LOL

Odpowiedz


To pytanie jest elementem zabezpieczającym przed automatycznym zamieszczaniem postów.
Emotikony
:) :myśli: :( :jez: :cha: :crach: :be: :no: :ok: :smoker: :(( :tan: :down: :kofe: :rosa: :kwiat: :beer: :sorry: ;) :wstyd: :vino: :bee: :bravo:
Wyświetl więcej emotikon

BBCode włączony
[Img] wyłączony
[Flash] wyłączony
[URL] włączony
Emotikony włączone

Przegląd tematu
   

Rozwiń widok Przegląd tematu: LOL

Re: LOL

autor: emelly » 10 lis 2012, 0:44

Generalnie zgadzam się z Alkiem. Przyszła mi za to do głowy śmieszna myśl:
W pewnym sensie, K. Wojewódzki podnosi przyjaźń do rangi małżeństwa. Tak jakby przyjaciele ślubowali sobie: "... i że Cię nie opuszczę aż do śmierci." Dla mnie wygląda to nawet na zamianę ról. Bo jeśli już rozpatrywać jakiś związek w kategoriach, o których mówi Gloinnen, to w pierwszym rzędzie właśnie małżeństwo. Przyjaźń, bądź co bądź, jest luźniejszą formą związku.

A może to właśnie jest piękne, że Polacy podchodzą do przyjaźni w tak skrajnie romantyczny sposób? Piękne i niebezpieczne, jak cały romantyzm ;) Bo przyjaźń rzeczywiście ma bardzo wiele wspólnego z romantyczną miłością, ale oczywiście nie jest z nią tożsama. Sentencja K.W. przypomniała mi inne powiedzenie, IMO równie nieprawdziwe i świadczące o podobnym pomieszaniu ról: "Prawdziwego przyjaciela ma się tylko jednego."

Gloinnen pisze:W relacjach międzyludzkich najlepiej jest wszystko traktować jako dobrowolny dar. Z pokorą i wdzięcznością. Obustronnie, oczywiście.
Niby tak, ale nie do końca się zgadzam. Bo co znaczy w tym kontekście "wszystko"? Wszystko dobre, czy rzeczywiście "wszystko": dobre i złe? No i ten dodatek: "Obustronnie, oczywiście." Co więcej, myśl wypowiedziana w kontekście obrony sentencji K.W. o "uzurpatorze przyjaźni".

Czuję nosem paradoks. Niby piszesz o bezgranicznej akceptacji i dobrowolności relacji, o niewymaganiu niczego, a jednocześnie stawiasz identyczny warunek drugiej stronie. Zamiast rozsądnej równowagi w podejściu do relacji z ludźmi, jakiś taki maksymalizm. Niby brak oczekiwań, a w gruncie rzeczy oczekiwania jak stąd do kosmosu. Nie można oczekiwać od kogoś, że będzie "wszystko traktował jako dobrowolny dar, z pokorą i wdzięcznością" i jednocześnie samemu nic nie oczekiwać. W rzeczywistości oczekuje się w tym momencie niezwykle dużo - pełnego daru z samego siebie i prawa do przekraczania wszelkich granic. Zwłaszcza to drugie jest niebezpieczne. A jeśli w którymś momencie dokopiesz tej drugiej osobie tak, że się nakryje nogami i po chwili weźmie nogi za pas, to nagle okazuje się, że nie była ona przyjacielem, tylko "uzurpatorem przyjaźni". "Uzurpator przyjaźni" - ta metafora wydaje mi się dość niefortunna w kontekście osoby, która raczej porzuca to, co dano jej dobrowolnie niż zachłannie dobiera się do tego, czego ktoś jej nie dał. K. Wojewódzkiemu pewnie chodziło o taką myśl: "Jeśli przyjaciel zerwał z tobą kontakt, to tak naprawdę nigdy nie zasługiwał na twoją przyjaźń". W każdym razie, zarówno w pierwszej jak i drugiej formie mamy do czynienia z całkowitym zanegowaniem wartości uczuć, jakie tamta osoba żywiła do ciebie (że niby, w domyśle, były "nieszczere"), mimo że tak naprawdę wina mogła leżeć głównie lub całkowicie po stronie "kopiącego".

Co do oczekiwań, przyszła mi do głowy jedna myśl: przyjaźń zakłada zaangażowanie i bliskość, natomiast każda zdrowa relacja zakłada uczciwość. Tak więc elementarny brak uczciwości z jednej strony może skutkować całkowitym zerwaniem relacji, natomiast brak bliskości i zaangażowania może skutkować zmianą relacji z przyjaźni na koleżeństwo. Jeśli jednak wcześniej ta bliskość była bardzo duża i trwała przez długi okres czasu, to IMO można mówić o przyjaźni, tylko że w czasie przeszłym. Czy była to TA Przyjaźń, wielka, nieskończona, jedyna?... Moim zdaniem, nie musiała być, żeby być prawdziwa ;)

Re: LOL

autor: Alek Osiński » 06 lis 2012, 13:52

Gloinnen pisze: Czy ktoś, kto robi świństwo - nie był właśnie uzurpatorem, fałszerzem?
Teraz już rozumiem. Myślę, że my zupełnie inaczej rozumiemy tę "maksymę".

Ty z niej wywodzisz własnie istotnośc zasad, które kierują przyjaźnią, ktorych złamanie czyni ją "uzurpatorską" od początku, ale to chyba nie jest jej podstawowa możliwośc interpretacji, a raczej "ratunkowa", zakładająca dobrą wolę mówiącego.

Ja ją zrozumialem od razu jako próbę przerzucenia odpowiedzialności przez nosiciela "mądrości" za utratę przyjaciela, na tego właśniela przyjaciela, który nie potraktował przyjaźni jako czegoś zobowiązującego bezwarunkowo i absolutnie.

I stąd pewnie nasze problemy ze wzajemnym zrozumieniem;)

Re: LOL

autor: Gloinnen » 06 lis 2012, 13:20

Alek Osiński pisze:ktoś mi zrobi jakieś "ohydne świństwo"
No właśnie chyba tu jest punkt wyjścia i odpowiedź na pytanie o "tracenie" przyjaciela. Wynika to zresztą z prostego ciągu przyczynowo-skutkowego. ;) Czy ktoś, kto robi świństwo - nie był właśnie uzurpatorem, fałszerzem? To w jakimś sensie zwalnia z poczucia lojalności, choć oczywiście odpłacanie np. pięknym za nadobne nie jest powinnością, koniecznością ani prawem naturalnym.

Choć to trochę dyskusja akademicka o pierwszeństwie jaja i kury. Myślę jednak, że zawsze jest ktoś, kto najpierw narusza fundamentalne zasady - i to jest właśnie "tracenie". Wyłamanie się z zasad, które przyjaźń tworzą i nadają jej sens, rację bytu, pociąga ewentualnie także i określone reperkusje w postaci ostrego osądu i właśnie degeneracji przyjaźni.


Glo.

Re: LOL

autor: Alek Osiński » 06 lis 2012, 12:05

Gloinnen pisze:Racja, ale czy potępiamy czyn, postawę, zachowanie, czy człowieka jako takiego?
Jasne, że oceniamy czyn, ale przecież żaden czyn nie dzieje sie sam z siebie, ale jest wyrazem czyjejś świadomej woli, nie można go traktowac w oderwaniu od osoby, bo to by było absurdalne. Dlatego również nie pozostaje bez wpływu na mniemanie o danej osobie. Nie mówię tu o potępianiu, bo do tego nikt nie jest uprawniony, ale trudno o nie wyciągnięcie wniosków.
Gloinnen pisze:Nie chodzi o to, aby w imię przyjaźni przymykać oko na złe postępowanie, udawać, że nie ma problemu (jak jest), czy dać się na przykład oszukiwać, wykorzystywać...
Ale... no nie wiem, jak to powiedzieć... czasami ostra reakcja, potrząśnięcie kimś, może pomóc, odwrócenie się od kogoś, całkowite i absolutne potępienie osoby - to właśnie ta ucieczka, o jakiej może być mowa w tym kontrowersyjnym "motcie"...
Jak już chyba pisałem, byłbym daleki od potępiania, bo przecież nigdy do końca nie wiem jakie przesłanki i okoliczności kryją się za czynem, który jeśli potraktowac go w oderwaniu, jest obrzydliwy. Ze świadomością tych okoliczności można go często zobaczyc w trochę innym świetle, no ale nie można byc również ślepym, bo przecież ktoś robiąc coś konkretnego, daje wyraźnie do zrozumienia jaka jest jego wola. No, nie wiem, ja osobiście traktuję to tak, że jeśli ktoś mi zrobi jakieś "ohydne świństwo", przestaję go traktowac jak przyjaciela, jednakże nie potrafiłbym odwdzięczyc mu się tym samym. Myslę, że przyjaźń nigdy jednak nie niknie do końca, a przyjmuje tylko jakąś skarlałą, zwyrodniałą formę. Miłośc np. potrafi byc ślepa i jak to w piosence - miłośc ci wszystko wybaczy...;), natomiast przyjaźń to coś co mieści się w granicach świadomości i w granicach tej swiadomości może byc oceniana w miarę racjonalnie, dlatego osobiście nie traktowałbym wobec niej terminów "absolutnych"
Gloinnen pisze:czasami z ludzi wyłażą okropne kanalie.
dlatego trzeba trzymac tego kanalię pod kluczem, a najlepiej żeby zszedł w lochu śmiercią głodową...;)

Al

Re: LOL

autor: Gloinnen » 06 lis 2012, 2:17

Alek Osiński pisze:Z tym się akurat nie zgodzę, to są właśnie granice, których sam bym nigdy nie przekroczył i tego wymagam od innych, jeśli chcą, żeby ich traktować z szacunkiem
Racja, ale czy potępiamy czyn, postawę, zachowanie, czy człowieka jako takiego?
Nie chodzi o to, aby w imię przyjaźni przymykać oko na złe postępowanie, udawać, że nie ma problemu (jak jest), czy dać się na przykład oszukiwać, wykorzystywać...
Ale... no nie wiem, jak to powiedzieć... czasami ostra reakcja, potrząśnięcie kimś, może pomóc, odwrócenie się od kogoś, całkowite i absolutne potępienie osoby - to właśnie ta ucieczka, o jakiej może być mowa w tym kontrowersyjnym "motcie"...
To są oczywiście przypadki skrajne. Nie wiem, czasami z ludzi wyłażą okropne kanalie. Trudny temat... Łatwo teoretyzować, a praktyka czasem wykracza poza nasze zdroworozsądkowe, odruchowe myślenie...

Re: LOL

autor: Alek Osiński » 06 lis 2012, 1:10

Pojęcie przyjaźni, braterstwa itp. są stare jak świat i nie sądzę, żeby można je łatwo wyrugować ze świadomości. Oczywiście, być może przyjaźń wcale nie istnieje i nikt nie jest do niczego tak właściwie zobowiązany, poza realizacją własnej, nieokiełznanej woli, ale to by było szczerze mówiąc przeświadczenie druzgocące, bluźniercze wręcz wobec związków jakichkolwiek opartych na dobrej woli i przekonaniu. Przecież to jest właściwie jedyna podstawa takich pojęć jak wiara i zaufanie. Jeśli nie możemy być niczego pewni to i my możemy zrobić wszystko. Ponętne, ale bardzo niebezpieczne. Daleko zaszłaś w swoim sposobie myślenia. Ja jednak jestem głęboko przekonany, że to nie jest puste pojęcie, a jedynym warunkiem jego prawdziwości jest to, żeby nie było puste dla każdej ze stron przyjaźni...;)

A co do postawy roszczeniowej, przyznaję Ci rację, to musi wypływać naturalnie...żeby było autentyczne
Gloinnen pisze:Owszem, mogą być sytuacje moralnie wstrętne (jak piszesz - "donosy"). Jeśli jednak uznamy je za pochodną tego, że człowiek w ogóle jest słaby i podły, a nie za jakąś osobistą zniewagę - można i to wyjąć z kategorii "do potępienia"...
Z tym się akurat nie zgodzę, to są właśnie granice, których sam bym nigdy nie przekroczył i tego wymagam od innych, jeśli chcą, żeby ich traktować z szacunkiem

Al

Re: LOL

autor: Gloinnen » 06 lis 2012, 0:49

Myślę, że chyba najważniejsze w tym wszystkim jest pozbycie się postawy roszczeniowej, że cokolwiek nam się "należy". W relacjach międzyludzkich najlepiej jest wszystko traktować jako dobrowolny dar. Z pokorą i wdzięcznością. Obustronnie, oczywiście. Wtedy byłoby o wiele mniej konfliktów, które biorą się z rozczarowań (przede wszystkim). I z poczucia krzywdy, bo przecież - "jak tak można..."
Owszem, mogą być sytuacje moralnie wstrętne (jak piszesz - "donosy"). Jeśli jednak uznamy je za pochodną tego, że człowiek w ogóle jest słaby i podły, a nie za jakąś osobistą zniewagę - można i to wyjąć z kategorii "do potępienia"...
Ale nie wiem, może to wszystko jest całkowicie inaczej... Ludzie wchodzą ze sobą w różne układy i nie wiadomo do końca dlaczego, po co, jakie potrzeby, pragnienia w ten sposób zaspokajają... W ogóle nie wiem, czy "przyjaźń" nie jest tak naprawdę pustym pojęciem, które... nic nie oznacza. Atrapą.
W końcu chodzi o realną rzeczywistość każdej konkretnej sytuacji. Jeśli z tej sytuacji wynika, że ktoś zrobił coś pięknego, dobrego, chwalebnego - to po prostu trzeba go za to docenić, pochwalić, okazać wdzięczność... Co nie znaczy, że w innej schemat się powtórzy. Może tak, może nie...

Re: LOL

autor: Alek Osiński » 06 lis 2012, 0:36

Gloinnen pisze:większość tzw. "złotych myśli" opiera się o uogólnienia, uproszczenia, albo bierze pod uwagę jedynie wycinek rzeczywistości, w oderwaniu od złożoności kontekstu.
to fakt, może dlatego nie przepadam za złotymi myślami;) jednak często rozumie się lub wyczuwa, że z jakiegoś zdania wypływa coś ważnego, budującego, coś z czego samemu nie zdawało sobie sprawy, a czasem czuć tylko manipulację...
Gloinnen pisze:że każda przyjaźń jest inna,
każda jest trochę inna, każda jednak tworzy więź opierającą się mieszance oczywistości i specyfiki właściwej dla indywidualnego człowieka, poruszając się w zakresie oczywistości łatwo jednak określić jakieś podstawowe zasady
Gloinnen pisze:czasami przyjaciele są wierni w najgorszych chwilach.
Oczywiście, po to jest między innymi przyjaźń, żeby być wiernym w najgorszych chwilach. Zależy jednak co uważasz za najgorsze, bo ja w tym wyróżnionym fragmencie mówiłem o zachowaniach jednej ze stron, które są skierowane p-ko przyjaźni, albo może nawet niezależnie od niej. Czy np. napisanie donosu, anonimu przez jednego z przyjaciół na drugiego, albo występowanie p-ko niemu incognito, które nagle wychodzi na jaw, nie moż być powodem jej zerwania. Moim zdaniem może i przyjaciel nie mógłby się wtedy czuć niesprawiedliwie opuszczony takie przykłady można mnożyć...Oczywiście może być przyjaźń, która nawet coś takiego przetrwa, ale to już inna kwestia. Przypadki mogą być bardzo indywidualne i specyficzne.
Gloinnen pisze:Zastanawiam się, na ile przyjaźń nie jest (czy też jest właśnie) rodzajem transakcji wiązanej. Kto pierwszy zerwie warunki umowy, ten już nie ma prawa niczego oczekiwać i zostaje jedynie wydany na łaskę "dobrej woli" tej drugiej strony.
Nie mieszałbym do tego umów, to bardzo nietrwała materia...to raczej msz wynika z dużo głębszego przekonania, że pewien rodzaj kreatywnej siły wiążącej ludzi jest cenny i należy go pielęgnować...
Gloinnen pisze:Czy ten dar to jest coś, co się nam należy, czy też musimy na niego zasłużyć? Czy ktoś nam to daje dobrowolnie, czy "w zamian", bądź "w nadziei, że"...

Czy przyjaciel ma prawo stawiać granice, wymagania?

A jeśli nie sprostamy - czy ma prawo nas skreślić? Na zawsze? Czy znów jest to tylko kwestia jego własnych, wewnętrznych przekonań, postaw?
myślę, że przyjaźń z natury jest wzajemna, dla jednostronnych uczuć są inne terminy, ale widzisz, znowu wchodzisz na grunt "powodu" czy ma prawo i tak dalej. Moim zdaniem są takie powody, ale na pewno nie mogą to być powody błahe, a raczej bardzo poważne, bo w przeciwnym razie, ta wyobrażona przyjaźń była z pewnością tylko pozorna.


To takie przemyślenia na gorąco...oczywiście prywatne zdanie

Al

Re: LOL

autor: Gloinnen » 06 lis 2012, 0:03

Jest w tym, co piszesz, Alku, sporo racji, ale z drugiej strony - większość tzw. "złotych myśli" opiera się o uogólnienia, uproszczenia, albo bierze pod uwagę jedynie wycinek rzeczywistości, w oderwaniu od złożoności kontekstu.
Czy jest to demagogia? Myślę, że raczej rodzaj kontrowersji, która mogłaby wzbudzić dyskusję o naturze przyjaźni, o tym, czym ona jest... Naturalnie można wyjść z założenia, że każda przyjaźń jest inna, że nie ma przyjaźni uniwersalnej, że wszystko zależy od... i wpaść w pułapkę relatywizmu...
Alek Osiński pisze:Jednak nie trudno wyobrazić sobie również bardzo poważne powody,
które takie zachowanie usprawiedliwiają.
A z drugiej strony czasami przyjaciele są wierni w najgorszych chwilach. Wybaczają (czy też rozumieją) najgorsze błędy, stawiają do pionu.

Zastanawiam się, na ile przyjaźń nie jest (czy też jest właśnie) rodzajem transakcji wiązanej. Kto pierwszy zerwie warunki umowy, ten już nie ma prawa niczego oczekiwać i zostaje jedynie wydany na łaskę "dobrej woli" tej drugiej strony.

Ale może ta "dobra wola" nie wynika jedynie z umowy, a jest darem?

Czy ten dar to jest coś, co się nam należy, czy też musimy na niego zasłużyć? Czy ktoś nam to daje dobrowolnie, czy "w zamian", bądź "w nadziei, że"...

Czy przyjaciel ma prawo stawiać granice, wymagania?

A jeśli nie sprostamy - czy ma prawo nas skreślić? Na zawsze? Czy znów jest to tylko kwestia jego własnych, wewnętrznych przekonań, postaw?

Wiele pytań, wątpliwości, choć motto z pozoru demagogiczne i płaskie jak naleśnik.
A ja jestem ciekawa Waszego zdania o przyjaźni, choć zawsze będzie to abstrakcyjne rozprawianie o wartościach... Może nikomu nie potrzebne?

Mnie jednak takie dyskusje interesują. Poszukuję drogowskazów, jeśli chodzi o relacje międzyludzkie i każda wymiana stanowisk wiele mnie uczy, dlatego żadnej polemiki nie oceniam, jako zbędnej.

Re: LOL

autor: Alek Osiński » 05 lis 2012, 23:45

Tomasz Kuza pisze:Istotny jest powód.
A ja myślę, że Tomasz ma dużo racji, bo motto jest z pozoru mądre, ale zawiera w sobie pułapkę demagogii.
Bo czy istnieje właściwie przyjaźń wieczna, absolutna i bezwarunkowa, jaką sugeruje motto jako jedyną możliwą?
Nic o takowej nie wiem.

Oczywiście, jeśli przyjaciel opuszcza cię, lub zdradza z mało istotnych powodów albo dla swojej korzyści, to znaczy, że taką przyjaźń można było sobie rozbić o kant tyłka. Jednak nie trudno wyobrazić sobie również bardzo poważne powody,
które takie zachowanie usprawiedliwiają.

Podobnych do tego motta haseł używa się niestety w dyskusjach jako argumentów niby usprawiedliwiających własne postępowanie, lub w celu przerzucenia winy na drugą stronę, generalnie, żeby coś ugrać. Taka pseudo prawda, mnie osobiście raczej irytuje ciężarem demagogii, niż pobudza do konstruktywnych przemyśleń;)

Na górę