Trochę przeszkadza nagromadzenie czasowników. Za to przesuwane obrazy, niczym flashbacki dają w wierszu pożądaną nerwowość.
Poruszył mnie dramat tej rodziny, choć przecież tak anonimowej, być może istniejącej tylko w wierszu. Masz tu parę fragmentów, które najbardziej zapadły mi w pamięć, typu ciosanie krzyży, okna trzeszczące matczyną miłością...
Udany wiersz, Marylo.
Witaj, wiersz zdecydowanie odmienny, niż Twe wcześniejsze. Mocny. Jest w nim bardzo czytelna groza. Piszesz:" powiesiła na strychu blaszany medalik
pasek na szyi
wisi tam już całe lato
ludzie we wsi mówią
że w przeklętym domu
okna trzeszczą matczyną miłością" - świetnie.
Ale wolę Twą zieloną, nie czarną magię. Może dlatego, że inaczej boli...
Pozdrawiam
H8