autor: Gloinnen » 25 sty 2016, 15:00
Za szkodliwe społecznie uważa się propagowanie w sieci szeregu rozmaitych treści tzw. zakazanych. Zastanawiam się, jak się ma do definicji owej "szkodliwości społecznej" jawne prowadzenie stron tego typu:
http://www.pepsieliot.com/
Zakazana jest chociażby pornografia. Pod paragraf można trafić za zbyt gorliwe krytykowanie władzy czy Kościoła. Natomiast z pełną świadomością i premedytacją, bezkarnie wolno propagować w internecie treści o wiele bardziej szkodliwe społecznie, i to nie tylko dlatego naganne, że można tą pisaniną kogoś zgorszyć lub obrazić. Namawianie ludzi do rezygnacji z leczenia chorób, szczepień ochronnych, profilaktyki - to już nie tylko kwestia indywidualnie przyjętego światopoglądu, ale bezpieczeństwa zdrowotnego całego naszego społeczeństwa.
Pozornie, głównym celem tej Pani, jest oświecanie ludzkości i promocja tzw. zdrowego stylu życia. Realizacja owych szczytnych zamierzeń polega w znacznej mierze na głoszeniu kolejnych teorii spiskowych, jakoby istniała jakaś tajemnicza, globalna zmowa środowisk medycznych i farmaceutycznych, nastawiona niemalże na zagładę homo sapiens. Rzekomo, w interesie rzeczonych środowisk nastawionych jedynie na zyski finansowe, jest nieleczenie (sic!) chorób i doprowadzanie pacjentów do śmierci.
Lekarze, farmaceuci i w ogóle medycyna to jeden wielki przemysł trucicieli, czyhających na biednych, bezbronnych i nieuświadomionych chorych, którzy, zanim z rąk Pani Pepsi Eliot spiją światło przebudzenia, narażeni są na umieranie w męczarniach z powodu wszystkich możliwych ciężkich jednostek chorobowych tego świata. Eksterminacja ludzkości zaczyna się już w wieku dziecięcym, za pośrednictwem programu szczepień ochronnych, a kończy na dobijaniu chemio- i radioterapią chorych na raka.
Oczywiście, bardzo łatwo jest używać jako koronnego argumentu wysokiej śmiertelności osób terminalnie chorych na nowotwory, w charakterze przykładu na bezradność medycyny konwencjonalnej i farmakologii. Rak to taka jednostka choroba, której przebieg jest wszak nieprzewidywalny, a ludzie przerażeni diagnozą kupią każdy pakiet złudzeń. I to nie tylko "kupią" metaforycznie, ale dosłownie.
Autorka zalinkowanej przeze mnie strony w licznych artykułach głosi tezy, że na rozmaite, zazwyczaj uznane za nieuleczalne, przypadłości i choroby, istnieją "proste", "banalne" panacea. To zwykle różnego rodzaju substancje zawarte (przeważnie) w produktach pochodzenia naturalnego. Te panacea mają 100% skuteczność, a jedyną przyczyną - uwaga, tu zaczyna się kuriozalna szopka i naigrywanie z inteligencji wszystkich czytających - ich niedostępności w aptekach bądź niestosowania w medycynie konwencjonalnej jest problem patentów, bo nie można np. opatentować pestek moreli czy witaminy C. A zatem, jak próbuje nam wmówić Pepsi Eliot - nikt nie jest zainteresowany produkcją i wykorzystaniem w terapii wspomnianych dekoktów i innych cud-remediów.
I teraz następuje clou spektaklu. Okazuje się bowiem, że istnieją zbawcy uciemiężonej ludzkości, którzy owe panacea są gotowi nam dostarczyć. Unikalni producenci. Uwaga uwaga, te wyjątkowe specyfiki są w zasięgu naszej ręki i portfela, tylko trzeba skorzystać ze sklepu Pani Eliot lub zamówić je u starannie wyselekcjonowanych fabrykantów (na rynku oczywiście nie uświadczysz, zamówienia funkcjonują tylko na zasadzie "jedna pani drugiej pani", albo przez pośredników z zagranicy) za niebotyczną KASĘ.
Przykładem jest artykuł o skuteczności witaminy C w leczeniu raka. Oczywiście nie chodzi o witaminę C, którą spożywamy w warzywach i owocach, ani o witaminę, która jest dostępna w aptekach. To musi być "specjalna" witamina. Autorka rozwodzi się nad tym, że dobroczynne antynowotworowe działanie witaminy jest negowane, ponieważ nie da się jej "zastrzec" przez producenta (to substancja naturalnie występująca w przyrodzie).
Ale - naturalna witamina C nie działa, nie ma tak dobrze. Jeśli wierzysz w to, że wcinając natkę pietruszki lub łykając tabletki wyleczysz raka, jesteś w błędzie. Musisz zamówić specjalną formułę witaminy C za grube pieniądze. Tylko taka jest przyswajalna i leczy. Pani Eliot powie ci gdzie, i jaką.
Zwyczajna kpina, sprzedawana pod płaszczykiem troski o nabijanych w butelkę pacjentów.
Każdy, kto myśli logicznie, widzi tutaj jedno wielkie oszustwo, szarlatanerię i zwykła walkę o klienta, któremu należy sprzedać odpowiednią porcję iluzji. Ale idiotów nie brakuje, jak widać po popularności stronki i dużej liczbie entuzjastów. Jak można być tak horrendalnie naiwnym?! Czy naprawdę niektórym tak łatwo wyłącza się intelekt?
Problem w tym, że namawiając ludzi do wiary w znachorstwo, odciągając ich od prawdziwej medycyny, piorąc im mózgi i rozpowszechniając obalone dawno mity nt. chociażby szczepień, nie tylko walczy się o kasę, ale też bierze na sumienie szereg istnień ludzkich. Umówmy się wszak, nie chodzi o miksturę na porost włosów ani pastylki na odchudzanie. Co zrobimy, gdy powrócą epidemie dawno zwalczonych chorób, z powodu zaniechania szczepień? Ile publicznych pieniędzy będzie nas wszystkich to kosztować? A to już nie jest problem indywidualnych wyborów, ale generalnie - zdrowia publicznego. Kto weźmie odpowiedzialność za śmierć osób chorych na nowotwór, które pod wpływem propagowanych na wyżej wspomnianej stronce bzdur odmówią pójścia do szpitala i zaczną łykać jakieś goowno z sieci?
W jaki sposób należy walczyć z tym procederem? Czy taką działalnością nie powinna zająć się policja, prokuratura, sądy, z równym zapałem, z jakim tępią rozpowszechnianie treści pornograficznych, obrażających uczucia religijne, itp.? Jeżeli ktoś to robi bezmyślnie, to należałoby go skutecznie wyleczyć z głupoty. A jeżeli rozmyślnie - zasługuje na kryminał.
Właściwie z małym zastrzeżeniem. Zamiast kryminału proponowałabym zamiennie - obowiązkowe podpisanie rezygnacji z jakichkolwiek świadczeń medycznych. Osoba taka powinna mieć odpowiednią kartotekę we wszystkich publicznych i niepublicznych placówkach. Niech, w przypadku zawału serca, wylewu, zapalenia wyrostka czy otrzewnej, leczy się suplementem diety z pestek moreli. Niech jej nieszczepione dzieci, gdy zachoruja na polio, dyfteryt lub tężec, kurują się tym samym. Niech nie przyjmie jej, ani w ramach ubezpieczenia, ani za pieniądze, żaden szpital w Polsce.
Może w ten sposób zmniejszymy liczbę pożytecznych głupców. Selekcja naturalna, ot co.
Za szkodliwe społecznie uważa się propagowanie w sieci szeregu rozmaitych treści tzw. zakazanych. Zastanawiam się, jak się ma do definicji owej "szkodliwości społecznej" jawne prowadzenie stron tego typu:
http://www.pepsieliot.com/
Zakazana jest chociażby pornografia. Pod paragraf można trafić za zbyt gorliwe krytykowanie władzy czy Kościoła. Natomiast z pełną świadomością i premedytacją, bezkarnie wolno propagować w internecie treści o wiele bardziej szkodliwe społecznie, i to nie tylko dlatego naganne, że można tą pisaniną kogoś zgorszyć lub obrazić. Namawianie ludzi do rezygnacji z leczenia chorób, szczepień ochronnych, profilaktyki - to już nie tylko kwestia indywidualnie przyjętego światopoglądu, ale bezpieczeństwa zdrowotnego całego naszego społeczeństwa.
Pozornie, głównym celem tej Pani, jest oświecanie ludzkości i promocja tzw. zdrowego stylu życia. Realizacja owych szczytnych zamierzeń polega w znacznej mierze na głoszeniu kolejnych teorii spiskowych, jakoby istniała jakaś tajemnicza, globalna zmowa środowisk medycznych i farmaceutycznych, nastawiona niemalże na zagładę homo sapiens. Rzekomo, w interesie rzeczonych środowisk nastawionych jedynie na zyski finansowe, jest nieleczenie (sic!) chorób i doprowadzanie pacjentów do śmierci.
Lekarze, farmaceuci i w ogóle medycyna to jeden wielki przemysł trucicieli, czyhających na biednych, bezbronnych i nieuświadomionych chorych, którzy, zanim z rąk Pani Pepsi Eliot spiją światło przebudzenia, narażeni są na umieranie w męczarniach z powodu wszystkich możliwych ciężkich jednostek chorobowych tego świata. Eksterminacja ludzkości zaczyna się już w wieku dziecięcym, za pośrednictwem programu szczepień ochronnych, a kończy na dobijaniu chemio- i radioterapią chorych na raka.
Oczywiście, bardzo łatwo jest używać jako koronnego argumentu wysokiej śmiertelności osób terminalnie chorych na nowotwory, w charakterze przykładu na bezradność medycyny konwencjonalnej i farmakologii. Rak to taka jednostka choroba, której przebieg jest wszak nieprzewidywalny, a ludzie przerażeni diagnozą kupią każdy pakiet złudzeń. I to nie tylko "kupią" metaforycznie, ale dosłownie.
Autorka zalinkowanej przeze mnie strony w licznych artykułach głosi tezy, że na rozmaite, zazwyczaj uznane za nieuleczalne, przypadłości i choroby, istnieją "proste", "banalne" panacea. To zwykle różnego rodzaju substancje zawarte (przeważnie) w produktach pochodzenia naturalnego. Te panacea mają 100% skuteczność, a jedyną przyczyną - uwaga, tu zaczyna się kuriozalna szopka i naigrywanie z inteligencji wszystkich czytających - ich niedostępności w aptekach bądź niestosowania w medycynie konwencjonalnej jest problem patentów, bo nie można np. opatentować pestek moreli czy witaminy C. A zatem, jak próbuje nam wmówić Pepsi Eliot - nikt nie jest zainteresowany produkcją i wykorzystaniem w terapii wspomnianych dekoktów i innych cud-remediów.
I teraz następuje clou spektaklu. Okazuje się bowiem, że istnieją zbawcy uciemiężonej ludzkości, którzy owe panacea są gotowi nam dostarczyć. Unikalni producenci. Uwaga uwaga, te wyjątkowe specyfiki są w zasięgu naszej ręki i portfela, tylko trzeba skorzystać ze sklepu Pani Eliot lub zamówić je u starannie wyselekcjonowanych fabrykantów (na rynku oczywiście nie uświadczysz, zamówienia funkcjonują tylko na zasadzie "jedna pani drugiej pani", albo przez pośredników z zagranicy) za niebotyczną KASĘ.
Przykładem jest artykuł o skuteczności witaminy C w leczeniu raka. Oczywiście nie chodzi o witaminę C, którą spożywamy w warzywach i owocach, ani o witaminę, która jest dostępna w aptekach. To musi być "specjalna" witamina. Autorka rozwodzi się nad tym, że dobroczynne antynowotworowe działanie witaminy jest negowane, ponieważ nie da się jej "zastrzec" przez producenta (to substancja naturalnie występująca w przyrodzie).
Ale - naturalna witamina C nie działa, nie ma tak dobrze. Jeśli wierzysz w to, że wcinając natkę pietruszki lub łykając tabletki wyleczysz raka, jesteś w błędzie. Musisz zamówić specjalną formułę witaminy C za grube pieniądze. Tylko taka jest przyswajalna i leczy. Pani Eliot powie ci gdzie, i jaką.
Zwyczajna kpina, sprzedawana pod płaszczykiem troski o nabijanych w butelkę pacjentów.
Każdy, kto myśli logicznie, widzi tutaj jedno wielkie oszustwo, szarlatanerię i zwykła walkę o klienta, któremu należy sprzedać odpowiednią porcję iluzji. Ale idiotów nie brakuje, jak widać po popularności stronki i dużej liczbie entuzjastów. Jak można być tak horrendalnie naiwnym?! Czy naprawdę niektórym tak łatwo wyłącza się intelekt?
Problem w tym, że namawiając ludzi do wiary w znachorstwo, odciągając ich od prawdziwej medycyny, piorąc im mózgi i rozpowszechniając obalone dawno mity nt. chociażby szczepień, nie tylko walczy się o kasę, ale też bierze na sumienie szereg istnień ludzkich. Umówmy się wszak, nie chodzi o miksturę na porost włosów ani pastylki na odchudzanie. Co zrobimy, gdy powrócą epidemie dawno zwalczonych chorób, z powodu zaniechania szczepień? Ile publicznych pieniędzy będzie nas wszystkich to kosztować? A to już nie jest problem indywidualnych wyborów, ale generalnie - zdrowia publicznego. Kto weźmie odpowiedzialność za śmierć osób chorych na nowotwór, które pod wpływem propagowanych na wyżej wspomnianej stronce bzdur odmówią pójścia do szpitala i zaczną łykać jakieś goowno z sieci?
W jaki sposób należy walczyć z tym procederem? Czy taką działalnością nie powinna zająć się policja, prokuratura, sądy, z równym zapałem, z jakim tępią rozpowszechnianie treści pornograficznych, obrażających uczucia religijne, itp.? Jeżeli ktoś to robi bezmyślnie, to należałoby go skutecznie wyleczyć z głupoty. A jeżeli rozmyślnie - zasługuje na kryminał.
Właściwie z małym zastrzeżeniem. Zamiast kryminału proponowałabym zamiennie - obowiązkowe podpisanie rezygnacji z jakichkolwiek świadczeń medycznych. Osoba taka powinna mieć odpowiednią kartotekę we wszystkich publicznych i niepublicznych placówkach. Niech, w przypadku zawału serca, wylewu, zapalenia wyrostka czy otrzewnej, leczy się suplementem diety z pestek moreli. Niech jej nieszczepione dzieci, gdy zachoruja na polio, dyfteryt lub tężec, kurują się tym samym. Niech nie przyjmie jej, ani w ramach ubezpieczenia, ani za pieniądze, żaden szpital w Polsce.
Może w ten sposób zmniejszymy liczbę pożytecznych głupców. Selekcja naturalna, ot co.