Wojska odeszły, zostali maruderzy. Nudne gadki
na mieście, że choroby i głód. Pod cmentarz
jeździ specjalny tramwaj; pierwszy do raju
założył kiosk ze zniczami. Nocą
kradną kwasiaki i sztuczne kwiaty,
wleką się, jak gąsienice na ucztę Baltazara
pod dwugłowym orłem. Rząd tych,
co mają talon na obiad; żółwik, strzałka,
haust ze złotego dzbana.
Poszli na całość, ale przeszli tylko badania.
W dole zbyt huczy, żeby się wygrzebać
po raz enty, do góry unoszą las rąk,
gdy przyjeżdża suka i ma cieczkę.
Walki psów
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: Walki psów
hmmm, tytuł naporowadza na sens, albo i nie naprowadza. Jakiego rodzaju te walki, i - jakich psów? No, precież, że nie tych hodowanych do walki za forsę. Raczej - tych zgłodniałych, których zawsze watahy się wloką za każdym wojskiem, a szczególnie tam, gdzie zostają pola bitew. No i walki psów - na ulicach głodnych miast. I walki między luźmi - o to samo - o wszystko, czego potrzeba do przezycia na poziomie minimum-minimorum. Jak miedzy głodnymi psami... Tak odczytałam sens, Alku. Jest mocno...
Pozdrawiam serdecznie...
Ewa

Pozdrawiam serdecznie...
Ewa
-
- Posty: 3587
- Rejestracja: 21 lis 2011, 12:02
Re: Walki psów
Mocny, treściwy wiersz, z kilkoma warstwami. Chciałaby dusza do raju... może być tramwajem, a że kiosk ze zniczami najwyższym objawieniem to już inna historia (albo historyjka)...
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.