Katastroficzne sny i przystająca rzeczywistość,
wszystkie kąty w trójkącie o bokach równych
nieskończoności. Albo prawie, o kilka cali
przed nią. Ewentualnie długi włos,
anielski. Zaplątany w drzewko niewyrzucone
od grudnia. Chociaż zima była lekka;
ziemi życzymy sobie takiej samej
– noworocznie.
Połamani opłatkiem, jajkiem, w krzyżu
– zasypiamy. W przeczuciu spełnionego
obowiązku, przynajmniej o tyle, na ile
było to możliwe w danych okolicznościach.
Bo ustawiczny brak śniegu, słońca, chleba
trochę lepszego niż powszedni,
ze zboża wzrosłego na czarnoziemie,
urodzajnym w trójnasób.
Tylko plonów nie ma komu zebrać,
wszyscy urodzeni na kamieniu
lub w bliskiej okolicy.
Więc składamy pokłon uchylając rąbki
kapeluszy
Święto ludzi w przyciasnych nakryciach głowy
-
- Posty: 3587
- Rejestracja: 21 lis 2011, 12:02
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Święto ludzi w przyciasnych nakryciach głowy
Intrygujący wiersz. Od tytułu po zdanie ostatnie. Ironia, bo nie łapiemy, nie nadążamy, pozostaje narzekanie i... rytuał. Gorzki przekaz o ograniczoności.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.