Legitime

[Gloinnen]

Legitime


***
Po najprostszej linii oporu. Już dawno szukali
haka, sznura, punktu zaczepienia
w chaosie. Dajcie człowieka, a znajdę
właściwe narzędzie. Rozpalone żelazo
na umysłową gangrenę. Wreszcie się udało!
Łatwo wdeptać w ziemię larwę, gdy nawet
pogarda staje się zaszczytem.

***
Noc wypełnia przełyk gorzką śliną.
Nie zadrżała ręka. Ja mogłam tylko
patrzeć. Zaciskać pięści i szeptać
nie.

***
Dumni z siebie, jak bardzo
przekonani o zwycięstwie nad
złem wcielonym. Matołectwo
przecież jest niewybaczalne.
Tak samo, jak łzy, wstrętne
lepkie łzy, drżące usta wariata, krzyk
już na nic.

Od ściany do ściany
tańczy, utraciwszy swoją cząstkę błękitu.

***
Pozostaje pogratulować
nagim królom. Perfekcyjna
dekapitacja. Choć nie mam wątpliwości;
gdyby gilotyna
miała coś do powiedzenia,
odmówiłaby współpracy.


***
Chmura iskier i oddechów
nad łąką. Dogasają
w ciemności kadzidła
traw.



____________________
Glo.

[lczerwosz]

Ale kiedyś się szło w niedzielne popołudnie popatrzeć,
jak wieszają, co już jest nowoczesne, lepsza gilotyna i wcześniej topór. Ale nie było telewizji. Gdyby wprowadzili program e-gzekucja, pilot miałby wytarty klawisz wskazujący. Albo internetową aplikację: enter=giń naprawdę. Te pokłady w człowieku brzmią tak dumnie.

Nie odnajduję opcji politycznej, dobrze, bo opcje się zjadają i z czasem giną. A jest ponadczasowe.

A może coś całkiem prostego pchnęło cię do tej publikacji. Ot iskra. Perfekcyjna dekapitacja. W majestacie świętej księgi.

[Gloinnen]

A może coś całkiem prostego pchnęło cię do tej publikacji. Ot iskra. Perfekcyjna dekapitacja. W majestacie świętej księgi.

[lczerwosz]

zielone. pyk. czerwone

[Gloinnen]

Nie rozumiem. Ale to i tak bez znaczenia.

[lczerwosz]

Tak, to już bez znaczenia.