"Wesoło mrugam kieszenią na łzy,
ironizując; wciąż wąskie usta.
Łowię zatarty horyzont
pośród kukułczych myśli,
sama, z martwą pacynką na palcach,
zamarła w niedowierzaniu
dłoń szukająca bólu."
Znam te rozterki bardzo dobrze, też tak kiedyś miałam. Wszyscy mi zarzucali hermetyzm. Odsłanianie się w wierszach to duże ryzyko.Nilmo pisze:jeśli piszę autobiograficznie, to zazwyczaj strasznie to staram się zakamuflować. to trochę tak jakbym musiał się przebierać w publicznym miejscu. łatwiej mi pisać nie o sobie. stąd te wiersze nigdy nie będą dobre.
Przeszłam jednak drogę od dokładnego kamuflażu do pełnej lirycznej odsłony - ze wszystkimi blaskami i cieniami związanymi z takim pisaniem. Ktoś mnie do tego zachęcił, aby potem zmieszać z gównem. Inni zresztą też nawrzucali mi kamyczków do ogródka. No więc...
Gdyby teraz jakiś Autor mnie spytał - czy warto zdejmować maskę, wciąż nie umiałabym powiedzieć: tak czy nie. Wierszom szczerość i otwarcie wychodzi niewątpliwie na dobre, gdyż teksty emocjonalne mają większą moc rażenia, mocniej przemawiają do odbiorców, głęboko nimi wstrząsają.
Natomiast Autor musi się wówczas zaimpregnować. Trzeba być odpornym, na pewno (na zasadzie - twardej dupy). Bo inaczej każdy komentarz przyjmiesz głęboko do wewnątrz...
Pozdrawiam,

Glo.