Rozmowa, której...
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Rozmowa, której...
Właściwie mogłoby nas wcale nie być
ani na tej płycie chodnika,
ani w tej kałuży.
No i kogo obchodzi,
że benzyna mieni się tęczowo,
skoro ręce stężały pośmiertnie?
Lecz dwa końce nitki
związane na supełek,
łączą identyczne casusy.
To się nie może udać.
Kiedyś zabraknie skali porównawczej,
barw i przydawek dla wszystkich
ulicznych zranień.
Wyrwij wówczas klamkę
z ostatnich drzwi
i wsłuchaj się
w surowy dźwięk kamertonu.
____________________
Glo.
ani na tej płycie chodnika,
ani w tej kałuży.
No i kogo obchodzi,
że benzyna mieni się tęczowo,
skoro ręce stężały pośmiertnie?
Lecz dwa końce nitki
związane na supełek,
łączą identyczne casusy.
To się nie może udać.
Kiedyś zabraknie skali porównawczej,
barw i przydawek dla wszystkich
ulicznych zranień.
Wyrwij wówczas klamkę
z ostatnich drzwi
i wsłuchaj się
w surowy dźwięk kamertonu.
____________________
Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Re: Rozmowa, której...
rozmowa której nie było
ani rozmówców do niej nie trzeba
słowa w przestrzeni płyną
właściwie nic się nie wydarzyło
To jakby obok tematu. Wypadek. Przypadek. Spotkanie. Według mnie koincydencja. Dwa obiekty w tym samym czasie i miejscu. Za dużo energii. Rozwala ciała, rozwala duszę. A wystarczyło skręcić o jedną przecznicę dalej i mknąć przez życie w samouwielbieniu czy depresji.
Ta nitka, która łączy dwoje podobnych sobie, została przeniesiona wiatrem, słowem, chęcią. Jak się nawiązała nieodbyta jeszcze rozmowa. Ale z wiersza wynika, że życie nie zweryfikuje jeszcze nie zaczętych nawet planów, wypadek eliminuje. Wtedy tylko proste dźwięki badanie słuchu, neurologiczne, pośmiertne właściwie oględziny.
Ostania klamka, jak wyrwana, lecisz z nią w ręku w przepaść. Uderzona czaszka wibruje.
To taka antynaukowa analiza. Skojarzenia, sprzeczności. Wiersz jest ich pełen. Może dlatego że nie dokonało się coś, co się zaczęło. Nie przerywajmy. Ale piszesz: "to się nie może udać".
Czy podmiot jest dobrym obserwatorem. Czy nauczyciel uczy siebie samego. A lekarz leczy. Trzeba wiedzieć więcej by opisać, niż tylko uczestniczyć, czyli być. Przeżywając własne życie trudno nam jest je oglądać. Tym bardziej rozumieć. Dlatego jedni skłaniają się do opisu przez przypadki, inni ciągną nitki "przyczynowo-skutkowe", choć wcale nie porozumienie ani rozmowa jest istotą tej nici. Relacja z jeszcze innym podmiotem z daleka oddziaływającym na wszystko? Nadawanie sensu przypadkowym zdarzeniom?
W tym kontekście rozlana na wodzie benzyna tworzy piękne barwy. Może nie wypada, ale niechby jakiś obserwator zachwycił się nimi. Jeden kona inny się rodzi, kondukt ma pierwszeństwo przed orszakiem, czy odwrotnie. Wiem, ten z prawej strony. Przecież tak właśnie jest na świecie a nikt się nie gorszy.
ani rozmówców do niej nie trzeba
słowa w przestrzeni płyną
właściwie nic się nie wydarzyło
To jakby obok tematu. Wypadek. Przypadek. Spotkanie. Według mnie koincydencja. Dwa obiekty w tym samym czasie i miejscu. Za dużo energii. Rozwala ciała, rozwala duszę. A wystarczyło skręcić o jedną przecznicę dalej i mknąć przez życie w samouwielbieniu czy depresji.
Ta nitka, która łączy dwoje podobnych sobie, została przeniesiona wiatrem, słowem, chęcią. Jak się nawiązała nieodbyta jeszcze rozmowa. Ale z wiersza wynika, że życie nie zweryfikuje jeszcze nie zaczętych nawet planów, wypadek eliminuje. Wtedy tylko proste dźwięki badanie słuchu, neurologiczne, pośmiertne właściwie oględziny.
Ostania klamka, jak wyrwana, lecisz z nią w ręku w przepaść. Uderzona czaszka wibruje.
To taka antynaukowa analiza. Skojarzenia, sprzeczności. Wiersz jest ich pełen. Może dlatego że nie dokonało się coś, co się zaczęło. Nie przerywajmy. Ale piszesz: "to się nie może udać".
Czy podmiot jest dobrym obserwatorem. Czy nauczyciel uczy siebie samego. A lekarz leczy. Trzeba wiedzieć więcej by opisać, niż tylko uczestniczyć, czyli być. Przeżywając własne życie trudno nam jest je oglądać. Tym bardziej rozumieć. Dlatego jedni skłaniają się do opisu przez przypadki, inni ciągną nitki "przyczynowo-skutkowe", choć wcale nie porozumienie ani rozmowa jest istotą tej nici. Relacja z jeszcze innym podmiotem z daleka oddziaływającym na wszystko? Nadawanie sensu przypadkowym zdarzeniom?
W tym kontekście rozlana na wodzie benzyna tworzy piękne barwy. Może nie wypada, ale niechby jakiś obserwator zachwycił się nimi. Jeden kona inny się rodzi, kondukt ma pierwszeństwo przed orszakiem, czy odwrotnie. Wiem, ten z prawej strony. Przecież tak właśnie jest na świecie a nikt się nie gorszy.
-
- Posty: 633
- Rejestracja: 01 maja 2012, 2:03
Re: Rozmowa, której...
Po
doba sie
bardzo. Refleksyjny.


- coobus
- Posty: 3982
- Rejestracja: 14 kwie 2012, 21:21
Re: Rozmowa, której...
gdy już to się nie może udać stanie się ciałem, gdy zatrzasną się już ostatnie drzwi, pozostanie jeszcze ślad w powietrzu i w sercu - metaliczny dźwięk niczym oskarżenie, że te uliczne rany doprowadziły do samozagłady. Że nie stało się inaczej. Że pozostały tylko rozmową, której tak naprawdę nie było. Taki jest mój odbiór.Gloinnen pisze:Wyrwij wówczas klamkę
z ostatnich drzwi
i wsłuchaj się
w surowy dźwięk kamertonu.
W Twoim dobrym stylu, Glo

” Intuicyjny umysł jest świętym darem, a racjonalny umysł - jego wiernym sługą." - Albert Einstein
-
- Posty: 1917
- Rejestracja: 21 gru 2011, 16:10
Re: Rozmowa, której...
...Kiedyś zabraknie skali porównawczej,
barw i przydawek dla wszystkich
ulicznych zranień...
Mnie się wydaje, że wiersz dotyczy przypadkowych ulicznych spotkań z kimś z kim
peela łączyła nitka wzajemnych realacji, której tak czy owak nie da się zerwać .
Drzwi można tylko zatrzasnąć, ale czy klamka zadźwięczy jak kamerton?
Niestety mimo wszystko pamięć ludzka jest wieczna .
Wiersz można interpretować wielorako co dodaje wartości i oryginalności

barw i przydawek dla wszystkich
ulicznych zranień...
Mnie się wydaje, że wiersz dotyczy przypadkowych ulicznych spotkań z kimś z kim
peela łączyła nitka wzajemnych realacji, której tak czy owak nie da się zerwać .
Drzwi można tylko zatrzasnąć, ale czy klamka zadźwięczy jak kamerton?
Niestety mimo wszystko pamięć ludzka jest wieczna .
Wiersz można interpretować wielorako co dodaje wartości i oryginalności


- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: Rozmowa, której...
są relacje, których nie da się zerwać, zawsze zostanie "coś" - cień wspomnienia, chwilowo nie bolesna blizna, cokolwiek. I choćby nie wiadomo, jak się 'zamykało drzwi" między tym co było, a tym, co jest - to czasem same się otwierają, wbrew naszym chęciom - choćby wtedy, gdy ten ktoś "mignie" nam w tumie na ulicy...Tak mi się pomyślało przy lekturze...
serdeczność posyłam...
Ewa


serdeczność posyłam...
Ewa
- anastazja
- Posty: 6176
- Rejestracja: 02 lis 2011, 16:37
- Lokalizacja: Bieszczady
- Płeć:
Re: Rozmowa, której...
Wiersz na wiele czytań, wydaje się zimny, wyobcowany w swoim zamknięciu, wyczekuje jednak na odrobinę ciepła. Jeszcze powrócę, 

A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu: zaśpiewaj znowu, a to znaczy: niech nowe cierpienia umęczą twą duszę."
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"