autor: skaranie boskie » 19 kwie 2017, 20:26
Ależ można, pod warunkiem, że użyjemy właściwej definicji wolności, tę zaś, jako jedyny poprawnie, określił staruszek Marks, twierdząc, że wolność, to uświadomiona konieczność.
Na całym świecie mamy podobnie, nie tylko u nas. Bywa nawet gorzej, bo choćby tacy Niemcy na państwo pracują siedem i pół miesiąca w roku. My więc, z jedynie półrocznym wysiłkiem, możemy uważać się za szczęśliwców.
Moim zdaniem, państwo ma jeszcze kilka innych zadań, niż te, ktore byłeś łaskaw wymienić. Wbrew pozorom, sprawy ubezpieczeń zdrowotnych i społecznych nie załatwią firmy prywatne, a to z bardzo prostego powodu. Większość ludzi, mając do dyspozycji wypłatę wolną od obciążeń, wyda ją w całości, bądź się jeszcze zadłuży na poczet kolejnych, co w konsekwencji będzie prowadziło do wydatków z budżetu na ich utrzymanie, gdy tę pracę stracą, oraz na ich leczenie, bo przecież pozostawienie kogokolwiek na łasce losu będzie skutkowało rozruchami niezadowolonego społeczeństwa. Wniosek - haracz na ubezpieczenia społecznie jest równie potrzebny, jak podatki.
Jest jeszcze coś takiego, jak nauka. Wiem, że wielu rządzącym marzyłby się dziewięćdziesięcioprocentowy analfabetyzm, ale przypominam, że (pomimo usilnych prób nawrotu do średniowiecza) żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku i chyba już mamy przetestowane korzyści płynące z dostępu do wykształcenia wszystkich warstw społecznych, nie zaś wyłącznie uprzywilejowanych materialnie.
Pozostaje kultura. Gdyby kazać jej się samej utrzymywać, ograniczyłaby się zapewne do kilku koncertów disco polo, tudzież hollywoodzkiej szmiry w nielicznych kinach.
Mam wymieniać dalej?
Cholera, założyłem ten temat w Hyde Parku, bo miał być potraktowany pół żartem, tymczasem wyszło trzy czwarte na serio. A skoro już tak wyszło, to dodam, że nie jestem wrogiem podatków, pod warunkiem, że będą sprawiedliwie naliczane, że będą obciążały proporcjonalnie do możliwości finansowych płatników i w końcu, że będą rozsądnie wydawane. Pierwsze, czego bym zdecydowanie zabronił, to subwencji z budżetu dla partii politycznych. Te powinny się utrzymywać wyłącznie ze składek członkowskich.
Dobra, będzie
genug...
Ależ można, pod warunkiem, że użyjemy właściwej definicji wolności, tę zaś, jako jedyny poprawnie, określił staruszek Marks, twierdząc, że wolność, to uświadomiona konieczność.
Na całym świecie mamy podobnie, nie tylko u nas. Bywa nawet gorzej, bo choćby tacy Niemcy na państwo pracują siedem i pół miesiąca w roku. My więc, z jedynie półrocznym wysiłkiem, możemy uważać się za szczęśliwców.
Moim zdaniem, państwo ma jeszcze kilka innych zadań, niż te, ktore byłeś łaskaw wymienić. Wbrew pozorom, sprawy ubezpieczeń zdrowotnych i społecznych nie załatwią firmy prywatne, a to z bardzo prostego powodu. Większość ludzi, mając do dyspozycji wypłatę wolną od obciążeń, wyda ją w całości, bądź się jeszcze zadłuży na poczet kolejnych, co w konsekwencji będzie prowadziło do wydatków z budżetu na ich utrzymanie, gdy tę pracę stracą, oraz na ich leczenie, bo przecież pozostawienie kogokolwiek na łasce losu będzie skutkowało rozruchami niezadowolonego społeczeństwa. Wniosek - haracz na ubezpieczenia społecznie jest równie potrzebny, jak podatki.
Jest jeszcze coś takiego, jak nauka. Wiem, że wielu rządzącym marzyłby się dziewięćdziesięcioprocentowy analfabetyzm, ale przypominam, że (pomimo usilnych prób nawrotu do średniowiecza) żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku i chyba już mamy przetestowane korzyści płynące z dostępu do wykształcenia wszystkich warstw społecznych, nie zaś wyłącznie uprzywilejowanych materialnie.
Pozostaje kultura. Gdyby kazać jej się samej utrzymywać, ograniczyłaby się zapewne do kilku koncertów disco polo, tudzież hollywoodzkiej szmiry w nielicznych kinach.
Mam wymieniać dalej?
Cholera, założyłem ten temat w Hyde Parku, bo miał być potraktowany pół żartem, tymczasem wyszło trzy czwarte na serio. A skoro już tak wyszło, to dodam, że nie jestem wrogiem podatków, pod warunkiem, że będą sprawiedliwie naliczane, że będą obciążały proporcjonalnie do możliwości finansowych płatników i w końcu, że będą rozsądnie wydawane. Pierwsze, czego bym zdecydowanie zabronił, to subwencji z budżetu dla partii politycznych. Te powinny się utrzymywać wyłącznie ze składek członkowskich.
Dobra, będzie [i]genug...[/i] ;)