Dla mnie to wcale nie takie proste - 'skrzyknąć się do Dublina", choć ładnie powiedziane.miniawka pisze:Witaj Ble,
napisałaś: 'Dublin - chodziłam po nim w myślach wiele razy..." A jakby tak skrzyknąć się i polecieć do Dublina jakąś 8. grupą? Może to naiwne, że tak wizyta coś da, bo najpierw trzeba znać tekst "Ulissesa". Choć trochę. Czytałem go przez parę lat i nie łapię go do końca. Bo chyba niewielu jest ludzi, których nie przerasta.
Papanki, Adam
'Ulisses' panuje nad czytelnikiem, bo tak pisał go Joyce; nie patrzyl, czy się za nim nadąża. Kocham 'Ulissesa', jego dziwna namacalność, a najbardziej to, że jest wciąż do nowego czytania. Sam wiesz: teksty, słowa, frazy - wieloznaczeniowe. I napisane z takim smakiem (czasem ostrym), ale to smak - nie plastik, nie gazetowa papka.
A więc mnie 'Ulisses' też nieco przerasta i porasta, ale przez to niesamowicie wciąga. A kiedy napisałam w ubiegłym roku te 26 wierszy z powieści (w oparciu o cytaty), stałam się jej częścią. I to jest niesamowicie piękne.
Pozdrawiam i bardzo namawiam do powrotu w krainę Dedalusa i Blooma oraz panny Wróbel w Garści
