Wszystkie niegdyś świeże drogi
zarosły blizną na moich dłoniach.
I innych częściach garderoby,
zatrzaśniętej od zarania.
Więc ostrożnie stąpam, aby nie zbudzić
tych od miarowych oddechów
– nienarodzonych lub już martwych.
Może zresztą na jedno wychodzi,
szczególnie kiedy zerkam w lustro.
Oświetlone rzęsiście deszczem, tęczą
oraz pozostałymi iluminacjami.
I nawet nie warto nazywać tego przemijaniem.
Samostanowienia
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Samostanowienia
To jest dobry chwyt na oddanie powtarzalności, a może marazmu, ale metaforę zaciemniają "osłabiacze", tak charakterystyczne dla poezji narracyjnej, zatem czytam sobie:Marcin Sztelak pisze:Wszystkie niegdyś świeże drogi
zarosły blizną na moich dłoniach.
Wszystkie świeże drogi zarosły
blizną na dłoniach.
Trzeci i czwarty wers - zatrzaśnięcie garderoby od zarania - ciekawe obrazowanie, ale czemu ma służyć w wierszu? Jak dla mnie to wprowadzanie smaczku absurdu.
Druga cząstka nawiązuje do niegdyś świeżych samopostanowień, nieurodzonych (ciekawa myśl) lub już nieaktualnych.
Lustro w iluminacjach - wciąż nadzieja na pojawienie się woli do realizacji zamierzeń.
Nie przemija - niezrealizowany zamiar.
Pozdrawiam.