autor: skaranie boskie » 07 maja 2013, 22:51
Trafiłeś w małpiego konika.
Historia - czy tego chcemy, czy nie - się wydarzyła i pozostała w pamięci, w opisach, w tradycji itp. Czy jest potrzebna? Odpowiedź jest chyba bezdyskusyjna - potrzebna. Pozwól, że uzasadnię to później.
Tymczasem zajmę się inną kwestią. Czy - dość często u nas spotykane - podejście do historii, jej traktowanie instrumentalne i wybiórcze, tudzież uprawianie polityki historycznej jest dobre i potrzebne?
Akurat historia Polski obfituje w porażki, w nieudane zrywy, rzadkie wzloty i częste upadki. I tak było zawsze, od pierwszych Piastów począwszy, na Solidarności skończywszy. Z doświadczenia wiem, że tzw. kustosze pamięci, wymachujący ułańską fantazją i sienkiewiczowskim "pokrzepianiem serc", mają najczęściej postawę roszczeniową. Twierdzą, że nam się coś tam należy, ze względu na naszą niegdysiejszą wielkość, tudzież na lata rozbiorów, czy innych okupacji. Niestety, tylko my (piszę "my", mając na myśli większość Polaków, aczkolwiek nie wszystkich) tak myślimy. Reszta świata ma gdzieś nasze historyczne pretensje.
Wracając do podstawowego pytania.
Czy historia, a właściwie wiedza o niej, jest potrzebna. Odpowiedziałem, że tak. Tak, dlatego, że wiedza o historii to kopalnia doświadczeń. Ten, kto dobrze zna historię, wie, jak postępować, żeby uniknąć błędów przodków, wie, że w każdej rozgrywce wygrywają silniejsi i lepiej przygotowani, nie zaś ci, którzy myślą, że Bóg jest po ich stronie, a ich wiara i waleczność wystarczy za wszystko. Również dzięki wiedzy historycznej można zawierać właściwe sojusze, dopatrzyć się zdrady tam, gdzie teoretycznie kwitnie przyjaźń, w porę ustrzec się błędów, prowadzących jeśli nie do zagłady, to do kolejnego upadku.
W świetle powyższego twierdzenie, że historia powoduje więcej szkód, niż korzyści, jest błędne. To niewłaściwe traktowanie historii powoduje owe szkody, nie ona sama i wiedza o niej.
W dzisiejszym społeczeństwie nieznajomość historii powoduje wiele niewłaściwych postaw, wiarę w mity stworzone przez układaczy dziejów. Trzeba bowiem pamiętać, że fałszowanie historii nie jest wymysłem naszych czasów. Pierwsze, udowodnione fałszerstwo dokumentu mającego wpływ na dalszy bieg dziejów pochodzi z trzeciego wieku naszej ery. A fałszerzami okazali się ci, których dziś uważamy za autorytety moralne. Potem już poszło z górki. Małpa, jako gad prehistoryczny miała okazję uczestniczyć w wielu wydarzeniach, o których dziś uczą w szkołach na lekcjach historii właśnie. Czasami zastanawia się, czy ma luki w pamięci, czy podręczniki do beletrystyki zaliczyć należy. Ale to już zupełnie inna bajka.
Trafiłeś w małpiego konika.
Historia - czy tego chcemy, czy nie - się wydarzyła i pozostała w pamięci, w opisach, w tradycji itp. Czy jest potrzebna? Odpowiedź jest chyba bezdyskusyjna - potrzebna. Pozwól, że uzasadnię to później.
Tymczasem zajmę się inną kwestią. Czy - dość często u nas spotykane - podejście do historii, jej traktowanie instrumentalne i wybiórcze, tudzież uprawianie polityki historycznej jest dobre i potrzebne?
Akurat historia Polski obfituje w porażki, w nieudane zrywy, rzadkie wzloty i częste upadki. I tak było zawsze, od pierwszych Piastów począwszy, na Solidarności skończywszy. Z doświadczenia wiem, że tzw. kustosze pamięci, wymachujący ułańską fantazją i sienkiewiczowskim "pokrzepianiem serc", mają najczęściej postawę roszczeniową. Twierdzą, że nam się coś tam należy, ze względu na naszą niegdysiejszą wielkość, tudzież na lata rozbiorów, czy innych okupacji. Niestety, tylko my (piszę "my", mając na myśli większość Polaków, aczkolwiek nie wszystkich) tak myślimy. Reszta świata ma gdzieś nasze historyczne pretensje.
Wracając do podstawowego pytania.
Czy historia, a właściwie wiedza o niej, jest potrzebna. Odpowiedziałem, że tak. Tak, dlatego, że wiedza o historii to kopalnia doświadczeń. Ten, kto dobrze zna historię, wie, jak postępować, żeby uniknąć błędów przodków, wie, że w każdej rozgrywce wygrywają silniejsi i lepiej przygotowani, nie zaś ci, którzy myślą, że Bóg jest po ich stronie, a ich wiara i waleczność wystarczy za wszystko. Również dzięki wiedzy historycznej można zawierać właściwe sojusze, dopatrzyć się zdrady tam, gdzie teoretycznie kwitnie przyjaźń, w porę ustrzec się błędów, prowadzących jeśli nie do zagłady, to do kolejnego upadku.
W świetle powyższego twierdzenie, że historia powoduje więcej szkód, niż korzyści, jest błędne. To niewłaściwe traktowanie historii powoduje owe szkody, nie ona sama i wiedza o niej.
W dzisiejszym społeczeństwie nieznajomość historii powoduje wiele niewłaściwych postaw, wiarę w mity stworzone przez układaczy dziejów. Trzeba bowiem pamiętać, że fałszowanie historii nie jest wymysłem naszych czasów. Pierwsze, udowodnione fałszerstwo dokumentu mającego wpływ na dalszy bieg dziejów pochodzi z trzeciego wieku naszej ery. A fałszerzami okazali się ci, których dziś uważamy za autorytety moralne. Potem już poszło z górki. Małpa, jako gad prehistoryczny miała okazję uczestniczyć w wielu wydarzeniach, o których dziś uczą w szkołach na lekcjach historii właśnie. Czasami zastanawia się, czy ma luki w pamięci, czy podręczniki do beletrystyki zaliczyć należy. Ale to już zupełnie inna bajka.