karolek pisze:Ciekawie ten alfabet zmysłowości wyszedł.
coobus pisze:...ulżyło, jak dojechałem do końca wiersza i nie napotkałem tego, czego się obawiałem. Że jest wśród tych znaków najbardziej popularny element mowy ciała i dłoni, tak często stosowany przez nieżyczliwych kierowców.
No tak, mowa ciała to zespół ruchów, gestów, grymasów. To uśmiechy i naburmuszenia. Dotknięcia, uderzenia i pieszczoty. Wszystkie elementy życia seksualnego, jako najbardziej pierwotne, zwierzęce. A przy okazji gesty agresji. Ten przejęty przez kierowców to jeden z nich. Ciekawe, że wiele z nich odwołuje się do sfer seksu i wydalania.
Czym są słowa w mowie ciała. Jak ikony w piśmie obrazkowym wyrażają pojęcia elementarne, a może być ich, jak w języku chińskim, kilka tysięcy - tak w zapisie, jak i w przekazie bezpośrednim, ale niewerbalnym, poszczególne "słowa" będą odpowiadały temu samemu - pojęciom, emocjom, uczuciom, stanom. W ogóle, ponieważ nie mamy tu dualizmu mowa-zapis, to słowo i wyraz oznaczać będzie to samo.
Traci sens litera, nie buduje się z niej wyrazów. Dość trudno mi odpowiedzieć precyzyjnie, dlaczego analfabeci (mowy ciała), czyli osoby słabo posługujący się językiem gestów, będą oszczędni w ich stosowaniu. Tak sobie wymyśliłem, że tylko niezbędne gesty zastosują. A popęd seksualny jest jednym z najbardziej podstawowych, zatem osoba zainteresowana zapewne wykaże sie pewną, minimalną aktywnością komunikacyjną w tym języku.
Wymyśliłem sobie, że pewne bardzo proste gesty to litery i porównałem je do liter alfabetu łacińskiego. Według podobieństwa kształtu. A w drugiej części wiersza - według podobieństwa brzmienia do głosek reprezentowanych przez litery.
Berele pisze:samogłoski i spółgłoski to 2 zupełnie odrębne światy!
Istotnie samogłoski i spółgłoski a w zasadzie spółgłoski bezdźwięczne to zupełnie inne światy. Nie mam niestety pojęcia, jak to jest, jedne tworzą melodię, inne nadawać mogą rytm.
Pytanie skąd są analfabeci w języku ciała. No niestety. Jesteśmy rozwinięci intelektualnie, zacofani emocjonalnie. A życie seksualne jest przykładem już prymitywizmu, prostactwa. Mało tego, jakakolwiek próba zmiany tego stanu rzeczy, choćby nauczanie, jest traktowane jako atak na wartości podstawowe, na moralność. A nikt nie zwraca uwagi, że duża liczba rozwodów, to nie przejaw rozwiązłości ale odwrotnie, nudy w stałym związku i w następstwie tego poszukiwanie partnerów alternatywnych, potencjalnie i początkowo bardziej atrakcyjnych. Brak zadowolenia, to brak umiejętności komunikacji. Także.