pietrek pisze:Osobisty komunikat, by został zrozumiany, musi być wyartykułowany
w języku wspólnym. Przynajmniej ja taki sens widzę w pisaniu
...
I się odnoszę: to nic nie znaczy!!!
ayalen pisze: oboje czytamy ten fragment, i dla Ciebie byc moze on nic nie znaczy - tu uwaga na podświadomość: taki zwrot "nic nie znaczy" - jest komunikatem podświadomości " znaczy wszystko"...
Nie wiem, kto ma rację. Raczej oboje. I nie jest to próba godzenia wody z ogniem, a ogląd tego samego problemu z różnych stron.
Sposób, w jaki wiersz, ogólnie sztuka oddziałuje na człowieka jest, co raczej już powszechnie uzgodnione, wielowarstwowy. Mówimy o czytaniu ze zrozumieniem. Ale mówić możemy o tajemnicy, magii, nastrojach, inaczej, o emocjach, jakie wiersz przekazuje, opisanych mniej lub bardziej dosłownie. Wśród nich są takie, wyzwalane przez myśli, zawarte w tekście, przez pojedyncze nawet słowa. Autorowi, nieraz, nie przyjdzie na myśl, jakie skojarzenia może mieć ten, czy ów. Ta właściwość poezji, jeśli jest zawarta w akceptowalnych - dla danego czytelnika - proporcjach, czyni z tekstu kawał dobrej - dla niego - sztuki.
Ale. Właśnie, każdy jest trochę inny. Ma inne skojarzenia, bo inną historię życia. Czyli to, co dla jednego jest sztuką, co wzrusza, dla drugiego powodem do wzruszenia jedynie ramion lub śmiechu.
Ale z drugiej strony, należymy do tego samego gatunku i reagujemy podobnie. Żadnej sprzeczności tu nie ma - istnieje oprócz indywidualnych wrażliwości - język wspólny.
W tym języku, do pewnego stopnia, toczymy komentatorskie boje.
Mało tego, chciałoby się uzyskać obiektywny osąd, jakiś werdykt. A taki istnieć może tylko w grupie podobnych sobie odbiorców, którzy jakby się umówili, na odbiór pewnego charakterystycznego zespołu cech wiersza, jako wysoce artystycznych, z odrzuceniem innych, jako kompromitujących autora i oznaczających grafomanię. Mówi się przecież o modach, prądach, stylach poezji.
Czy w przestrzeni publicznej, na forach internetowych kształtuje się jakiś styl, czy na ósmym-pietrze panuje moda na określone sposoby pisania. Nie wiem, nie znam się. Gdyby tak było, nie byłoby to takie złe, ale może być złe, jeśli niszczy inaczej niż większość myślących.
A ten konkretny. Jego już nie ma.
Ja wprawdzie nieco pamiętam, mogę też oceniać.
Nie podobał mi się przez swoją banalność, przesadzoną wieloznaczność. Tak, jakby autor czytelnikowi kazał go sobie tworzyć w wyobraźni. Autorka podała wieloznaczną papkę, dla MNIE zbyt wieloznaczną. Ja sobie z niej umiem wybrać, co się podoba, coś przeżyć. A nawet kilka razy, za każdym razem co innego. Ale taka sytuacja, jest dla mnie nieakceptowalna. Bo wolałbym usłyszeć coś bardziej konkretnego, bym nie musiał za autora wymyślać całego przesłania, tylko abym dowiedział się czegoś nowego, niż sam jestem w stanie wymyślić.
I dodam, że musi zostać margines, tylko jaki duży?
Im dłużej piszę, mam coraz więcej wątpliwości, czy mój pogląd ma jakiś sens. Ale takie mam odczucia i już. Przynajmniej teraz.
Pozdrowienia dla wszystkich i dla Autorki, która, zamiast się obrażać, powinna brać udział w dyskusji. Myślę, że skoro zamieściła tekst, to liczyła się, ze się nie spodoba. A z drugiej strony, coś chciała nam powiedzieć.
Psychodeliczno! Przywróć tekst, jeśli czytasz nasze poglądy. I tak już wszystko jedno.
Ciekawe, czy przypuszczałaś, że taka szeroka dyskusja tu się odbywać będzie.