Kilka słów o psach

Odpowiedz


To pytanie jest elementem zabezpieczającym przed automatycznym zamieszczaniem postów.
Emotikony
:) :myśli: :( :jez: :cha: :crach: :be: :no: :ok: :smoker: :(( :tan: :down: :kofe: :rosa: :kwiat: :beer: :sorry: ;) :wstyd: :vino: :bee: :bravo:
Wyświetl więcej emotikon

BBCode włączony
[Img] wyłączony
[Flash] wyłączony
[URL] włączony
Emotikony włączone

Przegląd tematu
   

Rozwiń widok Przegląd tematu: Kilka słów o psach

Re: Kilka słów o psach

autor: Henryk VIII » 24 sty 2017, 1:18

Strasznie smutna ta historia z Brunem. Wydawało mi się , że wyżły są inteligentne, a ten był zagubiony w ludzkiej rzeczywistości. Nie dostrzegał różnicy w oczekiwaniach pierwszych i drugich opiekunów. Szkoda.
:kwiat: - dla Bruna...

Re: Kilka słów o psach

autor: refluks » 23 sty 2017, 21:25

Z rana podrzucił mi znajomy psa swego na kilka dni.
Wilczur, półtora roku.
Ładna gadzinka, nie można powiedzieć, długowłosy i z charakterem, w momencie wyczułem jego, a on mnie.
Znajomy reklamówkę żarcia dla pieska zostawił z komunikatem, że piesek o 10-tej papu ma dostać.
Żem wziął nożyczki i przy ich pomocy jedno torbiszcze otwarłem, do miseczki wyciepłem i zaraz potem zhaftowałem się do kosza na śmieci.
Karma pod tytułem ryż z dorszem i brokułami.
Akurat!
Jakieś żyły o fi 15 i ogólnie paćwa.
Kado podszedł do michy, powąchał i odszedł.
Wywaliłem dziadostwo do kosza, wór zawiązałem.
Nakroiłem pieskowi kiełbaski, wrąbał.
Ale co tam kiełbaska, prawda.
Już miałem ugotowaną szczawiówkę. Gęstą, z ryżem i jajkami na twardo, a kwaśna, że mordę w drugą stronę wykręca.
Coś tam właściciel pierdzielił, żeby psa nie karmić ludzkim jedzeniem.
Nalałem Kado do miseczki pół nalewki na próbę.
Dwa razy machnął jęzorem i gapi się na mnie wyzywająco.
Mówisz – masz.
Sobie dwie nalewki, jemu też.
Wrąbał w momencie.
O, bracie, tak się bawić nie będziemy.
Mnie obowiązują kanony jedzenia, a ty jęzorem machasz.
Ja dwie, ty cztery nalewki.
I znowu bandytnik wygrał.
Wersalkę rozłożyłem, kocem nakryłem i mówię: Legaj się.
Pospalim z półtorej godziny.
Się kręci przy drzwiach wejściowych.
To się ubieram.
Właściciel przywiózł dwie reklamówki, w których trzy smycze, rozciągalne i nie, kolczatka, kagańce dwa.
Nakładam płaszczyk i komunikuję do Kado.
Będziesz pańca słuchał, czy mam ujarzmić?
W oczach widać, że będzie słuchał.
No to wypad na dwór.
Ino żeśmy ze klatki schodowej wyszli już świruje ze spanielką i jorkiem.
E! Cho no tu!
Pognałem gadzinę do parku, wyhasał się.
No i przyszlim do domu i takie tam.
Żem mu w kilka misek wywalił zawartość puszki, saszetki i karmę suchą też.
Ale on ino niucha kinolem wokół kuchenki, na której szczawiówka stoi.
To żem nalał raz i drugi.
I zeżarł mi całą zupę.

Leży teraz nażarty, rozwalony na wersalce, a ja przysiadłem na zydelku i jem krominkę chlebka z dżemem porzeczkowym rocznik ’87, który kilka dni temu dostałem od bardzo dobrej kobiety.

Edycja.
Dzień drugi z Kado.
Pojadł trochę suchej karmy i patrzy wyczekująco.
Wstawiłem krupnik z kaszy na kościach.
Kości na pewno nie dostanie. Te są moje.

Re: Kilka słów o psach

autor: eka » 01 lip 2016, 15:57

:) Popieram.

„Tra­cić siebie dla dru­gich to jest właśnie od­najdy­wać siebie.” - Maria Dąbrowska
Psie motto.

Re: Kilka słów o psach

autor: refluks » 01 lip 2016, 10:45

Dziś Dzień Psa.
Każdemu psu życzę, żeby przez cały rok był szczęśliwy.

Re: Kilka słów o psach

autor: skaranie boskie » 07 maja 2016, 22:46

Konsekwencje ludzkiej głupoty poniósł pies.
Samo życie - kowal zawinił, cygana powiesili.

Re: Kilka słów o psach

autor: eka » 07 maja 2016, 9:42

:rosa:

Dla Bruna.

Re: Kilka słów o psach

autor: pallas » 06 maja 2016, 21:35

Smutna to historia, ale cóż lepiej taka śmierć niż miałby tak żyć.

Re: Kilka słów o psach

autor: refluks » 06 maja 2016, 21:20

W mojej rodzinie pojawił się kiedyś wyżeł Bruno. Był już duży, gdy odkupiliśmy go od innych ludzi.
Zawieźliśmy go na wieś.
Pies był totalnie psychicznie okaleczony.
Spuszczenie go ze smyczy skutkowało tym, że biegł przed siebie i godzinami go szukaliśmy. A znaleźć psa na wsi, wśród pól i łąk, ale przede wszystkim w lesie to niełatwe zadanie. Po kilku spacerach zaniechaliśmy praktyki spuszczania ze smyczy Bruna.
U wcześniejszych właścicieli cały dzień spędzał w mieszkaniu przypięty do kaloryfera. Wyprowadzenie ograniczone było do wypróżnienia się prawie na stojąco, tak krótko na smyczy go trzymano.
U nas miał obszerny kojec, palik do obsikiwania, siatkę obłożoną dyktą, żeby mu nie wiało.
Na noc wypuszczany na plac.
Na widok miski z żarciem zachowywał się tak, jakby go do prądu podłączono. Skakał na wysokość ogrodzenia kojca. Wymłócał zawartość miski w sekundzie, zwracał i jadł to, co zwrócił.
Wypuszczony na plac pożerał wszystko, rozmoczony chleb i pszenicę dla kur łącznie z kurzymi odchodami.
Bo poprzedni właściciele karmili go raz na dwa dni.
Wszystko, co było w ruchu wprawiało go w szał.
Dzieci jadą na rowerkach ulicą – Bruno uśliniony i wściekły wisi na siatce i chce ją przegryźć.
Wlazła kura z części placu, na który Bruno nie miał wstępu – w sekundzie była martwa.
Ruch prawie niedostrzegalny – już Bruno w zębach trzyma kocię, a po jego sierści struga krwi. Zagryzł cały miot kotki mojej babki.
Poprzedni właściciele w przypływie ludzkich uczuć brali go na dłuższy spacer wokół bloku i szczuli na wszystko, co pojawiło się w polu widzenia.
Przy Bruno nie mogłem zapalić papierosa.
Syn poprzednich właścicieli podpalał go zapalniczką.
Rzucił się na moją babkę, gdy go odganiała od listonosza, ojca poważnie ugryzł w rękę, gdy ten przyniósł mu miskę z jedzeniem i chciał ją odrobinę przesunąć, mnie skoczył do gardła, gdy chciałem zamknąć go z rana do kojca. Straciłem równowagę po jego skoku i gdybym się ręką w rękawie grubej kurtki nie zasłonił, to chyba rozszarpałby mi szyję.
I jakby czuł, że koniec jego bliski, bo wariował jeszcze straszniej.
Został zastrzelony.
To nie tak, że nie chciało nam się do weterynarza go zawieźć.
Był psem myśliwskim i uznałem, że nie wypada go uśpić. Poprosiłem znajomego myśliwego.
Przytuliłem Bruna, pocałowałem.
Huk.
Jeszcze na mnie patrzył przez kilka sekund.
Od tej pory nie miałem psa.

Re: Kilka słów o psach

autor: skaranie boskie » 05 maja 2016, 19:51

I ja się zgadzam.
Psy wiejskie, zazwyczaj luźno biegające, nie stanowiły większego zagrożenia.
Te uwiązane przez całe życie na łańcuchu, już bywały agresywne, ale to potwierdza twoje zdanie. Wiadomo, jak się taki urwał, to wariował...

Re: Kilka słów o psach

autor: lczerwosz » 05 maja 2016, 19:46

Racja

Na górę