*
Układam
na brzegu stołu
tabletki
na sen
o tobie
Niebieska, owalna jak łódź. Takie powinny być łodzie,
błękitne, złączone z morzem i piasek widoczny na dnie,
drobno karbowany przez szybkie skurcze serca.
Różowa, okrągła jak nic. I żółta, jak mętne wspomnienie,
kiedy próbuję odgadnąć obraz przeobrażony; ścieżki
w ciemnym ogrodzie biało wysypywane. Na końcu ścieżek
twój duch rozprasza się pyliście.
Czerwona. Może na kaszel? Łatwo pomylić substancje
na końcu
na samym końcu
stężała kropla śliny
mówią na to
Tadż Mahal
**
Oddajmy bieg rzeczy podróżom
jak zechcę
pociągnę tę nitkę
niech przyjdzie katastrofa
zmiecie plany ulic
miasta
mauzolea
Wiem, ale nie wierzę. Opór stawiają pudełka,
przegródki na jeden dzień. Jedyny ratunek w ruchu.
Dookoła świata wielki kłębek losu, włóczki i włóczęgi.
Zaczyna się od pętelki, wąskiej, na dwa palce.
I wszystko czego się dotknę to wiersz. Wtedy.
Odległości w. II - zmiana w 7. wersie od góry (dzięki Artiemu)
*
Układam
na brzegu stołu
tabletki
na sen
o tobie
Niebieska, owalna jak łódź. Takie powinny być łodzie,
na zawsze złączone z morzem i piasek widoczny na dnie,
drobno karbowany przez szybkie skurcze serca.
Różowa, okrągła jak nic. I żółta, jak mętne wspomnienie,
kiedy próbuję odgadnąć obraz przeobrażony; ścieżki
w ciemnym ogrodzie biało wysypywane. Na końcu ścieżek
twój duch rozprasza się pyliście.
Czerwona. Może na kaszel? Łatwo pomylić substancje
na końcu
na samym końcu
stężała kropla śliny
mówią na to
Tadż Mahal
**
Oddajmy bieg rzeczy podróżom
jak zechcę
pociągnę tę nitkę
niech przyjdzie katastrofa
zmiecie plany ulic
miasta
mauzolea
Wiem, ale nie wierzę. Opór stawiają pudełka,
przegródki na jeden dzień. Jedyny ratunek w ruchu.
Dookoła świata wielki kłębek losu, włóczki i włóczęgi.
Zaczyna się od pętelki, wąskiej, na dwa palce.
I wszystko czego się dotknę to wiersz. Wtedy.
odległości
-
- Posty: 1124
- Rejestracja: 31 paź 2011, 10:37
odległości
Ostatnio zmieniony 05 lis 2011, 15:05 przez ble, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Posty: 803
- Rejestracja: 30 paź 2011, 17:05
- Lokalizacja: Piwnica
Re: odległości
Wiersz wydaje mi się nierówny. Podoba mi się zbudowanie treści wokół tabletek. Taki czasy chyba, że każdy coś łyka, a jak nie łyka, to przynajmniej zna nazwy. Chemiczny świat.
Ale wiersz traktuje o tęsknocie i samotności. I tu mam dwa różne wrażenia. W pierwszej części wiersza widzę anemiczną postać zgięta nad stołem i rozmawiającą z pigułkami, bo nie ma z kim. Nie ma Tego w pobliżu, z kim można by porozmawiać.
Druga część wydaje mi się bardziej dynamiczna. Oprócz smutku i melancholii pojawia się determinacja by opisać jakoś to wszystko, ogarnąć nawet za cenę Końca Świata. Może zrozumienie jest jakimś końcem?
Ale ile byśmy dali, by móc zrozumieć świat a już tym bardziej móc go zmieniać według woli.
Podoba mi się porównanie śliny do Tadż Mahal. W połączeniu z tabletkową codziennością wychodzi bardzo obrazowo.
Jedyne co mi się nie podoba to Wtedy na końcu wiersza. Zupełnie niepotrzebne tam jest i zupełnie niezrozumiałe. Przecież wiadomo kiedy.
Pozdrawiam
NP
Ale wiersz traktuje o tęsknocie i samotności. I tu mam dwa różne wrażenia. W pierwszej części wiersza widzę anemiczną postać zgięta nad stołem i rozmawiającą z pigułkami, bo nie ma z kim. Nie ma Tego w pobliżu, z kim można by porozmawiać.
Druga część wydaje mi się bardziej dynamiczna. Oprócz smutku i melancholii pojawia się determinacja by opisać jakoś to wszystko, ogarnąć nawet za cenę Końca Świata. Może zrozumienie jest jakimś końcem?
Ale ile byśmy dali, by móc zrozumieć świat a już tym bardziej móc go zmieniać według woli.
Podoba mi się porównanie śliny do Tadż Mahal. W połączeniu z tabletkową codziennością wychodzi bardzo obrazowo.
Jedyne co mi się nie podoba to Wtedy na końcu wiersza. Zupełnie niepotrzebne tam jest i zupełnie niezrozumiałe. Przecież wiadomo kiedy.
Pozdrawiam
NP
Mieszkam w wysokiej wieży ona mnie obroni
Nie walczę już z nikim nie walczę już o nic
Palą się na stosie moje ideały
Jutro będę duży dzisiaj jestem mały
Sztywny Pal Azji - Wieża radości, wieża samotności
Nie walczę już z nikim nie walczę już o nic
Palą się na stosie moje ideały
Jutro będę duży dzisiaj jestem mały
Sztywny Pal Azji - Wieża radości, wieża samotności
Re: odległości
również czytam bez "wtedy".
bardzo mi się podoba forma wiersza. krótkie wersy, za chwilę rozwinięcie, wszystko niezwykle płynie...aż chce się więcej.
"Układam
na brzegu stołu
tabletki
na sen
o tobie"
bardzo fajne, a gdyby na "brzegu dłoni?" czy jakoś tak...powtórzenie mi nie przeszkadza
niebieska - błękitne (tu chyba coś do zmiany...)
dzięki za wiersz
Pozdr.
bardzo mi się podoba forma wiersza. krótkie wersy, za chwilę rozwinięcie, wszystko niezwykle płynie...aż chce się więcej.
"Układam
na brzegu stołu
tabletki
na sen
o tobie"
bardzo fajne, a gdyby na "brzegu dłoni?" czy jakoś tak...powtórzenie mi nie przeszkadza
niebieska - błękitne (tu chyba coś do zmiany...)
dzięki za wiersz

Pozdr.
-
- Posty: 1124
- Rejestracja: 31 paź 2011, 10:37
Re: odległości
Nathir Pasza - każdy coś łyka - dobre
No, wyobraż sobie kroplę śliny nadziewaną kolorowymi tabletkami - tak jak Tadż Mahal, drogocennościami.
'Wtedy' na końcu konieczne.
Arti - masz rację - 'błękitna' wyrzucę. A z wersami tak sobie pokombinowałam - lubię wariacje
'Wtedy' muuusi zostać tam, gdzie jest.
Pozdrawiam Panów, dzięki za wpadunek
)

'Wtedy' na końcu konieczne.
Arti - masz rację - 'błękitna' wyrzucę. A z wersami tak sobie pokombinowałam - lubię wariacje

Pozdrawiam Panów, dzięki za wpadunek

- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: odległości
Ogólnie podobają mi się Twoje wiersze, ze względu na ich specyficzną nastrojowość. Polubiłam te poetyckie podróże. I ciekawą, niebanalną metaforykę, która niesie odbiorcę w świat zbudowany z archetypów. To już nie są zwykłe sytuacje i opisy, gdyż za nimi kryją się historie uniwersalne, opowieści spoza czasoprzestrzennych ograniczeń.
To, co mi gdzieniegdzie przeszkadza, to brak precyzji w operowaniu słowem. Pomijam powtórzenia, które czasami mają swoje uzasadnienie w tekście. Ale bardziej irytuje przegadanie. Ja osobiście z własnych wierszy staram się usunąć wszystko to, co jest w nich niepotrzebne i bez czego utwór może się obejść bez szkody dla przekazu.
"W ciemnym ogrodzie biało wysypywane ścieżki" - tutaj chyba lepiej bez inwersji.
"na ich końcu twój duch rozprasza się pyliście" - może się pozbyć powtórzonych "ścieżek"?
"łatwo pomylić substancje
na samym końcu
stężała kropla śliny"... Tak chyba lepiej.
"zmiecie mauzolea
wśród planów ulic"
Coś takiego. "Miasta" chyba niepotrzebne, wydaje mi się, że plany ulic i mauzolea dość jednoznacznie desygnują miejskość.
Ostatnia strofa najlepsza, bez zastrzeżeń.
Finalne "wtedy" jest bardzo dobre. Moim zdaniem. Nie zgodziłabym się, że wiadomo kiedy. W wierszach ble czas nie jest linearny, jest raczej czymś stałym, niezmiennym jak continuum.
Nasze postrzeganie czasu jako kategorii wymiernej i pozostającej wciąż w upływie, to tylko realizacja jakiegoś zbiorowego wyobrażenia o nim. I ta realizacja dokonuje się właśnie w momencie wskazanym przez "wtedy" z pointy utworu ble.
Ale może się mylę?
Pozdrawiam,

Glo.
To, co mi gdzieniegdzie przeszkadza, to brak precyzji w operowaniu słowem. Pomijam powtórzenia, które czasami mają swoje uzasadnienie w tekście. Ale bardziej irytuje przegadanie. Ja osobiście z własnych wierszy staram się usunąć wszystko to, co jest w nich niepotrzebne i bez czego utwór może się obejść bez szkody dla przekazu.
"obraz przeobrażony"... Domyślam się, że chciałaś tu zagrać na pewnej homonimii... ale jakoś do mnie to nie trafiło.ble pisze:jak mętne wspomnienie,
kiedy próbuję odgadnąć obraz przeobrażony; ścieżki
w ciemnym ogrodzie biało wysypywane. Na końcu ścieżek
twój duch rozprasza się pyliście.
"W ciemnym ogrodzie biało wysypywane ścieżki" - tutaj chyba lepiej bez inwersji.
"na ich końcu twój duch rozprasza się pyliście" - może się pozbyć powtórzonych "ścieżek"?
Trzy razy "na końcu" to chyba trochę za dużo.ble pisze:Na końcu ścieżek
twój duch rozprasza się pyliście.
Czerwona. Może na kaszel? Łatwo pomylić substancje
na końcu
na samym końcu
stężała kropla śliny
"łatwo pomylić substancje
na samym końcu
stężała kropla śliny"... Tak chyba lepiej.
Nie przepadam za formami wyliczankowymi. Można to jakoś rozpisać, np.:ble pisze:zmiecie plany ulic
miasta
mauzolea
"zmiecie mauzolea
wśród planów ulic"
Coś takiego. "Miasta" chyba niepotrzebne, wydaje mi się, że plany ulic i mauzolea dość jednoznacznie desygnują miejskość.
Ostatnia strofa najlepsza, bez zastrzeżeń.
Finalne "wtedy" jest bardzo dobre. Moim zdaniem. Nie zgodziłabym się, że wiadomo kiedy. W wierszach ble czas nie jest linearny, jest raczej czymś stałym, niezmiennym jak continuum.
Nasze postrzeganie czasu jako kategorii wymiernej i pozostającej wciąż w upływie, to tylko realizacja jakiegoś zbiorowego wyobrażenia o nim. I ta realizacja dokonuje się właśnie w momencie wskazanym przez "wtedy" z pointy utworu ble.
Ale może się mylę?
Pozdrawiam,

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 1124
- Rejestracja: 31 paź 2011, 10:37
Re: odległości
Dzięki, Glo, za wnikliwą analizę. Pracy to Ty się nie boisz
Dziękuję, że dostrzegłaś w moich opowieściach pewna uniwersalność.
Co do uwag krytycznych.
1. Przegadanie - tak, lubię dużo słów. Ty operujesz inaczej i nie powiem, która z nas ma rację. Bo mozna pisać rozlewnie i oszczędzając każde słowo, to jakby dwie szkoły pisania. Mnie bliskie są wylewy słowne. Oczywiście cos tam mozna przyciąć i hamować inwersje, ale generalnie taki jest mój styl - piszę tajk jak chlop w polu sieje z płachty.
2. Obraz przeobrażony - nie będę się upierać, że to bardzo dobre, ale może jeśli chodzi o ducha... ?
3. Potórzenie 'na końcu' jest celowe, ma sens (moim zdaniem). Określa najpierw koniec drogi, życia, potem mówi, że pod ten koniec wszystko się miesza (zrówno przy łykaniu jak i przy rozpadzie ciała), no i trzecie na końcu (na samym koću drogi) - tenże Madż Tahal - wieczna sypialnia.
Moje 'wtedy' pokreśla moment i dlatego musi być wyodrębnione. Zresztą to tylko zabieg poetycki więc
Jeszcze raz dziękuję za staranne czytanie

Dziękuję, że dostrzegłaś w moich opowieściach pewna uniwersalność.
Co do uwag krytycznych.
1. Przegadanie - tak, lubię dużo słów. Ty operujesz inaczej i nie powiem, która z nas ma rację. Bo mozna pisać rozlewnie i oszczędzając każde słowo, to jakby dwie szkoły pisania. Mnie bliskie są wylewy słowne. Oczywiście cos tam mozna przyciąć i hamować inwersje, ale generalnie taki jest mój styl - piszę tajk jak chlop w polu sieje z płachty.
2. Obraz przeobrażony - nie będę się upierać, że to bardzo dobre, ale może jeśli chodzi o ducha... ?
3. Potórzenie 'na końcu' jest celowe, ma sens (moim zdaniem). Określa najpierw koniec drogi, życia, potem mówi, że pod ten koniec wszystko się miesza (zrówno przy łykaniu jak i przy rozpadzie ciała), no i trzecie na końcu (na samym koću drogi) - tenże Madż Tahal - wieczna sypialnia.
Moje 'wtedy' pokreśla moment i dlatego musi być wyodrębnione. Zresztą to tylko zabieg poetycki więc

Jeszcze raz dziękuję za staranne czytanie

-
- Posty: 1672
- Rejestracja: 12 lis 2011, 17:33
Re: odległości
Kolejny raz czytam Twój wiesz. Jest tak przepastny, że można odkrywać w nim ciągle coś nowego.
Znajdując... siebie.
Tabletki, jak śmierć zawsze pod ręką. U Ciebie nabierają dodatkowego znaczenia -
każda wydaje się być opisem tego, co się wydarzyło. Od niebieskiej jak morze z dzieciństwa,
po czerwoną jak płomień świecy w chwili, kiedy przyciąga ku sobie ćmę na zatracenie.
Tabletki jak komnaty mauzoleum dla kogoś ukochanego - Peel podąża od jednej do drugiej,
jakby podziwał kształty i kolory każdej z osobna. Razem są drogą do Niego
Jeden z tych wierszy, do których będę już zawsze wracał.
Do czasu, kiedy sam stanę się dla Kogoś jedną z tabletkowych, barwnych komnat...
Znajdując... siebie.
Tabletki, jak śmierć zawsze pod ręką. U Ciebie nabierają dodatkowego znaczenia -
każda wydaje się być opisem tego, co się wydarzyło. Od niebieskiej jak morze z dzieciństwa,
po czerwoną jak płomień świecy w chwili, kiedy przyciąga ku sobie ćmę na zatracenie.
Tabletki jak komnaty mauzoleum dla kogoś ukochanego - Peel podąża od jednej do drugiej,
jakby podziwał kształty i kolory każdej z osobna. Razem są drogą do Niego
- Jedyny ratunek w ruchu.
Dookoła świata wielki kłębek losu, włóczki i włóczęgi.
Zaczyna się od pętelki, wąskiej, na dwa palce.
I wszystko czego się dotknę to wiersz. Wtedy.
Jeden z tych wierszy, do których będę już zawsze wracał.
Do czasu, kiedy sam stanę się dla Kogoś jedną z tabletkowych, barwnych komnat...
-
- Posty: 1124
- Rejestracja: 31 paź 2011, 10:37
Re: odległości
Marku, dzięki za wgląd. Trafnie odczytałeś intencję, moją myśl. Wciąż jestem w niepokoju o nadmierną rzewność tego wiersza. Ale pocieszające, że Tobie się podoba.
Pozdrawiam
P.S. Być tabletką? A jak Cię taka kobieta połknie, to co?
Dodano -- 18 lis 2011, 20:00 --
P.S. 2. Pętelka na dwa palce (albo na trzy), bo od tego zaczyna się zwijanie wełny w kłębek.
Pozdrawiam

P.S. Być tabletką? A jak Cię taka kobieta połknie, to co?

Dodano -- 18 lis 2011, 20:00 --
P.S. 2. Pętelka na dwa palce (albo na trzy), bo od tego zaczyna się zwijanie wełny w kłębek.