Świetny wiersz!
Napisałam w komentarzu pod "andre -II" wszystko co, to tutaj opisałeś z niezwykłą trafnością.
pietrek pisze:nie mam już prawie nic
do zniszczenia
Na ogół w desperacji mówimy "nie mam już nic do stracenia" - tutaj peel idzie jeszcze dalej - jakby przyznawał się do tego, że wszystko zaprzepaścił. A chyba najgorsze jest w życiu przeświadczenie o zmarnowaniu własnych marzeń, w które kiedyś się przecież wierzyło.
Potem mamy swoisty przegląd życia - a raczej kolei losu, jakie stały się udziałem peela. Taka myśl, że wszystko już było. Że najważniejsza rola została już odegrana i... nic z tego nie wynika.
pietrek pisze:marce sierpnie listopady
zanurzony w zieloność
brodzę
Pointa jednak mimo wszystko brzmi optymistycznie. Peel potrafi zdystansować się do swoich odczuć i smętnych bilansów. Zatem - na przekór spleenowi -
carpe diem. Bo niewiele już zostało okazji do radości. Ale można cieszyć się pięknem świata, szukać zapomnienia w naturze, powrócić do pierwotnego zachwytu otaczającą człowieka przyrodą. Taka harmonia pomaga odzyskać wewnętrzną równowagę. To na pewno pewna forma eskapizmu. Tym niemniej jednak motyw znany w poezji, kulturze - życiowe zawirowania prowadzą ku samotności i poszukiwaniom raju utraconego.
Pozdrawiam,
Glo.