oczywiście jest to Twoje prywatne, w pełni uzasadnione spojrzenie. Jednak wydaje mi się również,
że sprawa nie jest aż tak groźna, żeby dochodziło do tego, że człowiek miałby sobie sam wybierać
płeć, być może w jakiejś bliżej nieokreślonej przyszłości będzie to możliwe na bazie genetyki i kiedyś
być może nawet zrozumiałe, wytłumaczalne, czasy się zmieniają...kto wie
Póki co, patrzymy przez pryzmat chrześcijańskiego wychowania, wpojonego światopoglądu i pewne rzeczy naruszające boski porządek, albo ludzkie "prawa naturalne" wydają się tym co może zachwiać etycznymi podstawami naszego życia, moralnym budulcem poczucia tożsamości, ale o co tak właściwie chodzi? Ludzi, którzy mają zasady i tak to nie zmieni. Może zmienić ludzi chwiejnych, bez zasad, ale oni i tak wybiorą wygodniejsze dla siebie rozwiązanie, bo zawsze tak robią.
Z jednej strony mamy skrajne feministki ze swoimi absurdalnymi pomysłami, z drugiej strony np. obite kobiety, które
zaciskają zęby i zakładają ciemne okulary. To są skrajności, z natury chore i niebezpieczne. Jednak czy idea równouprawnienia jest zła, z zasady chyba nie, jednak już pewne sztuczne konstrukcje budzą wątpliwość
np. parytety są moim zdaniem nietrafione i trochę...uwłaczające dla kobiet, czy nie lepiej osiągnąć to samo
poprzez umożliwienie wszystkim tych samych możliwości rozwoju? Pomysły w zakresie np. równouprawnienia językowego
wręcz mnie rozśmieszają, to już chyba zdecydowany przerost formy nad treścią. Natomiast z 2 strony patrząc, gdybyśmy np.rozmawiali 100 lat temu, to prawie nigdzie na świecie kobiety nie miały jeszcze praw wyborczych. A więc coś jest na rzeczy, sprawy jednak nie idą w najgorszą stronę, jest również realny postęp, a że pomysły często przybierają groteskową formę?
Przecież nie ma co drżeć ze strachu z cudzych pomysłów, mamy swo własny i basta. Z takich zderzeń kontrastów właśnie wykluwają sie w miarę zdroworozsądkowe rozwiązania, bo jak inaczej mogą się wykluć? Pomysły ludzi są często skrajne, a walczą o nie z wielką zajadłością. Nie jest jednak możliwa też stagnacja. Jednak życie społeczne nie jest niezmienne i będzie ewoluować, czy ktoś chce czy nie, może na lepsze, może na gorsze. Chociaż, czy to co jest teraz, jest Twoim zdaniem, zdrowe?
Weźmy taką zmianę płci. Jest sporo ludzi - transwestyci, biseksualni, różne stany pomiędzy, którzy właściwie są wyrzutkami, negowani po prostu, żyjący w podziemiu, często kończą tragicznie. (już nie mówię o homo bo to inna para kaloszy) W ich wypadku uregulowanie płci mogłoby być często zbawienne. W Azji kultura i religie poradziły sobie z tym przypadkiem tworząc "trzecią płeć" osobną kastę, niestety - nie jest to szanowana kasta, trudnią się głównie żebractwem i prostytucją. Zepchnięto ich na innego rodzaju margines jednak jednocześnie sankcjonując. Natura tworzy wprawdzie kobiety i mężczyzn, ale tworzy też wiele podobnych przypadków i prawne usankcjonowanie np. wyboru przez nich płci, byłoby moim zdaniem akurat trafnym rozwiązaniem, możliwe jest również imo, że ktoś z powodów hormonalnych może się faktycznie czuć obco w swojej skórze. To moim zdanie nie jest tylko czysty hedonizm, nie dostrzegam w tych przypadkach jakichś szczególych możliwości sprawiania sobie przyjemności. Szczerze mówiąc jednak nie bardzo wierzę, żeby ktoś dla "kaprysu" chciał zmieniać płeć, ta figura retoryczna to już chyba raczej chwyt propagandowy. Sa rzeczy, które trzeba rozwiązywać po prostu racjonalnie, z korzyścią dla człowieka z wszystkimi jego bolączkami i problemami, nie zawsze trzeba się rzucać na siebie, choćby sie miało skrajne poglądy, chociąż skrajna postawa drugiej strony, łatwo może do tego doprowadzić, to akurat rozumiem.
Pozdrawiam
