autor: refluks » 07 wrz 2017, 23:11
A na poważnie.
Komu się podoba, niech sobie skopiuje.
Dla mnie to wielka przyjemność, że się spodobało.
I w tym miejscu chcę wspomnieć.
Nokia 6300.
Przez dziewięć lat wiernie służyła mi.
Iks razy mi upadła, raz spadła przez szczebelki poręczy schodów z drugiego piętra na parter, rozwaliła się, złożyłem trzewia, gumką recepturką wstępnie owinąłem i działała! Potem aby kropelką skleiłem.
Jakiś miesiąc temu szedłem sobie z nią w ręku rozmawiając i jakieś biegnący szybko barbarzyńca wytrącił mnie ją z ręki tak, że jak ona upadła i się rozbiła, to już nie żyła.
To znaczy takie miałem pierwsze wrażenie.
Za sto złotych pan o dobrym sercu ją zresuscytował, a za darmo przerzucił mi pamiętliwe rzeczy zapisane w jej sercu do nowego telefonu, czyli kontakty i zdjęcia (między innymi bezcenne mojego siostrzeńca, gdy go pierwszy raz we szpitalu zobaczyłem, wtedy tak na jego widok płakałem ze wezruszenia, że aż podejrzliwość wśród personelu medycznego wzbudziłem. Wytłumaczyłem się alergią na lizol i dlatego nie odprowadzono mnie na oddział psychiatryczny).
Leży sobie teraz w czarnym futerale, co jakiś czas podłączam ją do respiratora ładowarkowatego i patrzę w jej ekranik i wzdycham.
Tyle lat, tyle ujęć.
A na poważnie.
Komu się podoba, niech sobie skopiuje.
Dla mnie to wielka przyjemność, że się spodobało.
I w tym miejscu chcę wspomnieć.
Nokia 6300.
Przez dziewięć lat wiernie służyła mi.
Iks razy mi upadła, raz spadła przez szczebelki poręczy schodów z drugiego piętra na parter, rozwaliła się, złożyłem trzewia, gumką recepturką wstępnie owinąłem i działała! Potem aby kropelką skleiłem.
Jakiś miesiąc temu szedłem sobie z nią w ręku rozmawiając i jakieś biegnący szybko barbarzyńca wytrącił mnie ją z ręki tak, że jak ona upadła i się rozbiła, to już nie żyła.
To znaczy takie miałem pierwsze wrażenie.
Za sto złotych pan o dobrym sercu ją zresuscytował, a za darmo przerzucił mi pamiętliwe rzeczy zapisane w jej sercu do nowego telefonu, czyli kontakty i zdjęcia (między innymi bezcenne mojego siostrzeńca, gdy go pierwszy raz we szpitalu zobaczyłem, wtedy tak na jego widok płakałem ze wezruszenia, że aż podejrzliwość wśród personelu medycznego wzbudziłem. Wytłumaczyłem się alergią na lizol i dlatego nie odprowadzono mnie na oddział psychiatryczny).
Leży sobie teraz w czarnym futerale, co jakiś czas podłączam ją do respiratora ładowarkowatego i patrzę w jej ekranik i wzdycham.
Tyle lat, tyle ujęć.