Wiersz Twój zatrzymuje i skłania do pomyślenia z trwogą o tu i teraz. Ale świat nigdy nie był cacy, a Ty to wiesz. Nie godzimy się wprawdzie na jego upiorne/ kalekie odsłony- to oczywiste. Bliższe nam bukoliczne obrazki, łąki pełne stokrotek, obłoki na niezatrutych niebiosach, baranki na hali, etc... I człowiek - w przyjaźni z przyrodą! - jego karmicielką.
Nie godzimy się i mówimy " nie" temu, co nas przeraża ( okrucieństwu!, cierpieniu!, głupocie, nędzy...). Np. - jak u Ciebie - wierszem. Ale świat nigdy nie będzie cacy - a Ty to wiesz. Może być... tylko ciut lepszy. Tylko tyle...
Człowiek zatem upada. Odbita w kałuży Madonna ( nie zbrukana, bo jak tu ktoś mądrze napisał, Jej zbrukać się nie da) to czasem ostatnia deska ratunku.
Piszesz:" milczenie nienawiści pokazuje twarz
gorszą od mowy która nie przebacza"
Tu nie do końca mam pewność, co miałeś na myśli. Tj. czy owo milczenie nienawiści jest gorsze od "tylko takiej mowy, która nie przebacza".
Czy w ogóle od "wszelkiej mowy", bo ona ( w przekonaniu podmiotu lirycznego ) nie przebacza.
Ale co w takim przypadku zrobić z mową Chrystusa, która jednak " przebacza" , a w nią wszak wierzymy, skoro chwytamy się niczym tonący brzytwą świętego Odbicia w wodzie...
Zastanawiam się, co z tym wentylem bezpieczeństwa - czy nie korzystniejszą byłby taki układ zacytowanej zwrotki:
"milczenie nienawiści pokazuje twarz
gorszą od mowy która nie
przebacza"
--- ale tu nie mam pewności...

h8