autor: skaranie boskie » 08 gru 2017, 12:07
Znowu link do steku bzdur.
Już je punktuję:
Cytat 1.
Wszyscy udali się w kierunku Sejmu. Co ciekawe, nieoczekiwana wizyta sędziów w biurze PO nie była wcześniej nagłaśniana przez totalną opozycję.
Tylko osoba intelektualnego pokroju czytelników tego artykułu jest w stanie wyjaśnić, jak można było wcześniej nagłośnić coś nieoczekiwanego. Że cytuje to Refluks, mnie nie dziwi, że popiera Leszek, już tak...
Cytat 2.
Cała śmietanka idzie. To niezależne sądy idą! Niezalezne sady! To właśnie te niezależne sądy idą!
Albo w jednym, podkreślonym przeze, mnie równoważniku zdania są dwa błędy ortograficzne, albo jest tylko jeden a tekst stanowi o dwóch różnych sprawach. Szczerze mówiąc, niewiele mnie obchodzą niezależne sady. Mam własny i to jego owocami się delektuję z największą przyjemnością. Przekaz jednak - co widać - kierowany do Refluksów wyłącznie, ktoś inteligentny bowiem, niewiele z niego zrozumie. Choć przykład Leszka zdaje się temu przeczyć...
Cytat 3.
Tekst mówiony, więc trudno zacytować na piśmie...
W ironii, rodem ze znajome knajpy pt. "Orczyk", komentujący wydarzenie spiker, podkreśla "niezależność" sądów idących na spotkanie z działaczami PO. A kto powiedział, że takie spotkanie odbiera niezależność? Każdy szuka obrony tam, gdzie może ją znaleźć. Rzecz w tym, że PO, rządząc dwie kadencje nie dokonała zamachu na konstytucyjną niezależność sądów, w czasie więc, gdy kto inny to robi, staje się ich naturalnym obrońcą. Przecież sędziowie nie pójdą na spotkanie z działaczami, chcącego ich ubezwłasnowolnić PiS-u, żeby im podpowiedzieć, jak to szybko i skutecznie zrobić. Nasza Konstytucja wyraźnie mówi o rozdziale instytucji sądowniczych od polityki, tymczasem pan Jarek, wykorzystując do tego tzw. posłów*, robi co może, żeby to zmienić. Zakładam, że ma jakąś zaległą sprawę w sądzie, którą postanowił rozstrzygnąć na swoją korzyść. To by tłumaczyło konieczność wymuszenia mianowania sędziów przez siebie. Też bym się starał (gdybym miał taką możliwość) wyznaczyć zależnego od siebie sędziego, który miałby rozpatrywać moją sprawę. Przynajmniej był bym pewien, że rozpatrzy ją sprawiedliwie. Bo przecież sprawiedliwe jest, gdy Kali komuś ukraść krowę...
* Uprzedzając histeryczne reakcje, wyjaśniam, że poseł jest reprezentantem wyborców, powinien więc wykonywać w sejmie ich wytyczne, nie zaś stanowić element maszynki do głosowania, zaprogramowanej przez sfrustrowanego i żądnego odwetu, nieudacznego starca, któremu pod koniec życia los dał szansę odwetu na wszystkich i wszystkim za jego życiowe niepowodzenia. Znam osobiście wielu wyborców PiS (nawiasem mówiąc ludzi inteligentnych, o co w tym gremium trudno), którzy są zbulwersowani sposobem prowadzenia polityki przez osoby, którym zaufali. To nie wróży najlepiej Słoneczku Żoliborza, choćby nie wiem jak gmerał przy ordynacji wyborczej. Na jego pozorowaną demokrację nabierają się jeszcze tylko wyznawcy pana ojca Rydzyka.
Znowu link do steku bzdur.
Już je punktuję:
Cytat 1.
[i]Wszyscy udali się w kierunku Sejmu. Co ciekawe, nieoczekiwana wizyta sędziów w biurze PO nie była wcześniej nagłaśniana przez totalną opozycję.[/i]
Tylko osoba intelektualnego pokroju czytelników tego artykułu jest w stanie wyjaśnić, jak można było wcześniej nagłośnić coś nieoczekiwanego. Że cytuje to Refluks, mnie nie dziwi, że popiera Leszek, już tak...
Cytat 2.
[i]Cała śmietanka idzie. To niezależne sądy idą! [u]Niezalezne sady![/u] To właśnie te niezależne sądy idą![/i]
Albo w jednym, podkreślonym przeze, mnie równoważniku zdania są dwa błędy ortograficzne, albo jest tylko jeden a tekst stanowi o dwóch różnych sprawach. Szczerze mówiąc, niewiele mnie obchodzą niezależne sady. Mam własny i to jego owocami się delektuję z największą przyjemnością. Przekaz jednak - co widać - kierowany do Refluksów wyłącznie, ktoś inteligentny bowiem, niewiele z niego zrozumie. Choć przykład Leszka zdaje się temu przeczyć...
Cytat 3.
Tekst mówiony, więc trudno zacytować na piśmie...
W ironii, rodem ze znajome knajpy pt. "Orczyk", komentujący wydarzenie spiker, podkreśla "niezależność" sądów idących na spotkanie z działaczami PO. A kto powiedział, że takie spotkanie odbiera niezależność? Każdy szuka obrony tam, gdzie może ją znaleźć. Rzecz w tym, że PO, rządząc dwie kadencje nie dokonała zamachu na konstytucyjną niezależność sądów, w czasie więc, gdy kto inny to robi, staje się ich naturalnym obrońcą. Przecież sędziowie nie pójdą na spotkanie z działaczami, chcącego ich ubezwłasnowolnić PiS-u, żeby im podpowiedzieć, jak to szybko i skutecznie zrobić. Nasza Konstytucja wyraźnie mówi o rozdziale instytucji sądowniczych od polityki, tymczasem pan Jarek, wykorzystując do tego tzw. posłów*, robi co może, żeby to zmienić. Zakładam, że ma jakąś zaległą sprawę w sądzie, którą postanowił rozstrzygnąć na swoją korzyść. To by tłumaczyło konieczność wymuszenia mianowania sędziów przez siebie. Też bym się starał (gdybym miał taką możliwość) wyznaczyć zależnego od siebie sędziego, który miałby rozpatrywać moją sprawę. Przynajmniej był bym pewien, że rozpatrzy ją sprawiedliwie. Bo przecież sprawiedliwe jest, gdy Kali komuś ukraść krowę...
* Uprzedzając histeryczne reakcje, wyjaśniam, że poseł jest reprezentantem wyborców, powinien więc wykonywać w sejmie ich wytyczne, nie zaś stanowić element maszynki do głosowania, zaprogramowanej przez sfrustrowanego i żądnego odwetu, nieudacznego starca, któremu pod koniec życia los dał szansę odwetu na wszystkich i wszystkim za jego życiowe niepowodzenia. Znam osobiście wielu wyborców PiS (nawiasem mówiąc ludzi inteligentnych, o co w tym gremium trudno), którzy są zbulwersowani sposobem prowadzenia polityki przez osoby, którym zaufali. To nie wróży najlepiej Słoneczku Żoliborza, choćby nie wiem jak gmerał przy ordynacji wyborczej. Na jego pozorowaną demokrację nabierają się jeszcze tylko wyznawcy pana ojca Rydzyka.