Można chyba dwojako podejśc do tego utworu.
Zresztą nie tylko do tego, ale skupmy się na tym.
Można rzeczywiście zaproponować zmianę dilera, ale to może mieć odwrotny do zamierzonego skutek, więc może zajmijmy się innym rozwiązaniem.
Najważniejsze przeczytać, odczucia w trakcie, to drugi plan. Jeśli ktoś dobrnął do końca (przynajmniej ja tak miałem) poczuł... niedosyt. Jak to? Już się skończyło? Tak szybko? A gdzie jakaś, długo oczekiawana, paranoiczna puenta? Peel/ka odchodzi, zanosi się w śmiech? Czyli co? Paranoi ciąg dalszy? Czy tak już będzie zawsze?
Są pytania, a to znaczy, że jest dobrze. Sztuka ma budzić wątpliwości, ma pokazywać, że nie wszystko jest poukładane, jak domki z klocków. Czy ten wiersz to pokazuje? Myślę, że tak.
Doskonale operujesz przerzutniami, w końcówce złapałem się na bardzo rytmicznym czytaniu, co rzadko mi się zdarza przy wolnej poezji. Nawet kilka rymów się w utwór wkradło. Powtórzenia są ewidentnie celowe, nie ma tu mowy o jakimkolwiek bałaganie, niedociągnięciach itp. Choć ogólny bałagan słowny zda się rzucać w oczy, to przecież nietrudno dostrzec, że tego właśnie chciał Autor.
To bardzo dobry wiersz.
Zastanawia mnie tylko, kiedy znudzisz siebie i czytelników takimi formami, bo - póki co - innych u Ciebie nie dostrzegłem.
