Poezja?
Tym jest chyba tytułowa
ona.
eka pisze:Jest drżeniem
Trochę jak bardzo czuły przyrząd, który rejestruje wszystkie, bardzo subtelne zmiany zachodzące w ludzkich emocjach i myślach.
eka pisze:Owczarnię ma w źródłach i zaciekłych deszczach.
Nosi je w sobie
po królewsku i po pastuszemu.
Ładna metafora.
Opisujesz uniwersalność poezji, która zbliża się do każdego człowieka, nieważne, czy to król, czy żebrak i dla której - powtarzam to niemal do znudzenia za Terencjuszem - nieobce jest
wszystko, co ludzkie. Istnieje poezja splendoru i poezja pokory, poezja salonów i poezja ulicy, poezja kunsztu i poezja krzyku, apollińska i dionizyjska. Trochę, jak spór Apolla z Marsjaszem -jak widać, już starożytni Grecy (och, zapachniało szkołą!) próbowali zmetaforyzować ten dualizm sztuki.
U Ciebie jest mniej drastycznie, ale równie dobitnie.
eka pisze:Smaga drwiną,
bo słowa w letargu obrażają.
Zastanawiam się nad tymi "słowami w letargu". Czy chodzi o bezmyślność?
eka pisze:Gdy oddycham po głębokich chwilach,
bywa że przystanie i niecierpliwość
przenosi w zachwyt,
ból w doświadczanie,
Czy masz na myśli, że pozwala na skonkretyzowanie (za pomocą obrazów) czegoś, co wydaje się abstrakcyjne, ulotne, nieopisane, wymykające się prostym definicjom?
W końcu o to chodzi w metaforze, alby stworzyć nową jakość, nowy byt, który nie istnieje poza wyobraźnią twórcy.
eka pisze:emocje w gorące skórki chleba,
No właśnie, to jest istota rzeczy.
eka pisze:ale to tylko wybieg,
pozór spełnionego nienasycenia.
Mam dwie koncepcje. W myśl pierwszej - poezja pozostawałaby wciąż ułomna, nieudolna, wiecznie szukająca właściwego obrazu, właściwego modelu, który umożliwiłby precyzyjne opisanie tego, co Autor ma na myśli. W myśl drugiej - świat wewnętrzny piszącego może być postrzegany jako biegnący zbyt szybko, strumień świadomości wciąż się zmienia, rozgałęzia, wymyka się słowom, nawet najbardziej odważnie przekraczającym swoje własne ograniczenia.
eka pisze:Może przeprosiny,
jakże niedbałe.
Ciekawa myśl na końcu.
Przeprosiny - jako przyznanie się do niedoskonałości. Ale mimochodem, bez głębszego zastanowienia się. W gruncie rzeczy każde słowo jedynie ślizga się po powierzchni, a jeśli próbuje penetrować głębiej, natrafia na bardzo oporną materię.
Tu dygresja: jedną z podstawowych funkcji języka, jest porządkowanie rzeczywistości. Nazywanie rzeczy ("rzeczy" to określenie robocze, umowne; chodzi w ogóle o werbalizację wszelkich pojęć) to wyodrębnianie ich z
continuum.
Twórcze zadanie poety polega na zaskakującym, odmiennym od standardowego podzieleniu chaosu na nieznane dotąd rzeczy i zjawiska.
Nowy, zbudowany w ten sposób świat, ma być bardziej adekwatny do wyobrażenia, jakie ma o nim Autor.
Tak to widzę.
Pozdrawiam,
Glo.
PS. Dopiero teraz zajrzałam do komentarzy. Chyba się jednak nie pomyliłam.
