gfsdgfs

[Berele]

gfdsgdf

[haiker]

W pierwszej monstrum dźwięków, przybywających z wszelkich mieszkań.
W tym wiele docierających gdzieś z podwórka - wartburg (nawet na obrazku) hałasował dwutaktem i charakterystycznie dymił.
Zresztą odgłosy "techniczne" zdominowały tutaj obraz, właściwie zapis. Kojarzę film z Krecikiem (bodaj Krecik i samochód), to jest właśnie taki leitmotiv.

Szanta? A to marynarz był?

Jednocześnie zaduch, bezruch powietrza, szczęśliwi, którzy mają mieszkania na przelot. Dlaczego marichuanna a nie marihuanna (jeśli już wplatać imię)?

I ten hałas okołosamochodowy jest tak silny, że nie słychać by rury grały.

[Berele]

W marichuannie są dwa imiona: Anna i Marycha

[eka]

A jak uzasadnisz - firankiem? Od ranka przez firankę?

Fajnie się czyta, spazm bloków jaźni w uczuciu.

[Berele]

Firankiem ma jakoś tak mieszać firankę, poranek, woal. Niemniej tu nie ma konkretnego odniesienia. Neologizmy pełnią taką rolę jak u Przybosia. Jedynie tworzą klimat. Firank dodatkowo brzmi lekko z niemiecka, a szanta z francuska. Dawne czasy to głównie wartburgi, trabanty, warszawy, moskwicze, wołgi, a czasami też takie citroeny a'la fantomas.

[pietrek]

go-go się porobiło w drugim wersie drugiej zwrotki
ale generalnie bardzo bardzo

[Alek Osiński]

Maszyna do pisania

to faktycznie musiały być stare czasy...

fajnie zblokowany kolaż, chociaż brakuje mi w wierszu
jakiegoś dobrego rozwiązania albo zawiązania kody.


Pozdrawiam