rzadko rozmawiam z tobą mamo
przecież miłość to tęgie razy
spod powiek kapcie rozlane
plamą kurzu
przelej ją dla mnie
wykrzycz te porwane wersy
samotnością rozpalone
rozwodnione sensem istnienia
jakby jakiś był
mamo
wciąż dla ciebie nie istnieję
jak komentarz do mojego pierwszego wiersza
jak przepis na ciasto które i tak będzie gniotem
i obdarty ze skóry twojej troski
stoję i krwawię poczuciem niespełnienia
po każdej złożonej miniaturze o
boginiach płodności czy pałacach kultury
i co mi po tych wszystkich amputacjach
kończyn od mas do tour
nie widziałem kolorów póki nie skończyłem dzieciństwa
wykropkowanego skośnymi tęczami
nie czułem czasu póki nie popełniłem pierwszych kroków
jak quest ponad innymi zadaniami
nie stracę sensu
póki nie tracę czasu
***(rzadko rozmawiam z tobą mamo)
-
- Posty: 704
- Rejestracja: 02 lip 2014, 21:00
Re: ***(rzadko rozmawiam z tobą mamo)
To co przed
i co mi po tych wszystkich amputacjach
kończyn od mas do tour
nie widziałem kolorów póki nie skończyłem dzieciństwa
wykropkowanego skośnymi tęczami
nie czułem czasu póki nie popełniłem pierwszych kroków
jak quest ponad innymi zadaniami
nie stracę sensu
póki nie tracę czasu
powinno być ujawnione - ewentualnie - tylko adresatce wiersza.
Natomiast zacytowany fragment w pierwszej wkrada się w świat, z którego wszystko znika, a mimo to sytuacja się nie zmienia.
O ile mas bardzo wieloznaczne, to tour zbliża się i do (zgodnej semantycznie) drogi, i do (fonetycznie) tortur.
dzieciństwo wykropkowane skośnymi tęczami - to mogłoby być samodzielnym wierszem, a na pewno tytułem. Jest to jeden z punktów oparcia tego tekstu.
quest ponad innymi zadaniami udane podkreślenie inności, wyjątkowości tego zadania w porównaniu z innymi.
Ostatni dwuwers wywołuje bardziej wrażenie niż znaczenie.
i co mi po tych wszystkich amputacjach
kończyn od mas do tour
nie widziałem kolorów póki nie skończyłem dzieciństwa
wykropkowanego skośnymi tęczami
nie czułem czasu póki nie popełniłem pierwszych kroków
jak quest ponad innymi zadaniami
nie stracę sensu
póki nie tracę czasu
powinno być ujawnione - ewentualnie - tylko adresatce wiersza.
Natomiast zacytowany fragment w pierwszej wkrada się w świat, z którego wszystko znika, a mimo to sytuacja się nie zmienia.
O ile mas bardzo wieloznaczne, to tour zbliża się i do (zgodnej semantycznie) drogi, i do (fonetycznie) tortur.
dzieciństwo wykropkowane skośnymi tęczami - to mogłoby być samodzielnym wierszem, a na pewno tytułem. Jest to jeden z punktów oparcia tego tekstu.
quest ponad innymi zadaniami udane podkreślenie inności, wyjątkowości tego zadania w porównaniu z innymi.
Ostatni dwuwers wywołuje bardziej wrażenie niż znaczenie.
-
- Posty: 1507
- Rejestracja: 24 cze 2012, 13:50
- Kontakt:
Re: ***(rzadko rozmawiam z tobą mamo)
to dla mnie nieco chaotyczny zapis cierpienia
kogoś kto rozpaczliwie potrzebował miłości
lecz ta którą otrzymał, była za trudna
dopiero teraz jest na nią gotowy
już nie bezradne dziecko
już nauczony że miłość to także lekkość kolor i smak
odżywiony i wzmocniony tą nowo poznaną forma miłości
przychodzi do swej chorej rodzicielki gotowy kochać
gotowy na tęgie razy miłości
rzadko przychodzi
bo nauczył się że kochając musi też dbać o siebie
miłość w ten sposób zwycięża własną niedoskonałość
ujawnia pełnię swej hojnej i obdarowującej natury
moja mama nigdy mnie nie dotykała
pamiętam jak uczyłam ją gdy była już stara
że dotyk jest piękny
dzieci wiele uczą rodziców gdy zdołają przetrwać dzieciństwo
zachowując mimo bólu
serce
z ostatnim wersem chcę polemizować
chyba nie traci się czasu dopóki nie traci się sensu
działania które mają dla nas sens sprawiają że czas ma wartość
kogoś kto rozpaczliwie potrzebował miłości
lecz ta którą otrzymał, była za trudna
dopiero teraz jest na nią gotowy
już nie bezradne dziecko
już nauczony że miłość to także lekkość kolor i smak
odżywiony i wzmocniony tą nowo poznaną forma miłości
przychodzi do swej chorej rodzicielki gotowy kochać
gotowy na tęgie razy miłości
rzadko przychodzi
bo nauczył się że kochając musi też dbać o siebie
miłość w ten sposób zwycięża własną niedoskonałość
ujawnia pełnię swej hojnej i obdarowującej natury
moja mama nigdy mnie nie dotykała
pamiętam jak uczyłam ją gdy była już stara
że dotyk jest piękny
dzieci wiele uczą rodziców gdy zdołają przetrwać dzieciństwo
zachowując mimo bólu
serce
z ostatnim wersem chcę polemizować
chyba nie traci się czasu dopóki nie traci się sensu
działania które mają dla nas sens sprawiają że czas ma wartość
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: ***(rzadko rozmawiam z tobą mamo)
to do mnie przemówiło. Cóż, bywają matki, dla których dziecko zawsze będzie "gniotem" Albo tak myślą i czują na prawdę, albo taka mają formę motywowania...Trast pisze: wciąż dla ciebie nie istnieję
jak komentarz do mojego pierwszego wiersza
jak przepis na ciasto które i tak będzie gniotem

pozdrawiam serdecznie...
Ewa
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: ***(rzadko rozmawiam z tobą mamo)
Nic dziwnego, że rzadko.
Bardzo mocne wrażenie po lekturze. Coś, co powinno a'priori spotykać na początku wędrówki, zostało przenicowane w odwrotność, miłość w obojętność i niechęć. To traumy nie do uciszenia.
A jak ona to przeczyta?


Bardzo mocne wrażenie po lekturze. Coś, co powinno a'priori spotykać na początku wędrówki, zostało przenicowane w odwrotność, miłość w obojętność i niechęć. To traumy nie do uciszenia.
A jak ona to przeczyta?

Re: ***(rzadko rozmawiam z tobą mamo)
Ave
matkę tak jak i ojca trzeba kochać zawsze
bo miłość ma dar przemiany .
matkę tak jak i ojca trzeba kochać zawsze
bo miłość ma dar przemiany .
