autor: iTuiTam » 29 kwie 2013, 17:49
Gloinnen pisze:Elu, nie chcę uprawiać propagandy, ale o kapitalizmie w wersji amerykańskiej i w ogóle wyrobiłam sobie zdanie, oglądając pewien reportaż, który nawiasem mówiąc w ogóle miał dotyczyć zupełnie czegoś innego, a przy okazji obnażył pewne mechanizmy i powiedział prawdę, jakie jest w USA, czy też w ogóle w liberalnym kapitalizmie podejście do biednych ludzi.
A reportaż widziałam na Animal Planet - jeden z seriali dokumentalnych z cyklu "Policja dla zwierząt", czy coś takiego. O działaniach R.S.PC.A, taki odpowiednik naszego towarzystwa opieki nad zwierzętami. Ale ma większe kompetencje. O ile zdążyłam się zorientować, współpracuje z państwem. Jest dość rozbudowane strukturalnie - bo w jego ramach są prowadzone schroniska, ale też funkcjonuje wyżej wspomniana policja dla zwierząt.
W jednym z odcinków była taka akcja. R.S.P.C.A., w odpowiedzi na jakieś sąsiedzkie zgłoszenie, odebrało psa jakiejś kobiecie w jakimś tzw. miasteczku przyczep mieszkalnych. Bo to zima, a pies żyje w nieogrzewanej przyczepie, skrajnie niedożywiony, itp. No, faktycznie. Do akcji wkroczyło R.S.P.C.A.,
jak komando antyterrorystów, psa wyrwali z łap oprawczyni.
Potem już sielanka - zwierzę trafiło pod troskliwą opiekę, wykąpane, odkarmione, weterynarz zbadał kilkakrotnie, potem znalazło cudowny nowy dom, willa z basenem, wspaniali właściciele...
Margines historii. Za znęcanie się nad zwierzęciem (głodzenie) - właścicielka dostała jakieś wezwanie, czy mandat. Ponieważ nie zgłosiła się gdzieś tam dobrowolnie (nie pamiętam już dokładnie), przyjechała do niej policja i znalazła kobietę w tej przyczepie martwą od wielu dni - okazało się - zmarła na zapalenie płuc, potem ludzie mówili też, że nie miała co jeść, nie miała na leczenie. Ale przecież... sama sobie winna.
Zadziałała selekcja naturalna. Kto niezaradny, kto nierób, kto bezrobotny - to ludzki śmieć, odpad i jego miejsce jest na śmietniku...
To jest prawdziwa znieczulica...
Nomen omen - o ile mi wiadomo, R.S.P.C.A jest finansowana przez dobrowolne darowizny, więc oczywiście może robić sobie, co chce i pomagać komu chce, w zależności od woli ofiarodawców. Powyższe jednak pokazuje, że wcale tak nie jest, że ludzie są tak bardzo skłonni pomagać sobie nawzajem, jak w to wierzy @psik.
No i stawia pod znakiem zapytania stwierdzenie:
iTuiTam pisze:Kapitalizm, którego spróbowałam i biorę w nim udział przez drugą, jak na dzień dzisiejszy, połowę życia, trzymam jak książkę kucharską z dobrymi przepisami, na podręcznie umieszczonej półce.
Glo, wiesz, to nie jest tak… jak się Państwu wydaje.
Lata temu zapytałam kogoś, kto już od jakiegoś, mimo że krótkiego, czasu mieszkał w USA.
- Jaka jest ta Ameryka?
Odpowiedziano mi:
- Jak przyjedziesz, to zobaczysz.
Miałam natychmiast się obrazić, że się mnie zbywa, że łatwo powiedzieć coś takiego a nie choćby słowem naprowadzić. A jednak… tak właśnie było, tak jest. Uważam, że można to samo powiedzieć o każdym innym kraju, miejscu na ziemi. Każdy człowiek jest inny, każdy widzi i postrzega w sobie tylko przypisany sposób.
Historia, jaką przedstawiłaś jest na pewno tragiczna, smutna i można było dopisać, dofilmować jej inne zakończenie, gdyby…
Nie winię Cię, że wiedzę i znajomość USA, czy innych kapitalistycznych krajów – co prawda w obecnym świecie już chyba nie ma takich – być może czerpałaś i czerpiesz jedynie z mediów. Ja nauczona, by wszystko, co dostaję w sferze publicznej, przesiewać przez sitko wątpliwości, nieufności, by szukać w tym, co czytam, widzę: bajek, przekłamań, czy wierutnych kłamstw, nigdy nie osądzam całości na podstawie wycinka.
Ludzie z natury są dobrzy – to jest moja dewiza. Wiem, że bardzo łatwo ją skrytykować i obalić tę naiwną niby-prawdę. Ale od tego zaczynam spotkania z ‘nowością’ z nowymi miejscami, ludźmi, zjawiskami.
Wróćmy do programu. Policja, czy organizacja, która broni praw zwierząt, to jedna strona medalu. Oni akurat spełnili wyuczony i nakazany im prawem obowiązek organizacyjny. Tym bardziej, że jeśli ktoś zawiadomił o problemie, nie mogli sprawy zignorować, bo mogliby się narazić na zarzuty nie reagowania na prośby sąsiadów kobiety. Inna sprawa, że ci sami ludzie, którzy zaobserwowali problem, mogli jej pomóc, by nie głodowała ani ona ani jej pies. Ale to inna historia.
Tak się składa, że jakiś czas temu, gdy byłam „między pracami”, czyli bezrobotna, postanowiłam poświęcić trochę czasu na wolontariat. Zdecydowałam, że będę rozwozić po domach obiady biednym i chorym. Bieda i warunki życiowe, jakie wtedy mogłam zobaczyć w mojej drugiej ojczyźnie, zafrapowały mnie, co najmniej: zafrapowały.
- Jak to możliwe, że tu, że w takim kraju, gdzie są takie możliwości… - powtarzałam sobie i innym, którym opowiadałam o tym, co robię.
Jednak, wyobraź sobie, że gdy rozmawiałam z moimi, nazwijmy ich: podopiecznymi, to nie narzekali, nie płakali, nie gardzili, nie wstydzili się siebie. Każdy miał swoją historię.
Wracając do kobiety, która zmarła, całej opowieści, której finał zrzucasz na karb znieczulicy społecznej w kapitalizmie, myślę, że nie jest to czarno-biała historia. To samo, przypuszczam dzieje się w Polsce, Czechach, Francji, itp. Inne warunki, inne miejsca, inne społeczeństwa – taka sama znieczulica. Przypominają mi się komunikaty o starszych osobach we Francji – chyba? – które umierały z gorąca i o śmierci których dowiadywano się po kilku dniach.
Zresztą nie o
licytację znieczulicy chodzi, wszędzie jest i będzie podobnie, nie jesteśmy jako ludzie omniobecni, omniwiedzący, omnidobrzy, omniczuli, omnialtriustyczni. Robimy co możemy a czasem więcej.
W „obronie” USA mogę Ci tylko dodać, że gdyby nie pomoc osób prywatnych, organizacji charytatywnych, kościoła, sponsorów, gdybyśmy nie doświadczyli ich bezinteresowności, dobroci, troski, wyrozumiałości, chęci służenia radą, nie stanęlibyśmy tak szybko na nogi. Jednak muszę dodać, że ich pomoc i niejako interwencja w nasze życie niewiele by pomogła, gdyby nie to, że nie byliśmy pasywni a sami staraliśmy się sobie pomóc.
Historie pokazywane w Animal Planet są obliczone na dramat, tragedię, wydarzenia, które wstrząsnęłyby i wstrząsają, bulwersują, rodzą myśli i postawy krytyczne,
zaczepne, bo: jakże to, czy tak można, czy wolno? Nikt przecież nie pokaże nudnego reportażu o harcerzach, czy grupie nastolatków, którzy z własnej woli i chęci posprzątają podwórze i dom staruszkom, pomalują ganek, usuną góry śmieci, zasadzą kwiaty, zrobią zakupy i będą odwiedzać tych staruszków regularnie. Przecież to nudne, łzawe, i pewnie nieprawdziwe, bo takim młodym by się chciało?
Dodam na koniec, że z ciekawością czytam wątki, Twój i autorstwa Skaranie. Myślę, że o problemach, o które zahaczają, można się zadyskutować ‘na śmierć’ i nic z tego nie wyniknie. Jeżeli chcemy, albo: chcę zmian? Nie ma przeszkód, zakasać przysłowiowe rękawy i
do roboty. Nie samym słowem i chlebem człowiek żyje a działaniem też.
I jeszcze a propos książki kucharskiej... Dieta, oparta na przepisach książki, jaką trzymam pod ręką jest według mnie zdrowsza od. Jest to oczywiście moje zdanie, indywidualnej iTuiTam, która jest osobą wolną, mimo że podlegającą prawom i zasadom życia społecznego.
serdecznie
iTuiTam
[quote="Gloinnen"]Elu, nie chcę uprawiać propagandy, ale o kapitalizmie w wersji amerykańskiej i w ogóle wyrobiłam sobie zdanie, oglądając pewien reportaż, który nawiasem mówiąc w ogóle miał dotyczyć zupełnie czegoś innego, a przy okazji obnażył pewne mechanizmy i powiedział prawdę, jakie jest w USA, czy też w ogóle w liberalnym kapitalizmie podejście do biednych ludzi.
A reportaż widziałam na Animal Planet - jeden z seriali dokumentalnych z cyklu "Policja dla zwierząt", czy coś takiego. O działaniach R.S.PC.A, taki odpowiednik naszego towarzystwa opieki nad zwierzętami. Ale ma większe kompetencje. O ile zdążyłam się zorientować, współpracuje z państwem. Jest dość rozbudowane strukturalnie - bo w jego ramach są prowadzone schroniska, ale też funkcjonuje wyżej wspomniana policja dla zwierząt.
W jednym z odcinków była taka akcja. R.S.P.C.A., w odpowiedzi na jakieś sąsiedzkie zgłoszenie, odebrało psa jakiejś kobiecie w jakimś tzw. miasteczku przyczep mieszkalnych. Bo to zima, a pies żyje w nieogrzewanej przyczepie, skrajnie niedożywiony, itp. No, faktycznie. Do akcji wkroczyło R.S.P.C.A., [b]jak komando antyterrorystów, psa wyrwali z łap oprawczyni[/b]. [b]Potem już sielanka[/b] - zwierzę trafiło pod troskliwą opiekę, wykąpane, odkarmione, weterynarz zbadał kilkakrotnie, potem znalazło cudowny nowy dom, willa z basenem, wspaniali właściciele...
Margines historii. Za znęcanie się nad zwierzęciem (głodzenie) - właścicielka dostała jakieś wezwanie, czy mandat. Ponieważ nie zgłosiła się gdzieś tam dobrowolnie (nie pamiętam już dokładnie), przyjechała do niej policja i znalazła kobietę w tej przyczepie martwą od wielu dni - okazało się - zmarła na zapalenie płuc, potem ludzie mówili też, że nie miała co jeść, nie miała na leczenie. Ale przecież... sama sobie winna. [b]Zadziałała selekcja naturalna[/b]. Kto niezaradny, kto nierób, kto bezrobotny - to ludzki śmieć, odpad i jego miejsce jest na śmietniku...
[b]To jest prawdziwa znieczulica[/b]...
Nomen omen - o ile mi wiadomo, R.S.P.C.A jest finansowana przez dobrowolne darowizny, więc oczywiście może robić sobie, co chce i pomagać komu chce, w zależności od woli ofiarodawców. Powyższe jednak pokazuje, że wcale tak nie jest, że ludzie są tak bardzo skłonni pomagać sobie nawzajem, jak w to wierzy @psik.
No i stawia pod znakiem zapytania stwierdzenie:
[quote="iTuiTam"]Kapitalizm, którego spróbowałam i biorę w nim udział przez drugą, jak na dzień dzisiejszy, połowę życia, trzymam jak[b] książkę kucharską[/b] z dobrymi przepisami, na podręcznie umieszczonej półce.[/quote]
:myśli: [/quote]
Glo, wiesz, to nie jest tak… jak się Państwu wydaje.
Lata temu zapytałam kogoś, kto już od jakiegoś, mimo że krótkiego, czasu mieszkał w USA.
- Jaka jest ta Ameryka?
Odpowiedziano mi:
- Jak przyjedziesz, to zobaczysz.
Miałam natychmiast się obrazić, że się mnie zbywa, że łatwo powiedzieć coś takiego a nie choćby słowem naprowadzić. A jednak… tak właśnie było, tak jest. Uważam, że można to samo powiedzieć o każdym innym kraju, miejscu na ziemi. Każdy człowiek jest inny, każdy widzi i postrzega w sobie tylko przypisany sposób.
Historia, jaką przedstawiłaś jest na pewno tragiczna, smutna i można było dopisać, dofilmować jej inne zakończenie, gdyby…
Nie winię Cię, że wiedzę i znajomość USA, czy innych kapitalistycznych krajów – co prawda w obecnym świecie już chyba nie ma takich – być może czerpałaś i czerpiesz jedynie z mediów. Ja nauczona, by wszystko, co dostaję w sferze publicznej, przesiewać przez sitko wątpliwości, nieufności, by szukać w tym, co czytam, widzę: bajek, przekłamań, czy wierutnych kłamstw, nigdy nie osądzam całości na podstawie wycinka.
Ludzie z natury są dobrzy – to jest moja dewiza. Wiem, że bardzo łatwo ją skrytykować i obalić tę naiwną niby-prawdę. Ale od tego zaczynam spotkania z ‘nowością’ z nowymi miejscami, ludźmi, zjawiskami.
Wróćmy do programu. Policja, czy organizacja, która broni praw zwierząt, to jedna strona medalu. Oni akurat spełnili wyuczony i nakazany im prawem obowiązek organizacyjny. Tym bardziej, że jeśli ktoś zawiadomił o problemie, nie mogli sprawy zignorować, bo mogliby się narazić na zarzuty nie reagowania na prośby sąsiadów kobiety. Inna sprawa, że ci sami ludzie, którzy zaobserwowali problem, mogli jej pomóc, by nie głodowała ani ona ani jej pies. Ale to inna historia.
Tak się składa, że jakiś czas temu, gdy byłam „między pracami”, czyli bezrobotna, postanowiłam poświęcić trochę czasu na wolontariat. Zdecydowałam, że będę rozwozić po domach obiady biednym i chorym. Bieda i warunki życiowe, jakie wtedy mogłam zobaczyć w mojej drugiej ojczyźnie, zafrapowały mnie, co najmniej: zafrapowały.
- Jak to możliwe, że tu, że w takim kraju, gdzie są takie możliwości… - powtarzałam sobie i innym, którym opowiadałam o tym, co robię.
Jednak, wyobraź sobie, że gdy rozmawiałam z moimi, nazwijmy ich: podopiecznymi, to nie narzekali, nie płakali, nie gardzili, nie wstydzili się siebie. Każdy miał swoją historię.
Wracając do kobiety, która zmarła, całej opowieści, której finał zrzucasz na karb znieczulicy społecznej w kapitalizmie, myślę, że nie jest to czarno-biała historia. To samo, przypuszczam dzieje się w Polsce, Czechach, Francji, itp. Inne warunki, inne miejsca, inne społeczeństwa – taka sama znieczulica. Przypominają mi się komunikaty o starszych osobach we Francji – chyba? – które umierały z gorąca i o śmierci których dowiadywano się po kilku dniach.
Zresztą nie o [i]licytację znieczulicy[/i] chodzi, wszędzie jest i będzie podobnie, nie jesteśmy jako ludzie omniobecni, omniwiedzący, omnidobrzy, omniczuli, omnialtriustyczni. Robimy co możemy a czasem więcej.
W „obronie” USA mogę Ci tylko dodać, że gdyby nie pomoc osób prywatnych, organizacji charytatywnych, kościoła, sponsorów, gdybyśmy nie doświadczyli ich bezinteresowności, dobroci, troski, wyrozumiałości, chęci służenia radą, nie stanęlibyśmy tak szybko na nogi. Jednak muszę dodać, że ich pomoc i niejako interwencja w nasze życie niewiele by pomogła, gdyby nie to, że nie byliśmy pasywni a sami staraliśmy się sobie pomóc.
Historie pokazywane w Animal Planet są obliczone na dramat, tragedię, wydarzenia, które wstrząsnęłyby i wstrząsają, bulwersują, rodzą myśli i postawy krytyczne,[i] zaczepne[/i], bo: jakże to, czy tak można, czy wolno? Nikt przecież nie pokaże nudnego reportażu o harcerzach, czy grupie nastolatków, którzy z własnej woli i chęci posprzątają podwórze i dom staruszkom, pomalują ganek, usuną góry śmieci, zasadzą kwiaty, zrobią zakupy i będą odwiedzać tych staruszków regularnie. Przecież to nudne, łzawe, i pewnie nieprawdziwe, bo takim młodym by się chciało?
Dodam na koniec, że z ciekawością czytam wątki, Twój i autorstwa Skaranie. Myślę, że o problemach, o które zahaczają, można się zadyskutować ‘na śmierć’ i nic z tego nie wyniknie. Jeżeli chcemy, albo: chcę zmian? Nie ma przeszkód, zakasać przysłowiowe rękawy i [i]do roboty[/i]. Nie samym słowem i chlebem człowiek żyje a działaniem też.
I jeszcze a propos książki kucharskiej... Dieta, oparta na przepisach książki, jaką trzymam pod ręką jest według mnie zdrowsza od. Jest to oczywiście moje zdanie, indywidualnej iTuiTam, która jest osobą wolną, mimo że podlegającą prawom i zasadom życia społecznego.
serdecznie
iTuiTam