wakacyjna geofagia

Moderatorzy: Gloinnen, eka

Wiadomość
Autor
Katrina

Re: wakacyjna geofagia

#11 Post autor: Katrina » 10 lip 2013, 17:07

Oj, markocimy coś.
Ciągle temu biednemu Krakowowi się dostaje...

:rosa: :be:

Nilmo

Re: wakacyjna geofagia

#12 Post autor: Nilmo » 11 lip 2013, 1:41

EwaMagda..
Msza Żałobna c-moll Mozarta - i było tak ślicznie, zapadał zmierzch, spacerowicze, kawiarenki rozsiadly się stolikami na chodnikach, aż tu nagle cuchnące fale okropnego smrodku
takie są uroki miast. Niczym gówno zatopione w bursztynie. Dzięki za koment.

Katrina
Oj, markocimy coś.
Ciągle temu biednemu Krakowowi się dostaje...
Markocimy bo się dostaje . Dziękuję.

Maryla Stelmach
Posty: 633
Rejestracja: 01 maja 2012, 2:03

Re: wakacyjna geofagia

#13 Post autor: Maryla Stelmach » 11 lip 2013, 19:52

a mnie Kraków pokazał swoje pię :ok: kniejsze oblicze. przypadkiem.

czochrata

Re: wakacyjna geofagia

#14 Post autor: czochrata » 12 lip 2013, 20:31

Przecież ten Kraków jest tu tylko pretekstem...Główny problem to Ty.Tęsknisz do kwiatków,żboża,pachnacej ziemi-a w środku masz "beton nienawiści" do wszystkiego,czym przesiąkasz w dużym mieście-bo Kraków to duże miasto, jakich wiele.Pamiętam,jak pisałes kiedyś o Krakusach,którzy palą oponami w piecach(stad smród) i dziwkach sterczących w bramach obok Mariackiego.Myślę,że skoro nie lubisz miasta wraz z jego "podszewką'' to może zamieszkaj w naturze(?)Zabierz Nilmo kobietę i dzieciaczki gdzieś w przyrodę i tam zbuduj swój dom...Czego ze wszech miar życzę ja-"miejski zwierz"...

Nilmo

Re: wakacyjna geofagia

#15 Post autor: Nilmo » 12 lip 2013, 23:10

Nie zgodzę się Czochrata. Ja się w mieście urodziłem i w mieście wychowałem. W Lublinie co prawda, ale różnica jest jedynie w ilości dostawionych po wojnie bloków. W Krakowie jest ich więcej. Starówkę mamy nie taką znowu mniejszą. I powiem Ci że choć ludzie byli kiedyś szarzy, to miasto było czyste i migracja ze wsi znacznie mniejsza, co nie przyczyniało się do mieszania "kultur".
Takie miasto kochałem. Nie mów więc, że zarzygany Angol tkwi we mnie, że chamstwo na ulicy wyszło ze mnie i nie proponuj bym teraz uczył się jak żyć na wsi, bo ludzi wsi miejsca w mieście braknie.
W Krakowie palą chamy oponami i to jest powszechnie wiadome, o tym się pisze, dziwki stoją 30 m od kościoła, a jak nie stoją to siedzą na kartonach i to też jest fakt. Komunikaty radiowe zimą trąbią żeby bez konieczności nie wyprowadzać dzieci na dwór. I dlatego że chujnia panuje w mieście to człowiek z miasta ma uciekać? Ciekawe rozwiązanie. Jak zobaczysz złodzieja pod drzwiami własnego domu to pewnie też dasz mu klucze i zaparzysz herbatę z lipowym kwiatem.
Nie stać mnie na wyprowadzkę na wieś , bo chętnie bym uciekł tam skąd przybyło wielu dzisiejszych "krakowiaków". Nie dałabyś na jakąś małą willę? Bo w chacie krytej strzechą chyba już za stary jestem żeby się zaklimatyzować. Tylko zważ, że jak ludzi z miasta wyprowadzisz na wieś, to już przestaniesz być "miejskim zwierzem", choćbyś zamieszkała pod sukiennicami.

czochrata

Re: wakacyjna geofagia

#16 Post autor: czochrata » 13 lip 2013, 0:05

Masz prawo sie nie zgodzić...Jak Cię poznałam to od razu polubiłam.I jakos mi taki facet nie pasuje do tych wszystkich wątów,ze dziwki ...ze powietrze...że cos tam.Jestem Krakus i zachwycam sie historią zamknietą murem,zachwycam klimatem małych uliczek,Ryneczkiem po północy...ale ja pisałam na temat bohatera wiersza...na miły Bóg w nim coś pęka wiec moze czas na zmiany?Ja Krakowa nie widze w" brudnej koszuli",ja go uwielbiam...i gumiaki pakowane do pieca zimą przez jakis biednych ludzi tego nie zmienią...pozdrawiam Cie serdecznie!!! :rosa: :rosa: :rosa:

Nilmo

Re: wakacyjna geofagia

#17 Post autor: Nilmo » 13 lip 2013, 9:25

Szkoda Czochrata że Ci nie pasuje ten facet, bo ja też Cię polubiłem i miałem nadzieję że mój brak różowych okularów tego nie zmieni. To nie jest tak że nie widzę i zalet Krakowa czy innych miast.
Ale jeśli mówimy o kanałach i ich niedrożności to wybacz ale nie uważam tego za dobry moment do podziwiania główek na Wawelu, więc o tym w wierszu nie piszę. W wierszu podzieliłem się jedynie tym odczuciem że miasto nie jest dla człowieka dobrym środowiskiem. Owszem można sobie posiedzieć nad Wisłą ale nie sposób nie zauważyć, że Wisła nie jest przezroczysta i że ta piana na brzegach to z pewnością nie ta, z której zrodziła się Afrodyta. Będąc na urlopie przypomniałem sobie co to jest cisza. Ta cisza bez brzęczenia rur, wycia karetek i pijackich śpiewów. Mój oddech stał się głębszy i pływałem do połowy jeziora i z powrotem, choć jestem po zawale który mi się przytrafił po 8 miesiącach pobytu w Krakowie, jak rybie która została wrzucona z czystego zbiornika do Wisły.
Uważam że jest czas aby Kraków podziwiać, (bo jest za co), jest czas by na niego narzekać. Uważam że mam do tego prawo, zwłaszcza po szoku jakiego doznałem zmieniając na krótki czas środowisko. Co do biednych ludzi, to nie przesadzaj, bo sąsiad jeździ audi a ścianę budynku mi oponami okopcił. Częściej to sposób pozbywania się śmieci niż bieda, wzięty rodem ze środowisk które wanny i sracze wywożą do pobliskich lasów. Kraków jest piękny..ale z pewnością brakuje tu babki klozetowej żeby przemyła kafelki i pisuary. No i kogoś kto by odsłonił zabytki spod parasoli i reklam z napisem Książęce czy Calsberg, bo nie po to ludzie tu przyjeżdżają żeby butelki oglądać.
Wiesz... chyba zazdroszczę Ci że tego nie widzisz. Pozdrawiam.

czochrata

Re: wakacyjna geofagia

#18 Post autor: czochrata » 13 lip 2013, 15:29

Twój brak różowych okularów nie zmienił nic,...i tak Cie lubię.Ciebie i Twoje wiersze,co nie znaczy ze zawsze sie zgadzam z treścią i sensem.O zawale i przyczynach nic nie wiedziałam.To tłumaczy ...tę psychosomatyczną,krakowska ścieżkę.Przepraszam i pozdrawiam serdecznie!!! :rosa: :rosa: :rosa:

Nilmo

Re: wakacyjna geofagia

#19 Post autor: Nilmo » 14 lip 2013, 10:04

O zawale i przyczynach nic nie wiedziałam.To tłumaczy ...tę psychosomatyczną,krakowska ścieżkę
Zgodziłbym się z psychosomatyczną ścieżką, gdybyś nie brała skutku za przyczynę. Kraków źle wpływał na moje samopoczucie zanim kardiolog zaczął mnie prześladować...Lublin jest niczym Rzym położony na wzgórzach. Ja mieszkałem na jednym z nich, nazywanym "rozdzielnią wiatrów". Kraków był dla mnie zatem wsadzeniem nosa w rurę wydechową T.I.R.-a. I jest. Ktoś kto się wychował pod tą rurą, nie jest w stanie tego pojąć. Ujrzenie barbakanu pośród obłoków spalin będzie brał za dar niebios. Też to rozumiem :vino:

Awatar użytkownika
anastazja
Posty: 6176
Rejestracja: 02 lis 2011, 16:37
Lokalizacja: Bieszczady
Płeć:

Re: wakacyjna geofagia

#20 Post autor: anastazja » 14 lip 2013, 20:30

Nilmo pisze:ziewam makiem
oddycham chabrem
kaszlę zbożem

Supcio wiersz :bravo: - piękne metafory, albo bardziej smutne. Współczuję peelowi, u mnie w Bieszczadach, wszystko realne, (no może poza makiem) zapraszam.

Pozdrawiam.
A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu: zaśpiewaj znowu, a to znaczy: niech nowe cierpienia umęczą twą duszę."
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"

ODPOWIEDZ

Wróć do „WIERSZE BIAŁE I WOLNE”