januszek pisze:ale po to mamy "dobrą wolę" aby ten u-ścisk rozsupłać
i owe substancje koniecznie rozdzielić [ gniew w konsekwencji wykorzysta i wykorzeni pokorę]
Januszku, piszesz, jak pewnie powinno być. Wizja modelowego człowieka, który ma wolną wolę i rozum, co kontroluje w 100 procentach potrzeby ciała, jest utopijna. Nawet świętym zdarza się utrata kontroli. Najprostsza emocja - chwilowa irytacja wyrażana wybuchem słów, poparta nienawistnym spojrzeniem jest utratą kontroli. W kategoriach modelowego człowieka jest naganna, gniew rodzi nienawiść, poniżenie, krzywdę, nawet, jeśli po utracie kontroli odzyskujemy ją i próbujemy naprawić zło. Dobrze, jeśli agresja była "do siebie", ale jednocześnie źle, bo może prowadzić do depresji i samobójstwa. A w każdym razie zgorzknienia, utraty motywacji do życia. Agresja "poza siebie" może poprawiać własny nastrój, ale skutkować czyimś cierpieniem a w ekstremalnym wydaniu zabójstwem.januszek pisze:tylko czy te sztuczne burze,.... bedą tu złem koniecznym i potrzebnym?
Nie należy zapominać że jesteśmy nie tylko tworem psychosomatycznym lecz dodatkowo wyposażonym w serce i to ono decyduje o poziomie człowieczeństwa w człowieku , a nie mózg zdominowany tylko potrzebami ciała
Najtrudniejsza jest kontrola seksualności.
Niestety ludzkość nie wymyśliła metody jak zwalczać nieprawidłowe, zbyt intensywne emocje.
Stąd tyle programów "prowadzenia dusz" w religiach, program AA dotyczyć może wielu aspektów, nie tylko uzależnienia od alkoholu. Pewnym rozwiązaniem są ćwiczenia umysłowo-emocjonalne. Zazwyczaj psycholodzy mówią: "zrób to, jeśli chcesz", czyli rozładuj stres, ulżyj sobie; księża - powstrzymaj się, popracuj, przezwycięż pokusę. Gdzie jest granica pokusy, zachcianki oddzielającej od potrzeby istotnej dla funkcjonowania? Jak określić w prawdziwym życiu granice "szaleństwa". Najtrudniej w sferze miłości, ale, myślę, że dotyczy to wszystkich instynktów.