autor: skaranie boskie » 07 sie 2014, 22:06
To, co niżej opiszę nie jest dowcipem.
Opowiedział mi to znajomy, na co dzień jeżdżący tramwajami po Gdańsku.
Oto histryjka:
W tramwaju siedzą naprzeciw siebie dziewczyna i starszy jegomość.
Ona - nasto- góra dwudziestolatka, ubrana w ni to bluzeczkę, ni to stanik, stringi i wyjątkowo kusą, zdałoby się krótszą od tych stringów, spódniczkę.
On - gość po pięćdziesiątce, mimo woli wpatrujący się w jej ponętne krocze i mocno się śliniący.
Siedzą tak, a tramwaj jedzie przed siebie.
W pewnym momencie ów pan nie wytrzymuje i - chyba chcąc zwrócić uwagę dziewczynie na niestosowność tak krótkiej spódniczki - oświadcza:
- Proszę pani, to się myje, a nie wietrzy.
Niczym nieskonfundowana dziewczyna przez chwilę mierzy gościa beznamiętnym wzrokiem, po czym z absolutną obojętnością odpowiada:
- Proszę pana, to się liże, a nie wącha...
To, co niżej opiszę nie jest dowcipem.
Opowiedział mi to znajomy, na co dzień jeżdżący tramwajami po Gdańsku.
Oto histryjka:
W tramwaju siedzą naprzeciw siebie dziewczyna i starszy jegomość.
Ona - nasto- góra dwudziestolatka, ubrana w ni to bluzeczkę, ni to stanik, stringi i wyjątkowo kusą, zdałoby się krótszą od tych stringów, spódniczkę.
On - gość po pięćdziesiątce, mimo woli wpatrujący się w jej ponętne krocze i mocno się śliniący.
Siedzą tak, a tramwaj jedzie przed siebie.
W pewnym momencie ów pan nie wytrzymuje i - chyba chcąc zwrócić uwagę dziewczynie na niestosowność tak krótkiej spódniczki - oświadcza:
- Proszę pani, to się myje, a nie wietrzy.
Niczym nieskonfundowana dziewczyna przez chwilę mierzy gościa beznamiętnym wzrokiem, po czym z absolutną obojętnością odpowiada:
- Proszę pana, to się liże, a nie wącha...