kaprysy

[emcek]

7286693.jpg

Piszę chociaż brakuje mnie obok.
Wieczór przystanął między wersami,
księżyc z wiosną w uścisku.

Kto ma przekonać miłość że jest nas dwoje.

Aniołowie co to mają pilnować od wszystkiego złego,
sprzątają suche liście a może sterty kłamstw i pozorów.

Czuję to co miałem na końcu języka, znużenie migreną,
oczywistym brakiem pomysłów na życie.

Zaślubiony w dotyku, bielą brzóz i ustami kobiet,
przekonałem się do uczuć i jeszcze paru słów,
które napisała córka w sfatygowanym zeszycie.

[bartosia]

Piekny klimat stworzylas, bardzo osobisty, wiec nie smiem pytac o to, czego nie rozumiem, a tylko czuje.
Dziekuje.

[anastazja]

Zaślubiony w dotyku, bielą brzóz i ustami kobiet,
przekonałem się do uczuć i jeszcze paru słów,

Tak bardzo subtelnie i osobiste. Pięknie!

[coobus]

Najkrótsza recenzja -
Chętnie zaglądam w Twoje wiersze.

[Gloinnen]

Kto ma przekonać miłość że jest nas dwoje.

Tu jest pies pogrzebany. Dobry sposób ujęcia tematu, bo miłość akurat specjalnie nie patrzy na to, żeby sprawiedliwie obdarzać swoją przychylnością. Chyba zawsze jest tak, że ktoś kocha mocniej, głębiej, dojrzalej, goręcej... Często zresztą, nawet w jednym związku, można zaobserwować odpływy, przypływy, cykliczne przemiany, niezwykle rzadko zdarza się takie idealne zestrojenie częstotliwości.

Aniołowie co to mają pilnować od wszystkiego złego,
sprzątają suche liście

To jest udany, zmyślny obraz, ale już bez "sterty kłamstw i pozorów", które zabrzmiały dość banalnie. Oddałabym inicjatywę czytelnikowi, żeby sam zastanowił się nad sensem "suchych liści", poszukał znaczeń i kontekstów.

Zaślubiony w dotyku, bielą brzóz i ustami kobiet,
przekonałem się do uczuć i jeszcze paru słów,
które napisała córka w sfatygowanym zeszycie.

Nastrojowo, lirycznie, ciepło.
Pomyślałam sobie, że miłość odkrywa się jak nieznany ląd. Ciągle nas zaskakuje różnymi obliczami, pejzażami, ciągle dostarcza wrażeń i materiału do refleksji, no i do artystycznego utrwalania, "ocalania od zapomnienia", jak powiedział klasyk.

Pozdrawiam,


Glo.