piosenka the Beatles - Lucy in the Sky with Diamonds towarzyszyła mi przez wiele lat, często też była mi dedykowana. Dobre, miłe dawne wspomnienia, chociaż ja, o ile sobie przypominam, nigdy nie byłam na haju.
Zrobiłeś mi prawdziwą przyjemność, baaaaaaaaaaaaardzo dziękuję.
Gajka, em_, Marcinie,
dziękuję za wizytę i ciepłe słowa.
To wszystko prawda. Ja jednak dotknęłam tego okresu w życiu Haralda, kiedy - jak wielu innych Wikingów - zaciągnął się na służbę w armii bizantyjskiej. Ciągnęła ich tam sława, ale przede wszystkim, bogactwo. Jako najemnicy byli świetnie opłacani, a ich okrucieństwo było mile widziane w walkach prowadzonych przez cesarstwo. W wojsku - ich formacja zbrojna, nazywana Gwardią Warecką - stanowiła główny trzon, bardzo ważną siłę uderzeniową oraz chlubę. W przeciwieństwie do innych najemników byli także lojalni.Marcin Sztelak pisze:Wiersz bardzo dobry. A Harald zwany też srogim, bezwzględnym i ostatnim wikingiem, faktycznie był okrutny, uczestniczył np. w najeździe na Polskę u boku Jarosława Kijowskiego. Do tego był b. wysoki ok 210 cm- na tamte czasy olbrzym. Ale te wróble to legenda, ówcześni kronikarze uwielbiali takie ozdobniki.
Racja Gajko - to zresztą, wg mnie, nie ma większego znaczenia, czyż do dzisiaj nie czerpiemy, bywa że garściami, z rożnych mitów? Czyż nas nie inspirują, wzbogacają?Gajka pisze:Tak a propos szkoda wróbli (wiem, wiem - legenda) mówią, w każdej bajce jest szczypta prawdy.
A ponadto wyobraziłam sobie taki obraz:
Pomarańczowy zachód słońca, bielą się jeszcze wyniosłe mury twierdzy. Na przedpolu zaległ już mrok, tylko pomiędzy skałami i zaroślami, tam gdzie zalegają wojska Haralda, wytężony ruch. Nagle w niebo wzlatuje stado ptaków, ciągnąc za sobą ogniste smugi. W przeraźliwych świergocie ognistych pocisków lecą do swoich gniazd w słomianych dachach stajni tuż na murami miasta. Inspiruje prawda?
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru


L.