Dobrze napisane. Przerzutni sporo w tekście, co zmusza do zabaw z podziałem i łączeniem elementów fraz. Zastanawiam się, czy jednak nie za dużo, bo niemal w każdym wersie stosujesz ten zabieg, ale można też na moment wyłączyć dwutorowe myślenie... Kombinacji i permutacji jest sporo, na pewno nie na jedną lekturę.
To oczywiście
Twój ulubiony temat. Pazerność panów w czarnych sutannach w zderzeniu z prawdziwą, ludzką biedą. Kole w oczy bogactwo jednych, ubóstwo innych, zwłaszcza, gdy ci pierwsi dają tym drugim na pociechę jedynie dobre słowo i wmawiają, że kasa się nie liczy.
Spór o franciszkańskie ubóstwo w Kościele pozostaje chyba wciąż nierozstrzygnięty, a trwa od czasów średniowiecza (wystarczy przypomnieć sobie "Imię Róży" U. Eco). Samo zbijanie majątku, nieważne na czym, mieści się jednak w granicach pojmowania. Na ludzkiej naiwności żerują wszelcy sprzedawcy marzeń - wróżki, bioenergoterapeuci, Totalizator Sportowy, politycy, długa byłaby ta lista... I każdy obiecuje nam cuda na kiju, a to już jest kwestia naszego własnego rozumu, co z tym zrobimy, na ile damy się nabrać, na ile damy się oskubać...
Coś innego zastanowiło mnie o wiele mocniej w tym wierszu. Rewelacyjny, powalający wręcz na kolana tytuł.
Cywilizacja wdowiego grosza. Nie można chyba było trafniej zdiagnozować jednej z najważniejszych cech naszych czasów, w których ogromne rzesze ludzi żyją na skraju ubóstwa albo po prostu w nędzy, na marginesie normalnej, godziwej egzystencji... I wszystko to dzieje się przy pełnym przyzwoleniu wszelkich tzw. organizmów światowych, instytucji, rządów... Zresztą nie dziwne, skoro i tak realna władza należy do wąskiej grupy "wierchuszki" globalnych korporacji. Budżet niejednej z nich równy jest budżetowi kilkunastu krajów Trzeciego Świata... Oczywistą sprawą jest to, że wydzierane jednym "wdowie grosze" generuje ogromne zyski gdzie indziej. A polaryzacja wciąż się nasila. Kto ma, temu zostanie dodane, kto nie posiada, zostanie mu odebrane także to, co posiada...
Pozdrawiam,
Glo.