Brak barw był mi na rękę
chociaż kwiaty lubiłem niebieskie
jesień spłynęła deszczem
nawet nie wiem kiedy spadł śnieg
i trwał mrok siwy
zimna nieskończona samotność
beznadzieja
prawdę mówiąc nie czekam na lato
brak barw jest jak
obraz rysowany węglem
czarne pióro na brudnym śniegu
ziemia zmarznięta twarda nieczuła
na błagania dzikich zwierząt
czarny bezlistny las ( drzewa )
kłujący wiatr układa na nich
milczące wrony
nie przetrwają tej zimy
i kto nas rozdziobie
Brudy
- jaguar
- Posty: 364
- Rejestracja: 15 lut 2017, 4:04
Re: Brudy
Jeszcze i tu się zatrzymam na chwilę, żeby Ci zrobić burę, bo w taki piękny dzień jak dzisiaj przygniotłeś depresyjnym nastrojem. Odmalowałeś ten stan w bardzo "artystycznie" ciężki sposób. Wiersz jest na wysokim poziomie, bo: nie piszesz wprost, ale czuje się wprost, nie widzi się słów, konstrukcji (te sobie poanalizowałam dokładniej już po kolejnym przeczytaniu), nie zauważa się techniki - to wszystko to są umiejętnie zastosowane środki, by czytelnika przenieść jak najboleśniej w epicentrum peelowego stanu!