autor: januszek » 29 maja 2014, 12:34
ale, jeżeli sam poprosił o sakrament to:
mogło być i tak:
na podstawie tekstu z "Bóg Ojciec mówi do swoich dzieci" - [ s. Eugenia Ravasio] - zeszyt pierwszy [końcówka]
>> ".... dusza umiera niespodziewanie. Była ona dla Mnie zawsze niby syn marnotrawny. Napełniałem ja dobrodziejstwami, ona jednak odchodziła, trwoniąc wszystkie te dobrodziejstwa, te darmowe łaski swego najłaskawszego Ojca. Co więcej, jeszcze ciężko Mnie obrażała. [ ... ] Żyła więc w dostatku, jednak nie widziała w smutnym mroku swych nałogów , ze całe jej życie było pasmem błędów, przez stały grzech śmiertelny. [ ... ] W końcu zbliża się jej ostatni dzień. Zsyłam jej chorobę żeby mogła się zastanowić i wrócić do Mnie, swego Ojca. [ ... ] W tym momencie - przed wydaniem ostatniego tchnienia - otwiera oczy, uznaje swoje grzechy i to jak bardzo oddalał się od prawdziwej drogi prowadzącej do Mnie. Następnie przychodzi do siebie i - żałosnym głosem którego nikt z obecnych wokół nie słyszy - mówi Mi: " Boże Mój! Teraz widzę,jak Twoja Miłość do mnie o Panie, była wielka, a ja stale Cię obrażałem tak złym życiem. Nigdy nie myślałem o Tobie, Panie Mój i Zbawicielu. Ty widzisz teraz wszystko. Proszę Cię, Panie, o wybaczenie mi całego zła, które widzisz we Mnie i które wyznaję w zawstydzeniu. Kocham Cię, mój Ojcze i Zbawicielu".
Umarł w tej samej chwili. Oto jest przede Mną. Sądzę go z miłością Ojca, jak Mnie nazwał i jest zbawiony. Przez pewien czas pozostanie w miejscu ekspiacji, potem będzie szczęśliwy na wieki. <<
i ten,który wydawał rozkazy, TERAZ sam wykona rozkaz: -
Marsz przez czyściec! Kto wie ....
:)
ale, jeżeli sam poprosił o sakrament to:
mogło być i tak:
na podstawie tekstu z "Bóg Ojciec mówi do swoich dzieci" - [ s. Eugenia Ravasio] - zeszyt pierwszy [końcówka]
>> ".... dusza umiera niespodziewanie. Była ona dla Mnie zawsze niby syn marnotrawny. Napełniałem ja dobrodziejstwami, ona jednak odchodziła, trwoniąc wszystkie te dobrodziejstwa, te darmowe łaski swego najłaskawszego Ojca. Co więcej, jeszcze ciężko Mnie obrażała. [ ... ] Żyła więc w dostatku, jednak nie widziała w smutnym mroku swych nałogów , ze całe jej życie było pasmem błędów, przez stały grzech śmiertelny. [ ... ] W końcu zbliża się jej ostatni dzień. Zsyłam jej chorobę żeby mogła się zastanowić i wrócić do Mnie, swego Ojca. [ ... ] W tym momencie - przed wydaniem ostatniego tchnienia - otwiera oczy, uznaje swoje grzechy i to jak bardzo oddalał się od prawdziwej drogi prowadzącej do Mnie. Następnie przychodzi do siebie i - żałosnym głosem którego nikt z obecnych wokół nie słyszy - mówi Mi: " Boże Mój! Teraz widzę,jak Twoja Miłość do mnie o Panie, była wielka, a ja stale Cię obrażałem tak złym życiem. Nigdy nie myślałem o Tobie, Panie Mój i Zbawicielu. Ty widzisz teraz wszystko. Proszę Cię, Panie, o wybaczenie mi całego zła, które widzisz we Mnie i które wyznaję w zawstydzeniu. Kocham Cię, mój Ojcze i Zbawicielu".
Umarł w tej samej chwili. Oto jest przede Mną. Sądzę go z miłością Ojca, jak Mnie nazwał i jest zbawiony. Przez pewien czas pozostanie w miejscu ekspiacji, potem będzie szczęśliwy na wieki. <<
i ten,który wydawał rozkazy, TERAZ sam wykona rozkaz: - [b][i]Marsz przez czyściec![/i][/b] Kto wie ....