płot pochylony wisi sztacheta
spoziera w przeszłość tajemną szparą
pokornym wzrokiem matki - makatka
maluje studnię skrytą pod dachem
zmurszałe wieki szemrzą w głębinie
głosami ojców mądrością w źródle
kryształy wody z wiadra wypije
kary staruszek prychnie wokoło
pragnienie zgasi powróci radość
wesoło zarży podkową błyśnie
skrzydlata młodość lotem Pegaza
wolność wołała gliniastą drogą
Zdecydowanie za dużo "ości".
Pozdrawiam,

Glo.