poza tym, jak gdyby nigdy nic

Moderatorzy: Gloinnen, eka

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Tomek i Agatka
Posty: 303
Rejestracja: 05 gru 2011, 18:13

poza tym, jak gdyby nigdy nic

#1 Post autor: Tomek i Agatka » 29 paź 2016, 8:34

ze spoglądania w dal nic ponad - splątanie.
zagmatwania, wzburzenia, kłębienie.
ruchome morze wirujących meduz, i tyle
zakołowań, że aż trudno złapać grunt.

w zanadrzu podniebna chwiejność
tych wszystkich sznurkowych drabin,
po których zechce się wdrapać wzrok,
próbując zahaczyć za migotliwy szczegół.

tymczasem niknięcie i oddalanie, gdy
falą w skroniach pulsuje mgła.
uporczywe przedzieranie przez gąszcz,
gdzie tyle porośnięć ile warstw.

kto by je wszystkie zliczył...

a jednak próbujesz przybliżyć,
gdy ukradkiem pociągasz
za jedną z klejących się nitek,
nadziewając delikatnie nakłuwasz.
w-reszcie otwierasz jak ostrygę,
i galaretowata treść wypływa.

zaczepiając o detal umiejętnie drążysz
od słowa do słowa, aż brnę w kolejny połów:
obrazów, dźwięków, ziarn.

cichutko przywołujesz, gdy snując się brzegiem
skaczę z piktogramu w piktogram.

spójrz -
na zawołanie przynoszę ci w wilgotnych dłoniach
wyłowione muszle. przygarniesz, przytulisz
nas wszystkie, jak zabłąkane dzieci potrzebujące ukołysań,
spoglądając z takim zatroskaniem, że
strumień ciepła spłynie do stóp.

jak wtedy cała niepewność stopnieje.

z cofnięciem wskazówek zegara
ziemia zakreśli kolejną elipsę. słońce przetoczy się kołem i
ciężar powiek spadnie kaskadą rozmytych brzmień.
z odpływu na odpływ w srebrnej łusce odkryją toń lustra:

dobrze wiesz, że gdyby można było cierpliwie formować,
nadając kształt przestrzeniom, odżyłyby -
rafą pomiędzy kolejnymi mrugnięciami.


za setnym z powtórzeń echo przywlecze strzępki słów:
gdy patrzysz tak na przestrzał boję się,
że już stamtąd...


i wracam, kiedy cisza przeradza się w krzyk.
próbujesz głaskać, jakby mogło to cokolwiek zmienić,
odnajdując zgubione albo chociaż klucz.

jak mantra powróci wirujące tło i żal przemieszany w kubkach.
drętwienie z mimowolnym opadaniem powiek.
trzymasz za ręce, gdy natłok zakleszcza
niebezpiecznie od wewnątrz.

wiesz, że są we mnie słowa, których
lęk nie wypowie, dławią w środku jakby zalegała tam pięść.
możesz tylko rozsupłać ze spojrzeń:

tyle i tylko tyle pozostanie z uczepień -
paznokieć omsknięty o śliski strzęp,
kiedy wodząc dookoła próbujesz chwycić
oczami za bezpieczną linę.


*

łaskawie po horyzont jedynie piskliwe wzruszenia mew,
po stokroć w salwach odbite od połyskujących fal,
poza tym, jak gdyby nigdy nic -
przesypujące się z boku na bok rozdmuchane sylwetki wydm,


wielokroć powtórzony
bełkotliwego echa podniebny chichot.
Ostatnio zmieniony 02 cze 2017, 19:12 przez Tomek i Agatka, łącznie zmieniany 2 razy.
tomek i agatka

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10470
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: (***)

#2 Post autor: eka » 30 paź 2016, 0:01

Aga, dawno nie czytałam tak wzruszającego wiersza, choć w nim przede wszystkim dostrzegam walkę o przybliżenie, zwerbalizowanie stanów z pogranicza wytrzymałości. Zawziętą walkę z opornym słowem. Ale ty wychodzisz zwycięsko, pamiętaj. Niesamowite.
Morze wirujących meduz...

To zastanawiające jak często marynistyczne obrazy towarzyszą eschatologii. Kończysz, wiadomym co do znaczenia, podniebnym chichotem, ale pod nim też brzeg morza.

A wzrusza troska tego, co chce i kładzie się mostem na morzu cierpienia. Podmiot go obserwuje, ma świadomość, że nie może jego stanów poczuć do końca, ale jak ten bliski człowiek szuka dojścia, jak koi. Niesamowite.
Przepiękny poemat.
:rosa:


---------
Ale dziewczyno nie licz na liczny odzew, kto dzisiaj czyta takie długie wiersze? Nie ta epoka! Weź się za miniatury, z talentem jaki posiadasz, zrobisz nimi furorę.
:)

Tomek i Agatka
Posty: 303
Rejestracja: 05 gru 2011, 18:13

Re: bełkotliwego echa podniebny chichot

#3 Post autor: Tomek i Agatka » 30 paź 2016, 6:37

Eka, Dziekuję :rosa:

Jakoś tak mam, że najwięcej rozmyślań prowadzę linią morza, i jest w tym pewien paradoks, bo ciągle mam zbyt daleko i
absolutnie nie po drodze, a jednak właśnie tam najczęściej wybiegam w rozkołysane, szukając odpowiedzi na pytania, które
może rozwiać tylko wiatr.

Nadmorski klimat, zmieniająca się gwałtownie aura, rozhuśtany po kres widnokrąg, wrzenie tych wszystkich przemieszczających
i mieszających się ze sobą mas, rozległość otwartej przestrzeni - cały ten kalejdoskop sprawia, że ma się nieodparte
wrażenie, iż dokładnie tam nieujarzmione bierze swój początek i koniec.

Jedno rozchybotanie i znajdujesz się w samym centrum piaskowej burzy, myśli biegną szwem kręgosłupa, czujesz dokładnie ich
przyleganie, jakby cała naraz zawartość nieba próbowała wsączyć się prosto pod skórę, nadwrażliwość sprawia, że odczuwalne jest
ostateczne.

Tymczasem pozostawiony ślad znika, w sen przesypują się nie tylko pojedyncze ziarna, za jednym niedomknięciem przesiewasz świat - z dłoni - zdmuchujesz po horyzont
- wszystkie papierowe statki.

Z nadmiaru przelewania myśli kotłują się, wilgoć wdziera się korą do mózgu, każdym zmysłem czujesz jak morze z powietrzem wpada w krwiobieg. ;)

*

Co do samej treści, dokładnie tak,
obrazy jak i ziarna wymykają się, z każdym rozmywającym się śladem coraz trudniej przywołać, wyłapać, zahaczając o okruch.

*

Z dnia na dzień coraz trudniej też o właściwe słowa, które mogłyby ten krąg zagubień opisać, błądzę pomiędzy - w zakresach.

Jeśli chodzi o długość, w przypływach, jestem niezmiennie gadułą. ;)

Ukłony, smocze pozdrowienia i uściski :buq:
tomek i agatka

Alek Osiński
Posty: 5630
Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09

Re: bełkotliwego echa podniebny chichot

#4 Post autor: Alek Osiński » 31 paź 2016, 1:45

Mnie akurat nie wzruszył w sensie uczuć,
ale jazda przyznam - przednia :)

Tomek i Agatka
Posty: 303
Rejestracja: 05 gru 2011, 18:13

Re: bełkotliwego echa podniebny chichot

#5 Post autor: Tomek i Agatka » 31 paź 2016, 23:28

Dziękuję, Aleksandrze : )

Kłaniam się, hej, ho ;)
tomek i agatka

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10470
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: bełkotliwego echa podniebny chichot

#6 Post autor: eka » 02 lis 2016, 10:32

Tomek i Agatka pisze:Jedno rozchybotanie i znajdujesz się w samym centrum piaskowej burzy, myśli biegną szwem kręgosłupa, czujesz dokładnie ich
przyleganie, jakby cała naraz zawartość nieba próbowała wsączyć się prosto pod skórę, nadwrażliwość sprawia, że odczuwalne jest
ostateczne.

Tymczasem pozostawiony ślad znika, w sen przesypują się nie tylko pojedyncze ziarna, za jednym niedomknięciem przesiewasz świat - z dłoni - zdmuchujesz po horyzont
- wszystkie papierowe statki.

Z nadmiaru przelewania myśli kotłują się, wilgoć wdziera się korą do mózgu, każdym zmysłem czujesz jak morze z powietrzem wpada w krwiobieg.
Wklej te zdania do prozy poetyckiej. Kurczę, tak ta smoczyca utalentowana, że nawet jej odpowiedź na komentarz jest literaturą.
:)

ODPOWIEDZ

Wróć do „WIERSZE BIAŁE I WOLNE”