na granicy szaleństwa
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
na granicy szaleństwa
niezatarte pragnienia
raz po raz wzburzają się przeciw
chronicznemu nosicielowi
słowa niepotrzebne
wycieram o brudną gębę
pełną frazesów
jak głęboko zapaść się można
w ciszy niepoliczalnych win
skąd nie ma powrotu
raz po raz wzburzają się przeciw
chronicznemu nosicielowi
słowa niepotrzebne
wycieram o brudną gębę
pełną frazesów
jak głęboko zapaść się można
w ciszy niepoliczalnych win
skąd nie ma powrotu
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: na granicy szaleństwa
Jak najbardziej. Z tym, że trochę daleko temu fragmentowi do poezji. Oczywista oczywistość.lczerwosz pisze:czas nie leczy
a pamięć nie wygasa
To dla odmiany świetne! Nosimy w sobie mnóstwo rozmaitych zmiennych. Jak równanie bez możliwości rozwiązania. Czasami udaje się przeczuć to właściwe, czasem nie.lczerwosz pisze:niezatarte pragnienia
raz po raz wzburzają się przeciw
chronicznemu nosicielowi
Każdy czegoś potrzebuje, za czymś tęskni. Im bardziej zamyka to w głębi siebie samego, tym mocniej odczuwa moment, gdy zapory zostaną przełamane.
Ten wewnętrzny świat - pożądań, nadziei, tęsknot - pokazujesz w bardzo negatywny sposób, jak siłę destrukcyjną, niszczącą, jako czynnik patogenny. Choroba, tocząca tkankę, gotowa obudzić się w każdej chwili i osłabić, zabić. Czy wynika z tego, że człowiek powinien samemu sobie nie ufać? Czy chodzi o opisanie dramatyzmu naszej człowieczej kondycji - jesteśmy skazani na odczuwanie emocji, na niespełnienie, na walkę z popędami i wewnętrznymi impulsami, wreszcie - na cierpienie?
Abstrahując od przekazu poetyckiego, gdzie są niestosowne, frazesy to lustro, w którym odbija się życie. Takie gotowe szablony prawd. Niewielu posiada umiejętność poszukiwania mądrości poza ich obszarem.lczerwosz pisze:słowa niepotrzebne
wycieram o brudną gębę
pełną frazesów
Odczytuję zagubienie peela i jego bezradność, która znajduje wyraz w autosarkastycznym tonie wypowiedzi. Nie umie on, albo nie chce, odkryć świata po drugiej stronie wspomnianego lustra. Albo się boi zaglądać.
Pointa chyba wskazuje właśnie na pewnego rodzaju lęk.lczerwosz pisze:jak głęboko zapaść się można
w ciszy niepoliczalnych
skąd nie ma powrotu
"cisza niepoliczalnych" ---> zagadkowa. Co ma być "niepoliczalne"...? Skoro nie precyzujesz, zostawiasz uzupełnienie frazy czytelnikowi. Ja wrócę jedną strofę wyżej i obstawię "niezatarte pragnienia". Ich nieskończoność, różnorodność, niedefiniowalność, drzemiący w nich potencjał, aby nami pokierować. Niekoniecznie we właściwym kierunku. Stąd obawa przed "brakiem powrotu".
Kiedyś napisałam w jakimś wierszu:
"Nie da się lawin raz przebudzonych
uśpić ponownie".
Dlaczego dla jednych oznacza to coś pięknego, dla innych - coś strasznego?
Pozdrawiam,

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 633
- Rejestracja: 01 maja 2012, 2:03
Re: na granicy szaleństwa
zaciekawia. poczytałam z przyjemnością
.



- anastazja
- Posty: 6176
- Rejestracja: 02 lis 2011, 16:37
- Lokalizacja: Bieszczady
- Płeć:
Re: na granicy szaleństwa
lczerwosz pisze:niezatarte pragnienia
raz po raz wzburzają się przeciw
chronicznemu nosicielowi
Ta strofka jest fantastyczna, ogólnie dobry wiersz.
Pozdrawiam.
A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu: zaśpiewaj znowu, a to znaczy: niech nowe cierpienia umęczą twą duszę."
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Re: na granicy szaleństwa
Tak, niepoliczalne, bo nie dające się policzyć, obejrzeć, ocenić, żadne z osobne, są tylko razem.Gloinnen pisze:Pointa chyba wskazuje właśnie na pewnego rodzaju lęk.
"cisza niepoliczalnych" ---> zagadkowa. Co ma być "niepoliczalne"...? Skoro nie precyzujesz, zostawiasz uzupełnienie frazy czytelnikowi. Ja wrócę jedną strofę wyżej i obstawię "niezatarte pragnienia". Ich nieskończoność, różnorodność, niedefiniowalność, drzemiący w nich potencjał, aby nami pokierować. Niekoniecznie we właściwym kierunku. Stąd obawa przed "brakiem powrotu".
Jest ich bardzo dużo, dla człowieka więcej niż kilkadziesiąt takich potrzeb pragnień to już nieskończoność, więcej nie sięgamy, nie widzimy.
W matematyce zbiór nieprzeliczalny jest, po pierwsze nieskończony, ale, co gorsza, pomiędzy każdymi wybranymi elementami, jest jeszcze element pośredni. Przykład: pomiędzy liczbą 1 i 2 jest 1.5, pomiędzy 1 a 1.5 jest 1.25 i tak dalej.
Tu mamy analogię. Pragnienia są podobne, różnią się drobnymi sprawami, do których jednak przywiązujemy wagę. Stąd nie sposób ujmować ich ogólnie, mówiąc, że podmiot ma niezaspokojone potrzeby związane z poczuciem własnej wartości.
Choć taka diagnoza jest w istocie najbardziej trafna!
Glo, Marylo, Anastazjo - dziękuję za odwiedziny.
Przemyślałem wiersz, niepoliczalne są te pragnienia, ale i słowa. A najbardziej winy, jakie sobie podmiot przypisuje. I tak zmieniam tekst.
Wkleję poniżej pierwszą wersję:
'starsza wersja' :) pisze: czas nie leczy
a pamięć nie wygasa
niezatarte pragnienia
raz po raz wzburzają się przeciw
chronicznemu nosicielowi
słowa niepotrzebne
wycieram o brudną gębę
pełną frazesów
jak głęboko zapaść się można
w ciszy niepoliczalnych
skąd nie ma powrotu
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: na granicy szaleństwa
A jednak wprowadzenie motywu poczucia winy właśnie jeszcze bardziej to podkreśla.lczerwosz pisze:niezaspokojone potrzeby związane z poczuciem własnej wartości.
W gruncie rzeczy "wina" oznacza - po pierwsze upadek, dotknięcie dna, po drugie - negatywny punkt odniesienia do siebie samego. Człowiek zdaje sobie sprawę z własnych skaz, z własnych ułomności, których konsekwencją jest wyrządzone zło. Wirtualne, realne, iluzoryczne bądź rzeczywiste...
Nawiązanie do problemu winy czyni przekaz jeszcze bardziej przygnębiającym i bolesnym. Nie ma tu jedynie zwyczajnego zagubienia pomiędzy własnymi tęsknotami, pragnieniami, motywacjami, obsesjami. Zwyczajne zagubienie bowiem ma charakter neutralny, można je zredukować do emocji, stanu psyche. Wina odsyła do osądu moralnego, etycznego, do rozdźwięku między dobrem a złem. Ktoś kogoś krzywdzi. Ktoś popełnia niewybaczalne błędy, podlegające (auto)krytyce.
Uzupełniona w taki właśnie sposób końcówka jest rozdzierająco dramatyczna. Nie ma nawet odrobiny nadziei, szansy na ekspiację, odzyskanie równowagi, ponowne zaufanie sobie samemu. Bezpowrotność tożsama jest z wieczną karą, wiecznymi wyrzutami sumienia, z niemożliwością odwrócenia biegu zdarzeń. Coda staje się rozpaczliwym wołaniem de profundis, ale też przygnębiającym pogodzeniem się, przyjęciem takiego a nie innego rozwiązania - właśnie ze względu na te niepoliczalne winy...
Tytułowa granica szaleństwa jest coraz bliżej, jej przekroczenie wydaje się nieuchronne. Poczucie winy to doskonałe podłoże obłędu.
Bardzo, bardzo smutne.
Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Re: na granicy szaleństwa
Czytam właśnie "Big Sur" Kerouaca, i Twój wiersz idealnie wpasował mi się w klimat. Te ostatnie wersy widzę jako obraz, powolnego staczania się, będący wynikiem niespełnionych oczekiwań, pretensji do samego siebie, ucieczkę ku dnu. Udało Ci się niewiele pisząc, napisać wiele.
"Niepoliczalnych" stoi u mnie blisko-znacznie z nieobliczalnych/niepoczytalnych. Nie wiem dlaczego. Ale daje ciekawy podtekst.
Lubię wiersze , które posiadają impulsy, zmuszające do przeniesienia ich na własne realia.
P.S.
Zawsze czytam komentarze po własnej ocenie, stąd widzę nową wersję. I powiem Ci że to już nie to. Wyszło jakieś melancholijne smęcenie pseudo-romantyka.
Dziękuję.
Nie wiem czy zrobiłeś to świadomie, ale w tym wersie "win", niesie podwójne znaczenie. Można to czytać zarówno jako winy, jak i wina.jak głęboko zapaść się można
w ciszy niepoliczalnych win
"Niepoliczalnych" stoi u mnie blisko-znacznie z nieobliczalnych/niepoczytalnych. Nie wiem dlaczego. Ale daje ciekawy podtekst.
Lubię wiersze , które posiadają impulsy, zmuszające do przeniesienia ich na własne realia.
P.S.
Zawsze czytam komentarze po własnej ocenie, stąd widzę nową wersję. I powiem Ci że to już nie to. Wyszło jakieś melancholijne smęcenie pseudo-romantyka.
...klozetów?jak głęboko zapaść się można
w ciszy niepoliczalnych
Dziękuję.
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Re: na granicy szaleństwa
Ależ to właśnie była starsza wersja, którą wkleiłem dla porządku. Zrobiłem zamieszanie.Nilmo pisze:P.S.
Zawsze czytam komentarze po własnej ocenie, stąd widzę nową wersję. I powiem Ci że to już nie to. Wyszło jakieś melancholijne smęcenie pseudo-romantyka....klozetów?lcz pisze:jak głęboko zapaść się można
w ciszy niepoliczalnych
Jedna wina, moje winy, wiele win - rozumiem. A jak rozumieć to drugie znaczenie, przecież nieNilmo pisze: Można to czytać zarówno jako winy, jak i wina.

Dzięki.
PS. Wiersz napisałem pod wpływem tekstu Glo: eksfoliacja i nieokreślonej dokładnie, ale znaczącej dawki wina (właśnie)
