Bio hazard – strefa rażenia, epicentrum.
Jednak wchodzimy zasłaniając usta
papierosem. Zgaszonym przez opad.
Później już normalnie, oczy łzawią,
pot spływa wzdłuż kręgosłupa.
Stygnie, coraz zimniej,
a swetry porozciągane.
Ręka w rękę, z przyklękiem,
skłaniamy głowy
przed ekspedientem.
Najwyższa półka.
Krzyczy: po prośbie? wynoście się,
wynoście. Chociaż przyszliście
z krainy mlekiem i miodem
spływającej.
Więc w drogę, bez dalszych ostrzeżeń,
takich jak: Baczność! Wyprzedaż.
Sklep z szarymi, brudnymi swetrami
-
- Posty: 3587
- Rejestracja: 21 lis 2011, 12:02
- em_
- Posty: 2347
- Rejestracja: 22 cze 2012, 15:59
- Lokalizacja: nigdy nigdy
Re: Sklep z szarymi, brudnymi swetrami
Jeden z lepszych wierszy, jakie ostatnio czytałam.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
you weren't much of a muse
but then I weren't much of a poet
— N. Cave
but then I weren't much of a poet
— N. Cave
Re: Sklep z szarymi, brudnymi swetrami
otwierające "Bio hazard" skojarzyło mi się z Biohazard - amerykańską kapelą (taka mieszanka hardcore punk rapcore metal).
a wiersz, cóż, fajnie napisany, coś w rodzaju "z igły - widły". niby malutki pojedynczy obrazek, niby nic nie znaczący - a jednak.
a wiersz, cóż, fajnie napisany, coś w rodzaju "z igły - widły". niby malutki pojedynczy obrazek, niby nic nie znaczący - a jednak.