Przyjacielu.
Przemierzasz asfalty kamiennych miast,
porośniętych szkłem, aluminium i światłami samochodów,
uwięziony w tłumie cudzych zdarzeń.
Roześmiane oczy, wczorajszych dzieci kwiatów,
sumują doznania komfortowych kurortów
z codziennością, zapisane kodem kreskowym
kart płatniczych. Spłukane deszczem, popite czarna kawą,
uwięzione w klatce zaparowanych szyb
podmiejskich pociągów, suną
ruchem jednostajnym.
Dźwięk tamburyna poniósł wiatr, przedjesienny
i porzucił przy wydeptanej drodze.
Ps.
Liście jeszcze zielone,
ale ziąb już maluje głębię nocnego nieba.
Łąkowe ścieżki utonęły,
w siwym porannym morzu.
List do Boba napisany w pewien wrześniowy poranek
-
- Posty: 551
- Rejestracja: 30 paź 2011, 21:24
-
- Posty: 3258
- Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
- Lokalizacja: Dębica
Re: List do Boba napisany w pewien wrześniowy poranek
- mam wrażenie natłoku. Niby wszystko się zgadza, ale uprościłbym to. Coś w rodzaju "Przemierzam miasta porośnięte..." i dalej - myślę, że byłoby lepiej, lekkostrawniej.Przemierzasz asfalty kamiennych miast,
porośniętych szkłem, aluminium i światłami
O Jezuuu... widzę, że dalej nie odpuszczasz również

Zakręciło mi się w głowie od tego wyścigu metafor. Da się przebrnąć, choć osobiście nie do końca zrozumiałem, dość ciężko mi się czyta. Brakuje mi lekkości, zdecydowanie. Ale może nie ma być lekko, może nie umiem podejść do wiersza, to możliwe. W końcu każdy ma swój "kod".
Jak dla mnie zbyt zagmatwane, pisane "siłowo", bez lekkości, nużące delikatnie i "mylące" natężeniem niedosłowności.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
-
- Posty: 551
- Rejestracja: 30 paź 2011, 21:24
Re: List do Boba napisany w pewien wrześniowy poranek
dzięki za poświęconą chwilkę