Aborcja i eutanazja

Odpowiedz


To pytanie jest elementem zabezpieczającym przed automatycznym zamieszczaniem postów.
Emotikony
:) :myśli: :( :jez: :cha: :crach: :be: :no: :ok: :smoker: :(( :tan: :down: :kofe: :rosa: :kwiat: :beer: :sorry: ;) :wstyd: :vino: :bee: :bravo:
Wyświetl więcej emotikon

BBCode włączony
[Img] wyłączony
[Flash] wyłączony
[URL] włączony
Emotikony włączone

Przegląd tematu
   

Rozwiń widok Przegląd tematu: Aborcja i eutanazja

Re: Aborcja i eutanazja

autor: Bonifacio Sieczepia » 29 sty 2013, 21:14

Obejrzałem film o Gianny Jessen. Historia poruszająca do szpiku kości. Prawdziwie!
Moja wypowiedź dotyczy samego wystąpienia.
Nie dotyczy opowiedzianej historii, ani nawet tematu aborcji.

Pytania:
1- Czy umiesz w wypowiedzi kłamcy dostrzec nachalną retorykę i demagogię?
2- Czy kłamcy możesz wybaczyć stosowanie nachalnej retoryki i demagogii?
3- Czy umiesz w wypowiedzi głoszącego prawdę dostrzec nachalną retorykę i demagogię?
4- Czy głoszącemu prawdę wybaczasz stosowanie nachalnej retoryki i demagogii?

Jam stary koń i owsa ze sporyszem nie jadam, choćby go podano z cudownie pachnącą miętą w prześlicznie rzeźbionym żłobie.
W wystąpieniu G.J. niemal każde zdanie to nachalna retoryka i/lub demagogia. Ma ono wszystkie cechy wystąpienia politycznego i jako takie je odbieram, czyli jako manipulację słuchaczami. Pełno w nim słów/zwrotów wytrychów, sugestii, aluzji, są w nim nawet pomówienia.
Pobieżna analiza tego tekstu zajęłaby kilkanaście stron, tu nie miejsce na to.

Re: Aborcja i eutanazja

autor: Ania ayalen » 29 sty 2013, 15:36

a nie sadzisz Ewo ze szacunek wynika z odpowiedzialnosci ktora niesie dojrzalosc? Dziecinstwo niefrasobliwie nie dba o nic, mlodosc jest skoncentrowana na sobie.
To jak wyglada nasz swiat...wiesz, to madre powiedzenie: nie mozna sluzyc dwom panom. Kazde z nas jest inna czastka tego samego zycia. Wiec zycie sluzy zyciu a nie sobie. Jesli zaczyna tylko sobie- czastce, zycie odpowiada tym samym. Popatrz jak wiele alergii jest wokol- fizyczne objawy tego co dzieje sie w przestrzeni niematerialnej. Cierpi duch, choruje cialo. Ziemi i tych ktorzy ja depcza. Duzo by mowic

Re: Aborcja i eutanazja

autor: Ewa Włodek » 29 sty 2013, 15:02

Czy dojrzałości, Aniu? Bo ja jestem przekonana -ale mogę się oczywiście mylić - że to, co się dziś dzieje na świecie - te wszelkie "złe trendy" umownie mówiąc - w niebagatelnj części wynikają z tego, że wsród ludzi brakuje zwykłego, najzwyklejszego szacunku. Do siebie i do wszystkiego, co ich otacza: innych ludzi (tym dzieci, chorych, ułomnych, "innych"), do innych swtorzeń (zwierząt, roślin), ale także - do rzeczy, przedmiotów, mienia, ale rownież - do prawa, do tak zwanego "słowa" (trochę w znaczeniu parole d'honneur), do obowiązku. Niestety, coraz cześciej z szeroko pojetych środków masowego przekazu padają tezy - poparte przykładami - że wszystko jest względne, ambiwalentne, relatywne, a człowiek jako jednostka - jest "wart" wszystkiego, co najlepsze dla niego. Znaczna część ludzi jest "wychowywana bezstresowo" w domu i w środowisku szeroko pojętym, więc i o obowiązkowość trudno, i o umiejetność sprostania zadaniom, jakie stawia przed ludźmi życie, i o poniesienie konswkwencji tego, co się zrobiło - od przejścia przez ulice w niedozwolonym miejscu po wyrzucenie na śmietnik niepotrzebnego kota czy dziecka, które wymaga rezygnacji z życia bez zobowiązań...
O tempora, o mores...

Re: Aborcja i eutanazja

autor: Ania ayalen » 28 sty 2013, 22:33

no i to tez prawda. Przemilczales smietniki na ktorych znajdowane sa noworodki, pomimo okien zycia. Podstawa jest odpowiedzialnosc za swoje czyny-zanim wlaczymy prawo- odpowiedzialnosc przed soba. A to wymaga dojrzalosci.

Re: Aborcja i eutanazja

autor: Sede Vacante » 28 sty 2013, 22:04

A okna życia? A adopcje? Domy dziecka?
Czy dzieci niechciane nie zasługują na życie, mimo tego, że ktoś "nie planował, lub źle planował?"
A jeśli choroba jest nieuleczalna, ale można z nią żyć? Jak rozdzielić ustawowo te choroby, które "wystarczą", by usunąć, od tych, które są "zbyt lekkie, dopuszczalne"?
Trzeba pamiętać, że gdy forsuje się jakąś ustawę, nowe prawo, pojawiają się tysiące, miliony ludzi, a każdy z nich ma inne argumenty i oczekiwania względem prawa. Każdego nie zadowolisz, więc - takie mam wrażenie - na wszelki wypadek postępowa liberalizacja, uchylanie głowy pod kolejnymi postulatami.
I tak właśnie, zaczyna się od aborcji w przypadkach ekstremalnych, a kończy na aborcji " z kiosku".

Re: Aborcja i eutanazja

autor: Ania ayalen » 28 sty 2013, 21:59

otoz i to. Tak sobie pomyslalam- moze zbyt mala jest swiadomosc czym jest aborcja, bo.jakby tego nie nazwac- tak jak w przypadku eutanazji- aborcja jest gwaltem na zyciu. Rozwijajacym sie. Nie daj Boze rozwinietym. Nie jestem za aborcja, ale dopuszczam jej mozliwosc. W skrajnych przypadkach. W przypadku eutanazji- kazdy przypadek jest skrajnie inny i uogolnienie otworzy furtke do naduzyc. Gdzie niegdzie juz otworzylo, coz- ludzie sa ludzmi.

Re: Aborcja i eutanazja

autor: skaranie boskie » 28 sty 2013, 21:33

Jeszcze słówko o aborcji.
Wiele osób myli pojęcia, traktując aborcję, jako środek antykoncepcyjny.
Chyba tylko głupiec pozwalałby sobie bez ograniczeń myśląc - co tam, jak zaskoczę to usunę, zamiast się wcześniej zabezpieczyć. Przecież koszt prezerwatywy, to kilka złotych, koszt pigułek antykoncepcyjnych to ok. złotówki dziennie, ewentualne środki mechaniczne (choćby spirala), w przeliczeniu na czas działania, to też kilka groszy. Usunięcie ciąży dzisiaj to wydatek rzędu 5 - 6 średnich krajowych pensji. Konia z rzędem temu, kto wskaże mi idiotę, gotowego co miesiąc wydawać taką sumkę, żeby nie zajść w ciążę.
Opierając się na tym wyliczeniu, twierdzę, że nikt, albo prawie nikt nie traktuje aborcji jako środka antykoncepcyjnego. Ten środek jest stosowany w przypadkach szczególnych, takich jak gwałt, wykrycie wady płodu, zagrożenie życia matki, oraz w sytuacji nagłej, drastycznej zmiany sytuacji rodzinnej, bądź materialnej przyszłej matki. Ostatecznością są sytuacje, kiedy rzeczywiście zawiedzie stosowany środek antykoncepcyjny i pojawia się niechciana ciąża.
W takich przypadkach usuwanie jej powinno być dopuszczalne. Oczywiście do pewnego momentu jej trwania i nie za darmo, na każde żądanie. Ciąża pochodząca z gwałtu, ciąża grożąca utratą zdrowia, lub życia matki, bądź urodzeniem potworka, powinna być usuwana na żądanie kobiety, bezpłatnie i w bezpiecznych, szpitalnych warunkach. Wszystkie inne za pełną odpłatnością, żeby usuwanie nie stało się właśnie najtańszym środkiem antykoncepcyjnym.

Re: Aborcja i eutanazja

autor: Sede Vacante » 28 sty 2013, 21:05

To proste - z eutanazja jest tak, że każdy sam powinien decydować. Ktoś nie chce odchodzić, a ktoś inny wręcz pragnie. Zabronić mu w imię tych drugich, silniejszych?
Moja żona poroniła pierwszą ciążę i wtedy uświadomiłem sobie, gdzie dla mnie zaczyna się życie. Poroniła w pierwszym miesiącu. dla mnie to już było życie, które w niej umarło. Dla niej jak najbardziej też. Pewnie każdy ma swoja teorię na temat początku życia.

Dodano -- 28 sty 2013, 21:05 --

Aniu - sprecyzuj pytanie.

Re: Aborcja i eutanazja

autor: Ania ayalen » 28 sty 2013, 21:02

Ewo, dlatego mowie ze decyzje kazdy podejmuje sam. W sercu albo rozumem.Czy da sie to pogodzic w tym wypadku, nie wiem.
Czternastko, to prawda, czesto mowienie o samobojstwie jest zakamuflowana prosba o pomoc.Samobojstwo nie jest pragnieniem smierci- jak mozna pragnac tego czego sie nie zna? Jest ucieczka od ciezaru przerastajacego sily.
Sede...Ktos popelnia zbrodnie, a ktosie wiedzac o tym- co robia?

Re: Aborcja i eutanazja

autor: Ewa Włodek » 28 sty 2013, 20:56

moje Panie - aborcja, eutanzaja - a pytanie, kiedy zaczyna się życie, i kiedy - kończy? Tyle się na ten temat gada - celowo użyłam tego słowa - i pisze, że w tych hektolitrach atramentu można by utopić cały tema, i nie tylko...

A ja mam kilka refleksji, takich - z życia. Pierwsza - początek lat '80-tych, renomowany szpital kliniczny w moim rodzinnym miasteczku, bardzo dobry oddział ginekologiczny. Popołudnie, cisza, senność, jak to w szpitalu. Długi korytarz, po jednej stronie kilkoro drzwi, w tym - do gabinetów zabiegowych. Idę tym korytarzem i zza drzwi jednego z gabinetów słyszę - kwilenie. Jakby skargę - kota? Więc podchodzę do dyżurki pielęgniarskiej i mówię, żeby kobietki zaglądnęły do tego gabinetu, bo może przez otwarte okno (parter) wskoczył tam - kot (pełno ich się kręciło przy szpitalu, bo miały i ciepło i jedzonko), gdyz słyszę - kwilenie. A dyżurna pielęgniarka mnie wzięła pod łokieć i powiedziała; "niech pani stąd idzie, bo w tym gabinecie ten - i tu padło ciężkie słowo - usuwa jakiejś babie pięciomiesięczną ciążę"... No, i jak to jest z tą aborcją?

A teraz o eutanazji: trzy razy otarłam się - ja bezpośrednio - o Białą Damę. Za każdym razem w pełni świadomości. A ponadto kilka razy chorowałam razem z moimi Ukochanymi, którzy już odeszli. Widziałam, jak twardy mężczyzna wył z bólu jak pies, i jak inny mężczyzna, może mniej twardy - był tylko tym, czym pozwala być morfina i haloperidol. A mimo to nie chcieli odchodzić, mieli jeszcze wolę życia...Więc nie wiem, jak to jest z tą eutanazją?

Na górę