Podwójna tragedia śmierci.w milczącej ziemi ukrywa ból
nim wybrzmią wiejskie języki zbyt wcześnie
gaśnie słońce brak chęci na powrót w zimne progi
odkąd zmarł mąż gołębie w żałobie
zamknęły klatki
myśli o śmierci budzą Kaśkę w środku nocy
przynajmniej dziecko mogło żyć w jej łonie gdyby
wciąż szuka odpowiedzi
nie musi patrzeć by widzieć jak rośnie
A języki, jak dzwoni brzmią, choć ziemia milczy.
Słowo "gdyby" przeniósł bym do nowego wiersza bez kursywy.
Zupełnie nie przypadkiem. To najtragiczniejszy moment tego tekstu. Po prostu najczarniejszy scenariusz napisało życie. Albo Kaska sobie. W końcu językami by jej nie zjedli.za to "gdyby"
zawieszone na końcu drugiej jest jakieś dziwne...
nie bardzo wiem do czego je przypiąć...jakby
pojawiło się tam przypadkiem
Wersyfikacja jest dobra. Organista się spieszył i przestał ciągnąć sznur. Wiadomo na obiad, co mu tam Kaśka. Podobnie inni sąsiedzi pozamykali swoje domy bynajmniej nie w żałobie, ale przed żałobą. Zatrzasnęli.
Brak perspektyw, ale liczę na kolejną Kaśkę, odnowi się jej życie. Napisz.