Mam wrażenie, że przed zmianą komentarza nie było na co odpowiadać, ale w obecnej formie odpowiadam.Fałszerz komunikatów pisze:Zacznijmy od bioder. Dlaczego niż klaun? Potem dwie kurwy w jednej strofie - o jedną za daleko. Przerywniki pi pi i pa pa sprawiają wrażenie, że autor nie panuje nad tekstem, są nieuzasadnione w tej formie wiersza. W takim krótkim tekście wybijają z treści i z rytmu. I czemu aż tak dużo razy występuje to pi pi? Ogólnie pomysł. Tekst wart napisania jeszcze raz.
Klaun ma bardzo szerokie spodnie, za szerokie, dlatego mu spadają podczas występu i są podtrzymywane na wielkich szelkach. Oczywiście w tym przypadku klauna użyłem także ze względu na motto.
Kurwa jest tutaj przerywnikiem, jako takie słowo jest bardzo często używana, praktycznie w każdym zdaniu.
pi pi pa pa pi pi to nie przerywniki (co wyjaśniłem w odautorskim komencie, więc dziwne, że budzi to wątpliwość). One nie wybijają z rytmu, one ten rytm wybijają; to jest kierat, to jest jak bęben na galerach (ha - co za zbieg okoliczności z galerią), jak okrzyki sternika na łodzi. Powtórzenie "pi pi" tworzy mikrorondo (w znaczeniu muzycznym).
Czytaj wiersz dokładnie, a przynajmniej komentarze powyżej, zanim coś wpiszesz. Tam jest odpowiedź na twoje pytania.
To jak nazwać takich komentatorów? Niedbali? Pozbawieni szacunku? Czepliwi?Patka pisze:Prosiłabym jednak, byś używał innych określeń. Jako Moderator i czytelnik proszę.
Chyba że dla innych określenie "tani" jest całkiem normalne. Ja wolę jednak reagować.
To zacznij pisać przemyślane komentarze, bo powodem nazwania "tanim" jest właśnie bardzo niski, nieakceptowalny poziom komentarzy.Fałszerz komunikatów pisze:Po prostu pod wierszem haikera zostaną Ci, którzy rozpływają się nad jego poezją. Nie będzie to duża ilość osób...
Przynajmniej ja nie mam zamiaru zostać ponownie nazwanym "tanim".
Ale tam nie ma szarad, to jest niemal napisane "kawa na ławę". Co tam jest niby zagadką?iTuiTam pisze:(...)
Pojawił się komentarz odautorski. Pomyślałam: będzie jasność. I tak się stało, rozjaśnienie obrazów.
No można, można połączyć 'szkielet' i 'mięso' nawet przylegają, ale czy o to chodzi w pisaniu? O szarady, zagadki i klucze? I czy to dobrze, jeśli do tekstu trzeba poznać cały podręcznik kodu, co i jak i do czego?
Jeżeli miał to być utwór o panience z kasy, to myślę, że jeśli taka panienka czy pani przeczytałaby go, to musiałaby się długo zastanawiać, żeby się domyślić, że jest jego bohaterką, nie wspominając o tym, że użyty język by ją zniechęcił.
Jeżeli instrukcja obsługi wiersza jest tak długa, wysublimowana i pełna refleksji to czemu ja tego wszystkiego w nim nie widzę?
I przypominam sobie moje lata pracy w tzw środowisku akademickim, w którym trzeba było 'smażyć' takie instrukcje do utworów, które często nie miały drugiego dna, ale trzeba było go znaleźć ponieważ inaczej byłoby się bezproduktywnym.
Dlatego patrząc na ogrodnika, czy pokojówkę, myślę, że ich praca daje owoce lepsze od... Nie umniejszając sile i znaczeniu intelektu i posługiwania się tym narzędziem, uważam, że przerosty w jakimkolwiek aspekcie życia, tworzenia, itp są niepotrzebne.
To nie jest o panience z kasy (patrz, nawet tutaj, poza hipermarketem używasz zabarwionego lekceważeniem słowa) - to jest o osobie z kasy, zwykle kobiecie. Co to za argument, że osoba pracująca na kasie musiałaby się zastanawiać czy to o niej? Przecież to nie jest tablica ogłoszeniowa w markecie, ale portal poetycki, czyli - z założenia, jak widać po komentarzach mocno na wyrost - dla osób posługujących się sprawnie słowem w wyrażaniu i rozumieniu. Uważasz, że utwory o dzieciach ośmioletnich muszą być napisane tak, by one je zrozumieli? Albo wiersz o emigrantach z Kazachstanu - koniecznie ma trafić do nich?
To, dlaczego ty tego nie widzisz to naprawdę nie problem wiersza, ale twój. Możliwe, że zablokowałaś się na poziomie tzw. wulgaryzmów.
Co to za wtręt o środowisku akademickim? Jakie drugie dno? Przecież ty pierwszego nie odkryłaś (co zdumiewa, skoro masz jakąś przeszłość akademicką). Właściwie tu nie ma w ogóle dna, są raczej powiązania.
Tu nie ma przerostu używania intelektu, ale każdy ma swój poziom, więc i takież granice wyznacza.
No tak - ale właściwie co skomentowałaś? Wiersz? Swoje podejście do życia? Co ma wspólnego przytoczony przez ciebie cytat z wierszem? Chyba wskazuje to, że jak widzisz słowo na ch lub h to wrzucasz wszystko do jednego worka. Oczywiście z obrzydzeniem, bo ładne dziewczyny nie puszczają bąków.EwaMagda pisze: Autorze, skwituję krótko.
Przechodząc kiedyś w pobliżu rozbawionej grupki ABS-ów, którym łapska przyrosły na stałe do butelek z piwem, usłyszałam wierszowaną wypowiedź jednego z nich, zapewne poety-prekursora, skierowaną do jednego z kamratów piwoszy - wybaczcie że zacytuję w całości i bez kropek w miejscu liter:
"pierdolisz bez sensu
jak huj spod kredensu".
Ale to ty napisałeś, że Chrystus też używał wulgaryzmów, nie ja.januszek pisze:+wulgaryzmy = Chrystus Też używał wulgaryzmów!!!!!-> wg. haikera
więc używanie ich jest święte!
(...)
Reszta komentarza w klimacie plebiscytu.
Wprawdzie ani słowa o wierszu, tylko ulubione na tym portalu przez średniaków chodzenie po osobach, ale wskażę, że twoja opinia jest jak chorągiewka. Nie zwracam uwagi na takie opinie, bo się zmieniają zależnie od wiatru, okoliczności.witek kiejrys pisze:Czasami grasz krezusa wiedzy, który pozjadał wszystkie rozumy.
Otóż, ani nie jesteś krezusem, ani z rozumem ponad miarę.
Jesteś średniakiem (może trochę lepiej oczytanym, może bardziej żądnym widowiskowego sukcesu), który ubiera się w koszulkę w groszki - bo przecież czymś widocznym trzeba się odróżnić!
Przy tym wszystkim jesteś człowiekiem pysznym, wręcz pyszałkowatym, o wyraźnych niedostatkach kultury osobistej, i czasami sprawiasz (lub chcesz sprawiać) wrażenie człowieka lekko zmanierowanego. Wtedy stajesz się żałosny, w nerwach zaczynasz pleść bzdury, obrażasz, aż po samoobrażanie się, dla mnie stajesz się wtedy śmieszny. Śmieszny, jak ten dzieciak, który na siłę chce zlizać lizak, nie odwijając z papieru.
Popatrz na swój komentarz, dotyczący tej samej przecież osoby:
Tak! To bardzo inteligentny chłopak. Sporo wie i ma

Nie rozkochuję się w nim, ale szanuję jego pracę i czas, jaki nam chce poświęcać.
źródło: http://www.osme-pietro.pl/wiersze-biale ... 51-10.html
Dodano -- 26 lip 2014, 10:01 --
Tak, chodziło o wskazanie, że jest więcej typów galerianek, że to nie tylko medialne galerianki-cichodajki, że takich osób nie tyle zrośniętych, co uwikłanych jest więcej. Pierwotnie tytuł brzmiał "Galerianka skrywa tajemnice", ale mimo nęcącego nawiązania do tajemnic różańca, goły rzeczownik brzmi lepiej. Przy okazji - sygnalizowałem wcześniej ciekawe powiązanie galerii z galerami.Gloinnen pisze:Mnie trochę zdziwił tytuł - "Galerianka", bo skąd ta galerianka (nieletnia panna szukająca po supermarketach bogatych sponsorów), skoro wiersz jest o kasjerce?
"Galerianka" jako mieszkanka galerii, integralna część miejsca, w którym pracuje, zrośnięta z nim na zawsze?
Przy okazji zauważyłam, że pod wierszem rozwinęła się dyskusja stara jak świat o tym, co w poezji uchodzi, a co nie. Ze szczególnym uwzględnieniem wulgaryzmów itp. kontrowersyjnych zabiegów stylistycznych.
A przez to od nowa pojawia się problem o sama istotę poezji, czym ona jest.
(...)
A dla mnie ten wiersz nie jest zły - utrzymany trochę w surowej poetyce nowofalowej, choć porusza zupełnie inne problemy.
Poeci pokolenie '68 walczyli (piórem) o wyswobodzenie poezji ze sztuczności, z przesłodzenia, z przeintelektualizowanej i przestylizowanej metaforyki. W ich opinii wiersze miały zejść z obłoków na ziemię, do ludzi. Może wulgaryzmy (jak na tamtą epokę) były jeszcze mało popularne w twórczości literackiej, teraz jednak chyba nie da się ich uniknąć, I to nie dlatego, że mamy degrengoladę poezji, tylko dlatego, że jest ona siostrą syjamską życia. Można próbować rozdzielać, ale taka operacja nie skończy się dobrze.
Osobiście lubię taką poezję "nieugłaskaną".
W krótkich formach, których najczęściej używam, każde słowo widoczne jest bardziej niż w rozbudowanych tekstach. Przypomina mi się zdanie, chyba z Popiołu i diamentu: na ch.j mi krasiwaja armia. To zdanie było jedyne z chujem na kilkuset stronach prozy, i było widoczne. To był zresztą dla mnie swoisty szok, bo odkryłem, że to słowo można pisać przez h i ch, i oba są poprawne! co za wygoda na klasówkach, chyba nawet zapytałem polonistkę o to, żeby się upewnić.
Ale rzecz w tym, że każde słowo ma większy ciężar gatunkowy w tekście złożonych z tych słów powiedzmy trzydziestu. Skupianie się na dwóch-trzech, zamiast na całości, wskazuje, ze komentujący mają jakieś problemy z akceptacją świata takiego, jaki jest i starają się go ułożyć wbrew realiom. Każdy wyłom, każde opuszczenie bezpiecznej twierdzy powoduje wręcz panikę, czego mieliśmy doskonały dowód w bliskich obłędu komentarzach, z których chyba w jednym pojawiło się odniesienie do wiersza - reszta to zgliszcza mentalne.
Ale robienie wielkiego halo ze słów jako takich jest grubą pomyłką co do istoty. To nie jest pismo urzędowe, w którym użycie wulgaryzmu ale i nawet słów kolokwialnych, byłoby niewłaściwe.
Nie nazwałbym tej poezji "nieugłaskaną" (bo zakłada, że jest jakiś wzór poezji właściwej. Jeśli piszę o osobach będących swoistymi pariasami, użyję właściwych do tego słów.
Niechlujną? Poza tym nie pisałem tego wiersza, by trafić w jeden z wzorców opisanych przez Krasickiego (?!).januszek pisze:ten Jan z Krasickiego to malujący: "sztuczne raje" a Piotr ->Ludzi bez upiększeń, charaktery bez pudru, język bez literackich filtrów, scenografię bez pozłoty
szkopuł polega na tym że wiersz "Galerianka" nie jest adekwatny do żadnego z tych prądów jest niechlujną jest mieszniną "Piotra" i "Jana" czyli : zły a ubogi
i stąd jest moim skromnym zdaniem problem [JAK?(skomentować)]
Rozumiem, że problemem jest skomentowanie czegoś, co nie pasuje do jednego z dwóch (tylko dwóch) możliwości. To dość oczywisty problem większości ludzi. Właśnie dlatego w tzw. demokracji będzie dominowała polaryzacja (Demokraci v. Republikanie, PO v. PiS). Wszystko co ponad budzi strach.
Tak, ten automatyzm staje się siłą napędową (swoista spiritus movens), ale nie twierdziłbym, że jest wyłącznie zły. W wierszu wskazałem, że może być jedyną możliwością przetrwania, zniesienia sytuacji.Gloinnen pisze:Dla mnie ten tekst jest - teraz głupio trochę po zamieszczeniu odautorskiego komentarza rozbudowywać interpretację - bardzo trafny i bogaty w znaczenia (może dlatego, że powstał w jakimś tam powiązaniu z moim własnym tekstem).
Pokazuje, jaką formę przybrała współczesna rytualizacja pewnych zachowań, relacji międzyludzkich. Począwszy od tych niedziel, gdzie kult religijny został zastąpiony kultem komercyjnym. Pewne użyte przez Autora analogie dobrze pokazują automatyzm ludzkiego działania. Automatycznie się modlimy, automatycznie wykonujemy proste, mechaniczne czynności (obsługa kasy), w ogóle stajemy się automatami, a rzeczywistość w zasadzie nie daje człowiekowi żadnej ucieczki, wymknięcia się poza to piszczenie skanera.
Ja bym powiedziała, że w ogóle każdy element świata posiada (obecnie) jakiś kod paskowy. Tutaj kasjerka byłaby ogniwem pośrednim między jakąś siłą wyższą, która te kody przypisuje (w nawiązaniu do jej monotonnej modlitwy), a gawiedzią, klientelą. I w ten sposób otwiera się kolejny wymiar, w jakim można odnaleźć wspólny mianownik dla dwóch rodzajów celebracji, świętowania. To jak awers i rewers jednego zjawiska (popędu ludzkiego), sacrum i profanum w jednym.
Ja tak ten wiersz rozumiem.
Użycie wulgaryzmów (w powiązaniu dla odmiany z odniesieniami modlitewnymi) dobrze pokazuje tę ambiwalencję - bo to jest jak pytanie o to, co było najpierw (jajo czy kura?), czy profanujemy świętość, czy uświęcamy coś "skalanego, przyziemnego"...?
W końcowym rezultacie rzeczywiście automatyzm sacrum i profanum sprowadza się do wspólnego mianownika - to nie jest coś złego samo w sobie.
Co było najpierw - jajo czy kura? Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego nie dopuszcza się trzeciej możliwości, która może jest właściwą odpowiedzią. Mianowicie Kogut.
Hm, brzmi jak obejście "zakazu" używania czy dopuszczalności wulgaryzmów. Przecież każdy wiersz trzeba przeczytać na poziomie języka (bo jak niby go odczytać w ogóle), a to o czym, to krok drugi.żakote pisze:Ja sądzę, by tego rodzaju wiersz nie czytać na poziomie języka lecz na poziomie tego, o czym on opowiada, który to osiagnął swój zamierzony cel i przez to posiada skuteczność funkcjonalną.
Ale masz rację w tym, że nie należy poprzestawać na zauważeniu języka jako takiego.