autor: skaranie boskie » 12 mar 2017, 10:47
Jeżeli Kaczyńskie dla którejkolwiek z tych rzeczy, bądź dowolnej kompilacji, postanowił zaognić stosunki z Unią, dzięki której jeszcze mamy coś, co można nazwać gospodarką, ośmieszyć nas wszystkich w oczach świata, wreszcie doprowadzić do izolacji naszego kraju, to gratuluję mu "nie bycia głupim".
Niestety, powód jest zupełnie inny, niż sądzisz, @psiku.
Gdyby miał taką możliwość, bez wahania postawiłby Tuska nie tylko przed jakimś trybunałem, ale wręcz przed plutonem egzekucyjnym, tak go nienawidzi. I to ta - pozbawiona racjonalnych podstaw - nienawiść powoduje, że jest gotów na wszystko. Doskonale wie, że Tusk stanowi obecnie jedyne realne zagrożenie dla jego panowania w wiosce o nazwie Polska. Tak, w wiosce, bo Kaczyński to rodzaj szamana, który woli sam rządzić w wiosce, nż podzielić się władzą w gminie, lub powiecie.
Poza nienawiścią - głównym motorem działań Dobrego Pana Prezesa, jest jeszcze pewna kalkulacja. Spektakl, który dane nam było oglądać w mijającym tygodniu, miał na celu pokazanie elektoratowi PiS, że oto Polska wstaje z kolan i twardo stawia się paskudnemu okupantowi z "niemieckiej Brukseli". Teraz możemy być dumni, bo mamy rząd, ktory sprawia, że kraj jest silny, zwarty, gotowy... Znajomo brzmi, prawda? A i może być preludium do wyprowadzenia Polski z Unii. Na "spontaniczne" żadanie suwerena. Nieważne, że w zaledwie piętnastoprocentowej jego części.
Oczywiście równie znajomo wyglądają sojusze, na które zapewne Dobry Pan Prezes liczył. Jak zwykle sprawdziło się stare porzekadło - jak umiesz liczyć, to licz na siebie. Ani premier Węgier, ani premirerzyca Wielkiej Brytanii nie zawahali się przez moment, czy by nie wspomóc "strategicznego sojusznika". Dobra Pani Beata Szydło spędziła resztę szczytu w osamotnieniu i ze spuszczoną głową. W nagrodę Dobry Pan Prezes pochwalił ją w Sejmie.
Tego zaszczytu, niestety, nie dostąpił największy przegrany tego zamieszania - europoseł Saryusz-Wolski. Niech to będzie przestrogą dla innych, którzy zechcą zaufać nowemu naczelnikowi. To nie ta klasa polityczne, co pierwowzór. Podobnie jak i wierzchowiec nie ten.
Jeżeli Kaczyńskie dla którejkolwiek z tych rzeczy, bądź dowolnej kompilacji, postanowił zaognić stosunki z Unią, dzięki której jeszcze mamy coś, co można nazwać gospodarką, ośmieszyć nas wszystkich w oczach świata, wreszcie doprowadzić do izolacji naszego kraju, to gratuluję mu "nie bycia głupim".
Niestety, powód jest zupełnie inny, niż sądzisz, @psiku.
Gdyby miał taką możliwość, bez wahania postawiłby Tuska nie tylko przed jakimś trybunałem, ale wręcz przed plutonem egzekucyjnym, tak go nienawidzi. I to ta - pozbawiona racjonalnych podstaw - nienawiść powoduje, że jest gotów na wszystko. Doskonale wie, że Tusk stanowi obecnie jedyne realne zagrożenie dla jego panowania w wiosce o nazwie Polska. Tak, w wiosce, bo Kaczyński to rodzaj szamana, który woli sam rządzić w wiosce, nż podzielić się władzą w gminie, lub powiecie.
Poza nienawiścią - głównym motorem działań Dobrego Pana Prezesa, jest jeszcze pewna kalkulacja. Spektakl, który dane nam było oglądać w mijającym tygodniu, miał na celu pokazanie elektoratowi PiS, że oto Polska wstaje z kolan i twardo stawia się paskudnemu okupantowi z "niemieckiej Brukseli". Teraz możemy być dumni, bo mamy rząd, ktory sprawia, że kraj jest silny, zwarty, gotowy... Znajomo brzmi, prawda? A i może być preludium do wyprowadzenia Polski z Unii. Na "spontaniczne" żadanie suwerena. Nieważne, że w zaledwie piętnastoprocentowej jego części.
Oczywiście równie znajomo wyglądają sojusze, na które zapewne Dobry Pan Prezes liczył. Jak zwykle sprawdziło się stare porzekadło - jak umiesz liczyć, to licz na siebie. Ani premier Węgier, ani premirerzyca Wielkiej Brytanii nie zawahali się przez moment, czy by nie wspomóc "strategicznego sojusznika". Dobra Pani Beata Szydło spędziła resztę szczytu w osamotnieniu i ze spuszczoną głową. W nagrodę Dobry Pan Prezes pochwalił ją w Sejmie.
Tego zaszczytu, niestety, nie dostąpił największy przegrany tego zamieszania - europoseł Saryusz-Wolski. Niech to będzie przestrogą dla innych, którzy zechcą zaufać nowemu naczelnikowi. To nie ta klasa polityczne, co pierwowzór. Podobnie jak i wierzchowiec nie ten.