Kiedyś bałem się słowików,
w dogasającym powietrzu drapieżnie
czyhały na parkowych szaleńców.
W końcu odeszły i tylko zima
stawała się coraz dłuższa.
Praktycznie z dnia na dzień.
Ale wciąż powracał śpiew,
uporczywie, kaskadami rwał
i gryzł. Wewnętrznie.
Więc zamykałem okna, coraz szczelniej,
aż zabrakło powietrza.
Dziś oddycham pustką malując ściany
czernidłem ze spalonych metryk.
Nigdy nie narodzonych dzieci i starców,
tych, którzy przynoszą wiadomość:
słowiki wróciły. Tylko parki przestały być
miejscem oznaczonym. Nawet na mapie.
Deprywacja
-
- Posty: 3587
- Rejestracja: 21 lis 2011, 12:02
Deprywacja
Ostatnio zmieniony 16 paź 2015, 14:26 przez Marcin Sztelak, łącznie zmieniany 1 raz.
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Deprywacja
Czegoś tu brak.Marcin Sztelak pisze:Dziś oddycham pustką malują ściany
czernidłem ze spalonych metryk.
Śpiew słowika podobno najpiękniejszy jak miłość/doskonałość/smutek wśród palety uczuć. Tutaj pasuje to ostatnie doznanie.
Jego brak... i przed nim lęk jednocześnie, i z ostrożności wytrzebienie potrzeb.
Gdy wrócił, brak na niego przestrzeni w peelu.
-------------------------------------------------
Zmieniasz sztywno utrwaloną formę zapisu, i tak mi bardziej pasuje.
