autor: skaranie boskie » 19 lip 2017, 1:45
Ostatnio postanowiłem dać sobie na wstrzymanie z komentowaniem wydarzeń politycznych, jednak dzisiejsza szopka w parlamencie nie dała mi spokojnie się przyglądać. Jak już wiemy, Sejm przegłosował dwie ustawy dotyczące wymiaru sprawiedliwości, to znaczy ustawę o ustroju sądów i drugą o KRS. Obie biegunowo odległe od Konstytucji RP. Dziś debatowano nad trzecią, czyniącą superprokuratora Ziobrę szefem wszystkich sędziów Sądu Najwyższego. W praktyce oznaczałoby to likwidację tegoż sądu i niczym już nieskrępowaną samowolę rządzących, czyli coś, co znamy z historii pod roboczą nazwą PRL.
Zanim jednak podwładni Naczelnika Kaczyńskiego zdążyli to przegłosować, wprowadzili kosmetyczną poprawkę dającą prawo wybierania sędziów Krajowej Radzie Sądownictwa, którą już zdążyli ubezwłasnowolnić poprzednią ustawą. Niby nic nowego, PiS próbuje nadawać swoim poczynaniom pozory legalności. Zgodnością z Konstytucją się nie przejmuje, bo pani Przyłęcka klepnie im w TK każdą bzdurę, jaką sobie wymyślą.
No i tu pojawił się pan Ambroży w roli trybuna ludowego zapowiadając, że nie podpisze ustawy o Sądzie Najwyższym, jeśli Sejm nie przegłosuje jego projektu poprawki ustawy o KRS, która ma polegać na tym, że sędziów do tego gremium ma wybierać Sejm większością 3/5 głosów. Od razu okrzyknięto go jedynym sprawiedliwym i można rzec, że jest po sprawie.
Otóż nie jest.
Po pierwsze, Konstytucja wyraźnie stanowi, że do KRS Sejm wybiera dwoje posłów, Senat dwoje senatorów, a samorząd sędziowski piętnastu sędziów. Tak i tylko tak.
Po drugie, gimnastyka pana Prezydenta jest ewidentnie wyreżyserowana przez Kaczyńskiego. Chcecie znać dalszy ciąg opowieści? Już opowiadam, co się teraz stanie. PiS wróci do koncepcji wybierania sędziów SN przez ministra sprawiedliwości i przegłosuje poprawki Dudy. KRS przestanie istnieć z powodu niemożności dokonania wyboru członków. Po prostu pozostanie ciałem martwym, a SN i tak będzie orzekał pod dyktando Ziobry. Sądy powszechne też, bo pan Ambroży - zgodnie z postawionym ultimatum - podpisze wszystkie ustawy, jeśli Sejm przegłosuje mu poprawkę. Może się też zdarzyć, że posłowie od Kukiza dołączą do PiS i przy przypadkowej nieobecności kogoś z opozycji, pomogą zebrać potrzebną większość, to jednak wciąż nie przyda ustawie konstytucyjności.
Wreszcie po trzecie - PiS będzie mógł rozgłaszać po świecie, jaki to on jest praworządny i jak pięknie zdemokratyzował sądy.
Trzy pieczenie na jednym rożnie.
A Ty, obywatelu, módl się, żebyś nie trafił przed sąd w sporze z rządzącymi, bo już sam akt oskarżenia wystarczy, żeby Cię skazać. Nie wyobrażam sobie, żeby sędzia, którego zawodowy los będzie uzależniony od prokuratora, będącą stroną w sporze, zdecydował się nie przyznać mu w tym sporze racji. Czyżbym miał dejavu?
Może pokusimy się o wybiegnięcie w dalszą przyszłość?
Proszę bardzo. Mając już w kieszeni sądy, PiS weźmie się za media prywatne. Te, które nie będą zaczynać nadawania programu od formułki: "w imię ojca Rydzyka i naczelnika", utracą koncesję i żaden sąd im jej nie przywróci. Potem jeszcze będzie kampania wyborcza w TVPiS i same wybory, których ważność, lub nieważność uzna SN, w zależności od wyniku.
Koniec praworządnej, demokratycznej Polski, o jaką kiedyś walczyliśmy. Wracamy do stalinizmu.
Ostatnio postanowiłem dać sobie na wstrzymanie z komentowaniem wydarzeń politycznych, jednak dzisiejsza szopka w parlamencie nie dała mi spokojnie się przyglądać. Jak już wiemy, Sejm przegłosował dwie ustawy dotyczące wymiaru sprawiedliwości, to znaczy ustawę o ustroju sądów i drugą o KRS. Obie biegunowo odległe od Konstytucji RP. Dziś debatowano nad trzecią, czyniącą superprokuratora Ziobrę szefem wszystkich sędziów Sądu Najwyższego. W praktyce oznaczałoby to likwidację tegoż sądu i niczym już nieskrępowaną samowolę rządzących, czyli coś, co znamy z historii pod roboczą nazwą PRL.
Zanim jednak podwładni Naczelnika Kaczyńskiego zdążyli to przegłosować, wprowadzili kosmetyczną poprawkę dającą prawo wybierania sędziów Krajowej Radzie Sądownictwa, którą już zdążyli ubezwłasnowolnić poprzednią ustawą. Niby nic nowego, PiS próbuje nadawać swoim poczynaniom pozory legalności. Zgodnością z Konstytucją się nie przejmuje, bo pani Przyłęcka klepnie im w TK każdą bzdurę, jaką sobie wymyślą.
No i tu pojawił się pan Ambroży w roli trybuna ludowego zapowiadając, że nie podpisze ustawy o Sądzie Najwyższym, jeśli Sejm nie przegłosuje jego projektu poprawki ustawy o KRS, która ma polegać na tym, że sędziów do tego gremium ma wybierać Sejm większością 3/5 głosów. Od razu okrzyknięto go jedynym sprawiedliwym i można rzec, że jest po sprawie.
Otóż nie jest.
Po pierwsze, Konstytucja wyraźnie stanowi, że do KRS Sejm wybiera dwoje posłów, Senat dwoje senatorów, a samorząd sędziowski piętnastu sędziów. Tak i tylko tak.
Po drugie, gimnastyka pana Prezydenta jest ewidentnie wyreżyserowana przez Kaczyńskiego. Chcecie znać dalszy ciąg opowieści? Już opowiadam, co się teraz stanie. PiS wróci do koncepcji wybierania sędziów SN przez ministra sprawiedliwości i przegłosuje poprawki Dudy. KRS przestanie istnieć z powodu niemożności dokonania wyboru członków. Po prostu pozostanie ciałem martwym, a SN i tak będzie orzekał pod dyktando Ziobry. Sądy powszechne też, bo pan Ambroży - zgodnie z postawionym ultimatum - podpisze wszystkie ustawy, jeśli Sejm przegłosuje mu poprawkę. Może się też zdarzyć, że posłowie od Kukiza dołączą do PiS i przy przypadkowej nieobecności kogoś z opozycji, pomogą zebrać potrzebną większość, to jednak wciąż nie przyda ustawie konstytucyjności.
Wreszcie po trzecie - PiS będzie mógł rozgłaszać po świecie, jaki to on jest praworządny i jak pięknie zdemokratyzował sądy.
Trzy pieczenie na jednym rożnie.
A Ty, obywatelu, módl się, żebyś nie trafił przed sąd w sporze z rządzącymi, bo już sam akt oskarżenia wystarczy, żeby Cię skazać. Nie wyobrażam sobie, żeby sędzia, którego zawodowy los będzie uzależniony od prokuratora, będącą stroną w sporze, zdecydował się nie przyznać mu w tym sporze racji. Czyżbym miał dejavu?
Może pokusimy się o wybiegnięcie w dalszą przyszłość?
Proszę bardzo. Mając już w kieszeni sądy, PiS weźmie się za media prywatne. Te, które nie będą zaczynać nadawania programu od formułki: "w imię ojca Rydzyka i naczelnika", utracą koncesję i żaden sąd im jej nie przywróci. Potem jeszcze będzie kampania wyborcza w TVPiS i same wybory, których ważność, lub nieważność uzna SN, w zależności od wyniku.
Koniec praworządnej, demokratycznej Polski, o jaką kiedyś walczyliśmy. Wracamy do stalinizmu.