ano - mocne! I o samych paskudnych zdarzeniach Leningradzkich, ale nie tylko, bo takich oblężonych twierdz, gdzie się podjadano "ludzinę" - bywało nieco i wczesniej, a i w innych okolicznosciach się zdarzało, niestety. Cóż - głód - wieli pan, a jego razkazy ostateczne, jak mawiało stare porzekadło...
Ale ja w wierszu widze jeszcze inny aspekt - Leningrad i cały anturaż to moze byc metafora, pod którą kryje się tak zwane wnetrze czlowieka, kiedy zostanie "postwione pod ścianą". Czy zasze w takich okolocznościach podejmuje sie decyzje etyczne? Czy nie próbuje się dzialać "nieludzko" i usprawiedliwiac się - imperatywem?
No, nie wiem, ale tak jakoś czytam...
Bardzo do mnie przemówił wiersz, Glo...
Pozdrawiam ciepło...
Ewa