frigidus in venerem
- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
frigidus in venerem
półcieniami ochrą ugrem i sjeną
paloną rysuję migawki wybrzmiałej
ekstazy zakotwiczone w czarnej litej skale
pamięci gdzie pośród mięsożernych
bromelii złote żaby niszczą i rozsiewają
wspomnienia na trzysta
sześćdziesiąt pięć wysp delty
essequibo
przesuwam horyzont
toniesz
pierwotne zakończenie
w lustrze grzechu nadal ta
sama twarz
to ty?
paloną rysuję migawki wybrzmiałej
ekstazy zakotwiczone w czarnej litej skale
pamięci gdzie pośród mięsożernych
bromelii złote żaby niszczą i rozsiewają
wspomnienia na trzysta
sześćdziesiąt pięć wysp delty
essequibo
przesuwam horyzont
toniesz
pierwotne zakończenie
w lustrze grzechu nadal ta
sama twarz
to ty?
Ostatnio zmieniony 21 paź 2015, 1:12 przez Lucile, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Posty: 5630
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09
Re: frigidus in venerem
Dobre, pobudza wyobraźnie, te żaby zmysłowo
odśpiewują swoją pieśń. Końcówka trochę mnie
nie przekonała, to znaczy konkretnie "lustro
grzechu" brzmi w nim zbyt, jak dla mnie,
inkwizycyjny ton
odśpiewują swoją pieśń. Końcówka trochę mnie
nie przekonała, to znaczy konkretnie "lustro
grzechu" brzmi w nim zbyt, jak dla mnie,
inkwizycyjny ton

- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Re: frigidus in venerem
Alku, dziękuję
w nazwę południowoamerykańskiej rzeki wkradła mi się literówka i być może przez to tekst stał się mniej czytelny.
Dokonałam jakiejś przedziwnej zbitki z nazwą stolicy Ekwadoru. Przepraszam, poprawiłam.
Podobno w delcie tej wielkiej rzeki - płynącej przez lasy deszczowe i namorzyny,
spadającej kaskadami na czarne skały, gdzie przy życiu utrzymać się może tylko jeden gatunek bromelii,
brocchinia redukta, żywiącej się owadami - znajduje się tyle wysepek, ile dni w roku trzysta sześćdziesiąt pięć.
A puenta - "z całkiem innej beczki ".
Lustro grzechu nawiązuje do jednej z legend orientu, która mówi, że szczęśliwy posiadacz
takiego magicznego zwierciadła, patrząc w nie, uwalnia się od swoich grzechów.
Nota bene - niezły patent - też bym chciała.
Tobie skojarzyła się z inkwizycją - Święte Oficjum i spowiednik królowej
Izabeli I Kastylijskiej - Tomas de Torguemada, to dopiero klimaty!
Aż zachciało mi się do nich dobrać.
Ślę pozdrowienia razem z południową
Lu
cile

w nazwę południowoamerykańskiej rzeki wkradła mi się literówka i być może przez to tekst stał się mniej czytelny.
Dokonałam jakiejś przedziwnej zbitki z nazwą stolicy Ekwadoru. Przepraszam, poprawiłam.
Podobno w delcie tej wielkiej rzeki - płynącej przez lasy deszczowe i namorzyny,
spadającej kaskadami na czarne skały, gdzie przy życiu utrzymać się może tylko jeden gatunek bromelii,
brocchinia redukta, żywiącej się owadami - znajduje się tyle wysepek, ile dni w roku trzysta sześćdziesiąt pięć.
A puenta - "z całkiem innej beczki ".
Lustro grzechu nawiązuje do jednej z legend orientu, która mówi, że szczęśliwy posiadacz
takiego magicznego zwierciadła, patrząc w nie, uwalnia się od swoich grzechów.
Nota bene - niezły patent - też bym chciała.
Tobie skojarzyła się z inkwizycją - Święte Oficjum i spowiednik królowej
Izabeli I Kastylijskiej - Tomas de Torguemada, to dopiero klimaty!
Aż zachciało mi się do nich dobrać.

Ślę pozdrowienia razem z południową

Lu

- alchemik
- Posty: 7009
- Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
- Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy
Re: frigidus in venerem
Lucia, zacznę od lustra grzechu.
Nie, żebym potępiał w czambuł dopełniaczówki.
Sam ich używam.
To mogą być naprawdę doskonałe metafory.
Tylko że nasuwają się tak od niechcenia, bez myślenia, często jako odpowiedź zbiorowej nieświadomości ze świadomością razem wziętą.
Jakoś tak mi powtarzalnie i podejrzanie brzmi ta metafora dopełniaczowa.
Takie też trzeba tworzyć samemu.
Powiedzmy lustro skrzywień, lustro odejść.
Musisz mieć pewność, że to ty tworzysz tę metaforę, a nie, że ona wodzi ciebie grzechem łatwej adaptacji.
Niedoczytałem
Masz tu artefakt już nazwany lustrem grzechu. Czyli, to nie metafora, choć wciąż kiepsko brzmi, więc możesz nieco przekształcić tę nazwę.
Poza tym jest doskonale malarsko, kolorystycznie, metanaturalistycznie.
Oprócz puenty.
Musisz coś z nią zrobić, bo wiersz jest świetny.
Widzę tę deltę na kilka sposobów.
Z lotu ptaka, jako mapę w kolorach, oraz metaforycznie.
Delty zawsze mi się kojarzą seksualnie.
A te wysepki jak runo na przyrodzeniu, na wszystkie dni roku.
Chodzi o zimny seks, seks na zimno, czy seks zimnokrwistych?
Bo miłość nie może być zimna.
Mowa o płazach?
Czy o naszych grzechach głupoty?
Mam złe wspomnienia o zimnym seksie.
Dosłownie.
Człowiek, członek powinien zanurzać się w gorączce, a przynajmniej w cieple.
Pamiętam jednak, a może tak mi się teraz wydaje doświadczenie z zanurzaniem się w czyś zimnym.
To coś okropnego.
Ananas, niekiedy zwany ogórkiem.
Nie, żebym potępiał w czambuł dopełniaczówki.
Sam ich używam.
To mogą być naprawdę doskonałe metafory.
Tylko że nasuwają się tak od niechcenia, bez myślenia, często jako odpowiedź zbiorowej nieświadomości ze świadomością razem wziętą.
Jakoś tak mi powtarzalnie i podejrzanie brzmi ta metafora dopełniaczowa.
Takie też trzeba tworzyć samemu.
Powiedzmy lustro skrzywień, lustro odejść.
Musisz mieć pewność, że to ty tworzysz tę metaforę, a nie, że ona wodzi ciebie grzechem łatwej adaptacji.
Niedoczytałem
Masz tu artefakt już nazwany lustrem grzechu. Czyli, to nie metafora, choć wciąż kiepsko brzmi, więc możesz nieco przekształcić tę nazwę.
Poza tym jest doskonale malarsko, kolorystycznie, metanaturalistycznie.
Oprócz puenty.
Musisz coś z nią zrobić, bo wiersz jest świetny.
Widzę tę deltę na kilka sposobów.
Z lotu ptaka, jako mapę w kolorach, oraz metaforycznie.
Delty zawsze mi się kojarzą seksualnie.
A te wysepki jak runo na przyrodzeniu, na wszystkie dni roku.
Chodzi o zimny seks, seks na zimno, czy seks zimnokrwistych?
Bo miłość nie może być zimna.
Mowa o płazach?
Czy o naszych grzechach głupoty?
Mam złe wspomnienia o zimnym seksie.
Dosłownie.
Człowiek, członek powinien zanurzać się w gorączce, a przynajmniej w cieple.
Pamiętam jednak, a może tak mi się teraz wydaje doświadczenie z zanurzaniem się w czyś zimnym.
To coś okropnego.
Ananas, niekiedy zwany ogórkiem.
Ostatnio zmieniony 14 paź 2015, 17:01 przez alchemik, łącznie zmieniany 2 razy.
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
Re: frigidus in venerem
Ave
Obraz mało ,że ciekawy co dla mnie ,,niestety"
nie zrozumiały.
Tak czy siak
Obraz mało ,że ciekawy co dla mnie ,,niestety"

Tak czy siak

- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Re: frigidus in venerem
Alchemiku,
czytając Twoją obszerną interpretację (bardzo dziękuję),
podświadomość podpowiada mi, że zawarłeś w niej
sporo racji. Spojrzałam na mój tekst innym okiem i istotnie wyławiam
żarzącą się "zimnym ogniem" seksualność, fizyczność,
chociaż to nie o nią mi chodziło.
Jednak ta - delta - istotnie, męskie skojarzenie, nie, to
w żadnym wypadku nie jest przyganą, mnie bardziej chodziło o
rok parnych, wilgotnych dni - o Boże - to przecież też podszyte seksem!
A żaba, niekoniecznie musi oznaczać "oślizgłą nieczułość", chociaż
powiązana z tytułem, sugeruje, że tak. Te, w wierszu, zauważ, są złote,
tak jak i całość namalowana ciepłymi, żółto - brązowymi kolorami
i jak wiemy, przecież zawsze takie "żabisko", tym bardziej złote,
może zamienić się w księcia
Bohaterka wiersza, tak zwana peelka, (przyznam, ze ogromnie nie lubię
tego skrótu), też ma sporo za uszami - mięsożerne bromelie - oj,
nie jest to grzeczna, słodka panienka i chociaż w duszy muzyka
Pana Chopina jej gra... włóczy się gdzieś po zapomnianych zakątkach
świata - nie wiadomo po co - co rusz popadając w kłopoty, nie
wspominając o miłosnych tarapatach.
I stąd to "nieszczęsne lustro grzechu" (nie dopełniaczówka!) - czyli
swoisty i niezbędny rytuał rozgrzeszenia.
Oczywiście, są jeszcze uwalniające i oczyszczające "Powroty do miasta".
Jurku, czytając Twoje wiersze i komentarze, dochodzę do wniosku,
że mam podobny "proces twórczy". Wiersze powstają w mojej głowie
nagle, niespodziewanie, gotowe - to są takie krótkie chwile, górnolotnie
nazwijmy je przebłyskami, lub iluminacją i jeżeli ich
natychmiast (tych "ujawnionych mi wersów") nie spiszę - przepadają bezpowrotnie.
Jeszcze nie umiem, a może brak mi cierpliwości, lub nie dostaje talentu
by je cyzelować, zastanawiać się nad każdym użytym słowem,
wielokrotnie zmieniać. Podobnie mam z malowaniem, jeżeli tkwiący we mnie
obraz od razu nie wyjdzie - nie kończę go.
Zapewne to błąd, ale - niestety - tak już mam.
Opinia Alka i Twoja odnośnie puenty - zgodna. Wiem, powinnam ją zmienić.
Póki co, nic mądrego mi nie kiełkuje, a chcę - by użyć muzycznej terminologii
- brzmiało:
finale vivace ma non troppo presto
a tu pustka, czyli trzymając się konwencji wiersza - tepui
Ave Napoleonie,
dziękuję za trud czytania niezbyt czytelnego (przepraszam) tekstu.
Może powyższe wyjaśnienia będą pomocne
Panowie, dziękuję za zainteresowanie, wizytę i dobre słowo,
częstując tekilą z cytryną i solą
- nie przymuszam do wypicia -
przesyłam pozdrowienia
Lu
cile
czytając Twoją obszerną interpretację (bardzo dziękuję),
podświadomość podpowiada mi, że zawarłeś w niej
sporo racji. Spojrzałam na mój tekst innym okiem i istotnie wyławiam
żarzącą się "zimnym ogniem" seksualność, fizyczność,
chociaż to nie o nią mi chodziło.
Jednak ta - delta - istotnie, męskie skojarzenie, nie, to
w żadnym wypadku nie jest przyganą, mnie bardziej chodziło o
rok parnych, wilgotnych dni - o Boże - to przecież też podszyte seksem!
A żaba, niekoniecznie musi oznaczać "oślizgłą nieczułość", chociaż
powiązana z tytułem, sugeruje, że tak. Te, w wierszu, zauważ, są złote,
tak jak i całość namalowana ciepłymi, żółto - brązowymi kolorami
i jak wiemy, przecież zawsze takie "żabisko", tym bardziej złote,
może zamienić się w księcia

Bohaterka wiersza, tak zwana peelka, (przyznam, ze ogromnie nie lubię
tego skrótu), też ma sporo za uszami - mięsożerne bromelie - oj,
nie jest to grzeczna, słodka panienka i chociaż w duszy muzyka
Pana Chopina jej gra... włóczy się gdzieś po zapomnianych zakątkach
świata - nie wiadomo po co - co rusz popadając w kłopoty, nie
wspominając o miłosnych tarapatach.
I stąd to "nieszczęsne lustro grzechu" (nie dopełniaczówka!) - czyli
swoisty i niezbędny rytuał rozgrzeszenia.
Oczywiście, są jeszcze uwalniające i oczyszczające "Powroty do miasta".
Jurku, czytając Twoje wiersze i komentarze, dochodzę do wniosku,
że mam podobny "proces twórczy". Wiersze powstają w mojej głowie
nagle, niespodziewanie, gotowe - to są takie krótkie chwile, górnolotnie
nazwijmy je przebłyskami, lub iluminacją i jeżeli ich
natychmiast (tych "ujawnionych mi wersów") nie spiszę - przepadają bezpowrotnie.
Jeszcze nie umiem, a może brak mi cierpliwości, lub nie dostaje talentu
by je cyzelować, zastanawiać się nad każdym użytym słowem,
wielokrotnie zmieniać. Podobnie mam z malowaniem, jeżeli tkwiący we mnie
obraz od razu nie wyjdzie - nie kończę go.
Zapewne to błąd, ale - niestety - tak już mam.
Opinia Alka i Twoja odnośnie puenty - zgodna. Wiem, powinnam ją zmienić.
Póki co, nic mądrego mi nie kiełkuje, a chcę - by użyć muzycznej terminologii
- brzmiało:
finale vivace ma non troppo presto
a tu pustka, czyli trzymając się konwencji wiersza - tepui
Ave Napoleonie,
dziękuję za trud czytania niezbyt czytelnego (przepraszam) tekstu.
Może powyższe wyjaśnienia będą pomocne

Panowie, dziękuję za zainteresowanie, wizytę i dobre słowo,
częstując tekilą z cytryną i solą

przesyłam pozdrowienia
Lu

- alchemik
- Posty: 7009
- Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
- Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy
Re: frigidus in venerem
Lucia, ale to normalne.
Każdy czyta zgodnie ze swoimi przeżyciami.
Ja czasem nawet prowokuję jakiś poboczny kanał oglądu.
Bo szkoda tracić, tylko dlatego że nie znajduje się w głównym nurcie.
A ten Twój tekst jest cholernie czytelny.
Na różne sposoby.
I przede wszystkim dobry malarsko i poetycko.
Z puenta sobie poradzisz.
Na pewno.
Każdy czyta zgodnie ze swoimi przeżyciami.
Ja czasem nawet prowokuję jakiś poboczny kanał oglądu.
Bo szkoda tracić, tylko dlatego że nie znajduje się w głównym nurcie.
A ten Twój tekst jest cholernie czytelny.
Na różne sposoby.
I przede wszystkim dobry malarsko i poetycko.
Z puenta sobie poradzisz.
Na pewno.

* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Re: frigidus in venerem
A może w puencie nawiązać do łacińskiego tytułu?
Wtedy ten krótki tekst wyglądałby tak:
frigidus in venerem
półcieniami ochrą ugrem i sjeną
paloną rysuję migawki wybrzmiałej
ekstazy zakotwiczone w czarnej litej skale
pamięci gdzie pośród mięsożernych
bromelii złote żaby niszczą i rozsiewają
wspomnienia na trzysta
sześćdziesiąt pięć wysp delty
essequibo
absit a met amantem frigidus

Dodano -- 16 paź 2015, 14:01 --
a może taka końcówka
półcieniami ochrą ugrem i sjeną
paloną rysuję migawki wybrzmiałej
ekstazy zakotwiczone w czarnej litej skale
pamięci gdzie pośród mięsożernych
bromelii złote żaby niszczą i rozsiewają
wspomnienia na trzysta
sześćdziesiąt pięć wysp delty
essequibo
przesuwam horyzont
toniesz
Alku, Jurku, Napoleonie,
jakie jest Wasze zdanie?
Pozdrawiam
Lu
cile
Wtedy ten krótki tekst wyglądałby tak:
frigidus in venerem
półcieniami ochrą ugrem i sjeną
paloną rysuję migawki wybrzmiałej
ekstazy zakotwiczone w czarnej litej skale
pamięci gdzie pośród mięsożernych
bromelii złote żaby niszczą i rozsiewają
wspomnienia na trzysta
sześćdziesiąt pięć wysp delty
essequibo
absit a met amantem frigidus

Dodano -- 16 paź 2015, 14:01 --
a może taka końcówka
półcieniami ochrą ugrem i sjeną
paloną rysuję migawki wybrzmiałej
ekstazy zakotwiczone w czarnej litej skale
pamięci gdzie pośród mięsożernych
bromelii złote żaby niszczą i rozsiewają
wspomnienia na trzysta
sześćdziesiąt pięć wysp delty
essequibo
przesuwam horyzont
toniesz
Alku, Jurku, Napoleonie,
jakie jest Wasze zdanie?
Pozdrawiam
Lu
