Padły tu słowa o metaforach dopełniaczowych.
To dość trudna sprawa. Z jednej strony współczesne trendy w poezji starają się odrzucać ten środek artystyczny. To dość zrozumiałe. Przez wieki tworzenia poezji użyto już chyba wszystkich możliwych konfiguracji tychże metafor, każda więc użyta dzisiaj, musi - siłą rzeczy - być wtórna.
Ale czy tak nie jest na przykład z tak dziś hołubionymi przerzutniami? Czy istnieją jeszcze takie układy słów i zdań, jakich nikt dotąd nie ułożył? Wątpię. Dlatego sam jestem umiarkowanym zwolennikiem stosowania wszystkich środków artystycznych, zarówno tych hołubionych, jak i tych wyklętych, z zastrzeżeniem stosowania we wszystkim umiaru i nieuwłaczaniu poczuciu piękna.
Twoje dopełniaczówki, Czochrata są do przyjęcia. Może z jednym małym wyjątkiem, który mocno banałem trąca, co już nasza niezawodna Glo zauważyła. Poza tym wiersz ma taki, właściwy do czasu, przekaz. Każdy czytający zapewne ma dość zimy, z chęcią więc ogrzeje się choćby nadzieją wiosny. Zastanawiające jest, czy równie pozytywnie byłby odbierany w środku upalnego lata, kiedy marzenie o choćby jednej śniegowej kulce potrafi przyćmić wszystkie, znane niedogodności zimy.
Tak, czy owak miło było poczytać.



