jad
-
- Posty: 251
- Rejestracja: 27 cze 2012, 21:24
jad
kiełbasiany zabija
od słownego można się udławić
nic nie da ukończony kurs samby
ani całonocne harce w pościeli
bo ile może znieść młode ciało
kiedy pod skorupą lepkie toksyny
napierają w niedokończony tekst
o przestarzałej miłostce listka z przerośniętym
drzewem
do cholery uwolnij się wreszcie
zbesztane dni nie mogą ciągnąć się
w nieskończoność
od słownego można się udławić
nic nie da ukończony kurs samby
ani całonocne harce w pościeli
bo ile może znieść młode ciało
kiedy pod skorupą lepkie toksyny
napierają w niedokończony tekst
o przestarzałej miłostce listka z przerośniętym
drzewem
do cholery uwolnij się wreszcie
zbesztane dni nie mogą ciągnąć się
w nieskończoność
"Kto nie umie przysiąść na progu chwili, puszczając całą przeszłość w niepamięć, kto nie jest zdolny trwać w miejscu jak bogini zwycięstwa, nie doznając zawrotu głowy ani lęku, ten nigdy nie dowie się, czym jest szczęście." F. Nietzsche
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: jad
Początek utworu odczytuję jako obraz tego, jak bardzo ludzie potrafią się ranić nawzajem. Ileż w nas jest złego potencjału? Zastanawiam się tylko, czy jest to świadomie wyrządzane zło, czy po prostu natura ludzka w odpowiednich warunkach i okolicznościach zmusza nas do postępowania tak, a nie inaczej. To już odwieczny spór filozofów - na ile jesteśmy w swoich działaniach, wyborach i decyzjach autonomiczni, a na ile wpływają na nas rozmaite uwarunkowania zewnętrzne? Na ile zło nas przerasta, a na ile wypływa z naszej wolnej woli?
Generalnie jednak - według mnie - człowiek to stworzenie bardzo słabe. Z dobrymi, przynajmniej pierwotnie, intencjami, jednakże bardzo podatny na coś, co nazwałabym życiowym zaślepieniem. To zaślepienie to chyba podstawa wszelkiego zła: nie pozwala racjonalnie osądzać sytuacji, ludzi, zdarzeń. Pcha do działań bezsensownych i nielogicznych. Odbiera umiejętność przewidywania, a także dobre popędy - empatię chociażby.
Wracając do tytułowego jadu - chyba każdy człowiek właśnie nosi w sobie ten "jad" - swoje moralne, psychiczne, charakterologiczne ułomności - i w sprzyjającym kontekście wychodzą one na jaw.
Rozstanie dwojga ludzi to doskonała "okazja", aby ulec tym różnym ciemnym instynktom. Pozostaje potem ogromna trauma. Taka, z którą sobie ciężko poradzić.
Gdy wychodzimy już poza toksyczny związek (znów nawiązanie do tego "jadu") - pozornie wydawałoby się, że to już koniec, że jesteśmy niezależni, że wszystko się ułoży. Jednak to nieprawda. Rozstanie, uwolnienie się, to dopiero początek drogi do odzyskania harmonii, zgody samego ze sobą, wyciszenia. Przejść trzeba przez rozmaite etapy po kolei, bardzo przykre, bolesne i czasami nie do zniesienia. I niestety - nie da się tutaj niczego przyspieszyć. Po prostu trzeba mieć świadomość, że gorzka teraźniejszość i cierpienia (różnego kalibru) są nieuniknione, są naturalną koleją rzeczy, dłuższym bądź krótszym epizodem koniecznym do tego, aby wszystko wróciło do względnej równowagi. Jakiekolwiek mechanizmy obronne - np. "zapominanie na siłę", "wybijanie klina klinem", nie daj Boże nałogi (alkohol), szykowanie odwetu - niestety nie działają, bo zakłócają ten na pewno trudny, ale konieczny naturalny przebieg emocjonalnej rekonwalescencji.
Może odbiegłam od bezpośredniego tematu utworu, ale wiersz po prostu wzbudził we mnie określone przemyślenia, którymi pozwoliłam się tutaj podzielić... z Twoją peelką.
Pozdrawiam,

Glo.
Generalnie jednak - według mnie - człowiek to stworzenie bardzo słabe. Z dobrymi, przynajmniej pierwotnie, intencjami, jednakże bardzo podatny na coś, co nazwałabym życiowym zaślepieniem. To zaślepienie to chyba podstawa wszelkiego zła: nie pozwala racjonalnie osądzać sytuacji, ludzi, zdarzeń. Pcha do działań bezsensownych i nielogicznych. Odbiera umiejętność przewidywania, a także dobre popędy - empatię chociażby.
Wracając do tytułowego jadu - chyba każdy człowiek właśnie nosi w sobie ten "jad" - swoje moralne, psychiczne, charakterologiczne ułomności - i w sprzyjającym kontekście wychodzą one na jaw.
Rozstanie dwojga ludzi to doskonała "okazja", aby ulec tym różnym ciemnym instynktom. Pozostaje potem ogromna trauma. Taka, z którą sobie ciężko poradzić.
Gdy wychodzimy już poza toksyczny związek (znów nawiązanie do tego "jadu") - pozornie wydawałoby się, że to już koniec, że jesteśmy niezależni, że wszystko się ułoży. Jednak to nieprawda. Rozstanie, uwolnienie się, to dopiero początek drogi do odzyskania harmonii, zgody samego ze sobą, wyciszenia. Przejść trzeba przez rozmaite etapy po kolei, bardzo przykre, bolesne i czasami nie do zniesienia. I niestety - nie da się tutaj niczego przyspieszyć. Po prostu trzeba mieć świadomość, że gorzka teraźniejszość i cierpienia (różnego kalibru) są nieuniknione, są naturalną koleją rzeczy, dłuższym bądź krótszym epizodem koniecznym do tego, aby wszystko wróciło do względnej równowagi. Jakiekolwiek mechanizmy obronne - np. "zapominanie na siłę", "wybijanie klina klinem", nie daj Boże nałogi (alkohol), szykowanie odwetu - niestety nie działają, bo zakłócają ten na pewno trudny, ale konieczny naturalny przebieg emocjonalnej rekonwalescencji.
Może odbiegłam od bezpośredniego tematu utworu, ale wiersz po prostu wzbudził we mnie określone przemyślenia, którymi pozwoliłam się tutaj podzielić... z Twoją peelką.

Pozdrawiam,

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 251
- Rejestracja: 27 cze 2012, 21:24
Re: jad
Moja kochana, Glo, powiedziałaś wszystko, co miałam na myśli pisząc powyższy tekst. Jak ty to robisz???
W każdym z nas jest duża ilość jadu, wypuszczamy, kiedy czujemy zagrożenie, co jest wynikiem naszego instynktu przetrwania. Peelka odkąd pozbyła się z życia tych, co nie potrafili się powstrzymywać od dawania toksyn, stała się przeszczęśliwą osobą. Dziękuję Glo, buziaki



W każdym z nas jest duża ilość jadu, wypuszczamy, kiedy czujemy zagrożenie, co jest wynikiem naszego instynktu przetrwania. Peelka odkąd pozbyła się z życia tych, co nie potrafili się powstrzymywać od dawania toksyn, stała się przeszczęśliwą osobą. Dziękuję Glo, buziaki



"Kto nie umie przysiąść na progu chwili, puszczając całą przeszłość w niepamięć, kto nie jest zdolny trwać w miejscu jak bogini zwycięstwa, nie doznając zawrotu głowy ani lęku, ten nigdy nie dowie się, czym jest szczęście." F. Nietzsche
-
- Posty: 3587
- Rejestracja: 21 lis 2011, 12:02
Re: jad
Dla mnie dwa pierwsze wersy zbyt dosłowne, za bardzo wyjaśniające.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
-
- Posty: 251
- Rejestracja: 27 cze 2012, 21:24
Re: jad
Marcinie, kiedy piszę niedosłownie, to zarzucają mi niezrozumiałość i to tak z jadem, że hoho, zatem napisałam dosłownie heheheh. Pozdrawiam.
"Kto nie umie przysiąść na progu chwili, puszczając całą przeszłość w niepamięć, kto nie jest zdolny trwać w miejscu jak bogini zwycięstwa, nie doznając zawrotu głowy ani lęku, ten nigdy nie dowie się, czym jest szczęście." F. Nietzsche
-
- Posty: 5630
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09
Re: jad
Pouczająca historia. Do oczywistości końcówki można by się przyczepić, ale czy ja wiem,
zyskuje za to na dosadności...
Pozdrawiam:)
zyskuje za to na dosadności...
Pozdrawiam:)
-
- Posty: 251
- Rejestracja: 27 cze 2012, 21:24
Re: jad
Dzięki, Alek, coś jeszcze przy nim podłubię. Pozdrawiam 

"Kto nie umie przysiąść na progu chwili, puszczając całą przeszłość w niepamięć, kto nie jest zdolny trwać w miejscu jak bogini zwycięstwa, nie doznając zawrotu głowy ani lęku, ten nigdy nie dowie się, czym jest szczęście." F. Nietzsche