
Rehabilitacja
Kiedy komuś niepełno życia w życiu,
sam pochwyci więcej, Końcowi się nie odda.
Rzuci się w bój urodzi wodospady potu,
w piękno zamieni twórców słabości.
Może trzeba będzie zawalczyć o zmiany,
może wybuchnie ból... choć walczyć nie trzeba.
Ktoś uprzejmy wskazał jeden z wielu światów.
Złapał mnie za nogę, zginał ją przez parę minut,
odłożył z troską, jak kładziemy sianko w Narodziny
i mogłem stanąć na właściwej drodze.
Już wiem Młodość jest krótkowzroczna.
Wszczyna bunty przed dobrocią.
Zakończyłem walki.
Ciepłą przyjemność zmieniać
w zimny przymus.
W świetle widzieć całe hordy
osmolonych plam.
Po wysiłku nie zbierać prezentów.
Sam teraz wyginam, masuję, stawiam kroki.
Całym sobą odważnie, bez wątpliwości,
bo Mam ciało i chcę zadbać o nie.
A do słabości niech się pali miłość.
Rośnie. Na mnie.
Ode mnie.